Ostatnie odpowiedzi na forum
Zoe- Fantastyczna wiadomość!! Tak się cieszę, że Twój tato już jest po wszystkim. Mój niestety miał 2 węzły zajęte (na 23 wycięte) i dziś rozpoczyna chemioterapię. Boję się o niego, ale jestem dobrej myśli. Mam nadzieję, że chemia zadziała i zabije to ustrojstwo do końca. Mamusi zostało "tylko" dwie chemie wziąć i operacja. Ale mam kumulację :(.
Pozdrawiam wszystkich!
takamala, dziękuję za radę. Nie bój się, chemię można "oswoić", moja kochana mamusia dziś wychodzi ze szpitala po 4 wlewie. Oczywiście są skutki uboczne, dość uciążliwe, ale i tak nie jest najgorzej. Wszystko zależy od danego organizmu.
Te 47,3 procent to dużo. A statystyki...no cóż, statystycznie rzecz ujmując, ja i mój pies mamy po trzy nogi ;) Trzeba być dobrej myśli, a przynajmniej wśród tych naszych chorych roztaczać same pozytywne emocje, aby zmobilizować do walki o całkowite wyleczenie. Ja staram się nie dopuszczać innego scenariusza, choć nie powiem, zdarzają się chwile słabości, a wtedy wyję pod prysznicem jak zbite zwierzę... Wtedy oczyszczam się z lęku i bezradności, żeby następnego dnia powitać ukochanych rodziców uśmiechem i dobrym słowem. Trzymajcie się cieplutko i : "niech żywi nie tracą nadziei..."
takamala, dziękuję za radę. Nie bój się, chemię można "oswoić", moja kochana mamusia dziś wychodzi ze szpitala po 4 wlewie. Oczywiście są skutki uboczne, dość uciążliwe, ale i tak nie jest najgorzej. Wszystko zależy od danego organizmu.
Te 47,3 procent to dużo. A statystyki...no cóż, statystycznie rzecz ujmując, ja i mój pies mamy po trzy nogi ;) Trzeba być dobrej myśli, a przynajmniej wśród tych naszych chorych roztaczać same pozytywne emocje, aby zmobilizować do walki o całkowite wyleczenie. Ja staram się nie dopuszczać innego scenariusza, choć nie powiem, zdarzają się chwile słabości, a wtedy wyję pod prysznicem jak zbite zwierzę... Wtedy oczyszczam się z lęku i bezradności, żeby następnego dnia powitać ukochanych rodziców uśmiechem i dobrym słowem. Trzymajcie się cieplutko i : "niech żywi nie tracą nadziei..."
Witajcie ponownie. Mam już wyniki taty po operacji i wielką prośbę o próbę porównania, zrozumienia ich. Gruczolak cewkowy z ysplazją dużego stopnia zastawki krętniczo-kątniczej. Rak gruczołowy (G-1) poprzecznicy. Wg Astlera-Collera C-2, pT3N1bMx, wg Jassa- grupa III B. Nikt nie chce nic powiedzieć...
Dziękuję za odpowiedź.
Tak, boję się, bardzo się boję, na wynik muszę czekać jeszcze tydzień. Co będzie dalej? Nikt tego nie wie. Wiem, że w chorobach nowotworowych trzeba się nauczyć czekać, z mamą przerabiamy to już 3 m-ce. Mam wsparcie w mężu i najbliższej rodzinie, ale i tak ciężko :( . Tato wczoraj miał podawaną jednostkę krwi, bo wyniki morfologii nie były najlepsze, ale to zrozumiałe po operacji i prawie trzymiesięcznym okresie bez normalnego jedzenia, bo wszystko, co zjadł lądowało w misce...Schudł od lutego 20 kg. Jak go zobaczyłam podczas mycia przed operacją, to myślałam, że mi serce pęknie... I pękło, drugi raz...Mój tatusiek kochany, taki przykurczony i przerażony, w najgorszych koszmarach o tym nie śniłam. Jeszcze rok temu myślałam, że jestem nieszczęśliwa, bo po długim leczeniu niepłodności, zaprzestaliśmy z mężem dalszych starań, ale teraz to mi dosunęło życie, aż brakuje tchu...To wszystko trudne, mam brata o 18 lat młodszego-moje "prawie" dziecko, 14-latek, ciężki okres dojrzewania, ale pomaga jak tylko może. Jemu spojrzeć w oczy i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze...to zadanie najtrudniejsze w moim życiu. Dziękuję, że mogę się tu wypłakać, to też ważne... A Wam wszystkim przesyłam uściski i dobre słowo: Niech Nadzieja nigdy Was nie opuszcza!
Witam! Piszę pierwszy raz, mój tatuś ma 57 lat. Od marca br. próbowałam zdiagnozować jego dolegliwości. W badaniu USG wyszedł wrzód na dwunastnicy i w tym kierunku był leczony....bez rezultatów. Doprowadziło to do pilnego odwiezienia go na SOR w piątek. Po kolejnych badaniach i w końcu wykonanym TK, kubeł zimnej wody- guz jelita, niedrożność i natychmiastowa operacja. Byłam w takim szoku, że....ach! Dopiero opanowałam przerażenie po diagnozie mamy (rak piersi,w trakcie chemioterapii). Rodzice nie są świadomi sytuacji... Tato był w takim szoku w piątek, że myśli, że to było jakieś "sklejenie się jelita", nie mam siły ich na razie uświadamiać...czekam na wyniki histopat. Skąd tyle cierpienia, jak to wszystko znieść...