sarnaś,

od 2018-12-09

ilość postów: 35

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak jajnika

5 lat temu

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi :) 

W ramach sprostowania - ja wieem, że mimo, że narazie dzieci mieć nie chcę, to jest to całkiem możliwe, że kiedyś będę chciała je mieć. Chodziło mi bardziej o problem ze zwlekaniem kilka lat z operacją - czy warto podejmować ryzyko zachorowania, jeśli nie chcę zachodzić w ciążę „tu i teraz” :) 

Raz jeszcze dziękuję, jak zwykle niezawodne, już wysłałam prośbę o dołączenie do grupy na fb, może będzie mi trochę lżej :)

Trzymajcie się zdrowo wojowniczki :) 

Rak jajnika

5 lat temu
hej kochane kobietki.. część z Was może mnie kojarzy, moja Mama przegrała walkę pół roku temu w wieku 41 lat. u mnie wykryto mutację BRCA1/2. mam 22 lata. ostatni raz byłam u ginekologa ponad rok temu i już wtedy powiedział mi, że z racji na bardzo szybki rozwój choroby u Mamy (34 lata) powinnam jak najszybciej rozważyć ciążę i usunięcie narządów rodnych. czy któraś z Was zna kogoś kto podejmował taką decyzję? posiadanie potomstwa nigdy nie było dla mnie jakimś priorytetem, ale wizja, że tej szansy nigdy nie będę mieć jakoś tak boli. z drugiej strony powiedziałam sobie, że po tym co ja przechodziłam i przechodzę w związku z chorobą mamy - nie chcę mieć dzieci, by nie musiały przeżywać tego samego. ale boję się, że jeśli odbiorę sobie tą szansę to będę po prostu załować. dodam tylko, że jestem na studiach medycznych - i mimo, że jestem w stałym związku od paru dobrych lat to ciąża nie wchodzi w grę co najmniej przez najbliższe 5 lat. a to sporo czasu pełnego ryzyka.. nie wiem co robić, może bylyscie w podobnej sytuacji i moglybyscie mi doradzić? nie mam z kim o tym porozmawiac, Mamy juz nie ma, chlopak twierdzi, że ja jestem dla niego najwazniejsza i popiera opinię lekarza, a rodzina chyba tego nie rozumie, mówiąc mi, że "mam czas". a ja boję się, że mogę go nie mieć aż tak dużo.. ściskam kochane i życzę dużo woli walki :)

Rak jajnika

5 lat temu

Hej kochane..

Minął już miesiąc od śmierci mojej mamy, a ja nadal regularnie tu przez ten czas zaglądałam chcąc sprawdzić co u Was. Jest bardzo różnie. Dzisiaj poczułam potrzebę odciąć się od wszystkiego co związane z chorobą. Dlatego przychodzę, żeby podziękować. Wszystkim tym, które udzielały mi porad podczas walki, przede wszystkim Czarownicy, Lenie, Elbe (wybaczcie, nie pamietam dokładnie Waszych nicków) i innym. Dziękuję Wam bardzo, mimo wszystko pomoglyscie młodej, zagubionej dziewczynie mieć nadzieję do końca, sprawilyście, że czułam się z tym wszystkim choć trochę mniej samotna. Chociaż mam żal do całego świata, że tak się stało, to mocno liczę, że Wam się uda, że przezwyciezycie wszystko. Żegnam Was kochane, walczcie, bądźcie silne. Życzę Wam takich zasobów zdrowia jakie na świecie mało kto ma. Może jeszcze tu kiedyś wrócę, ściskam. 

Rak jajnika

5 lat temu

Do tego wszystkiego dochodzą różne refleksje.. ona była taka silna, naprawdę nie wiem skąd czerpała tyle sił, żeby znosić to wszystko.. i to jak wyglądały jej ostatnie dni.. najgorszy zwyrol nie zasługuje na taką smierć.. tak bardzo cierpiała.. 

a ja mam zaraz umówioną wizytę u ginekologa. Tak jak mama mam mutację BRCA1/2. I tak ze sobą walczę.. nie chcę iść.. nie chcę walczyć.. myślę sobie, że wolałabym nie wiedzieć do końca.. nie chciałabym żeby moj tata czy brat kiedykolwiek znów mieli przez to przechodzić.. tylko mama prosiła mnie żebym się badała.. wiem, ze wyolbrzymiam, ze wcale mnie to dopaść nie musi, ale mimo wszystko.. nic już nie wiem.. 

Rak jajnika

5 lat temu

Dziękuję Wam za wszystkie słowa wsparcia.. jakoś nadal tu zaglądam, czuję się wtedy bliżej mamy.. 

Dzisiaj był pogrzeb.. było tak dużo ludzi.. na samej stypie było 150 osób, więc na pogrzebie musiało być co najmniej 250.. pomyślałam tylko jak wiele osób kochało mamę, dla jak wielu znaczyła tak dużo.. 

ja czuję się tak dziwnie.. nie płaczę już tak bardzo, ale to wszystko jest takie dziwne. Nie wiem co ze sobą zrobić, całe moje zycie przez ostatni rok toczyło się wokół choroby mamy, a teraz? Zaraz zaczynam semestr, ale już nic nie ma sensu.. otworzyłam właśnie nowy plan, żeby zobaczyć kiedy będzie następna przerwa żeby wrócić do domu.. tylko myśl o powrocie do domu już tak nie cieszy, nie gdy ona nie będzie już czekać.. nie wiem, nie wiem jak się czuję i jak powinnam się czuć.. momentami mam wrażenie, jakby mama po prostu gdzieś chwilowo wyjechała, jakby niedługo miała wrocic.. jest tak ciężko.. i jeszcze ciężej gdy pomyślę, ze mama była tak młoda, ze ja jestem tak młoda, i muszę przeżyć jeszcze tyle lat bez niej.. 

Rak jajnika

5 lat temu

Lena24 - chciałabym umieć odpowiedzieć na to pytanie.. 2 tyg temu podano chemię i mama bardzo źle to zniosła, przestała zupełnie jeść i pojawiły się wymioty z krwią dlatego trafiła na oddział. Po kilku dniach wypis do domu - stan nadal średni, ale wymiotów nie było, mama zaczęła powoli jeść. Od tygodnia dzielnie walczyła w domu, sił nadal nie było, ale powolutku jadła, obrzęki zmniejszyły się już prawie do zera. W sobotę miała najlepszy dzień ze wszystkich - dużo jadła, rozmawiała, śmiała się.. i nagle w nocy dopadł ją kaszel. Męczyła się z nim 24h, bez spania, jedzenia, picia. Miała dużo flegmy której po prostu nie miała siły odksztusic. O 17 wezwaliśmy lekarza - powiedział ze osluchowo jest całkowicie czysto i trzeba próbować odksztuszać. Z godziny na godziny było coraz gorzej - mama rzęziła tak, że było słychać w drugim pokoju. Zaczęła wymiotować tą flegmą. Wezwałam pogotowie z nadzieją, ze albo ją odśluzują albo wezmą do szpitala na rtg. W szpitalu usłyszałam tylko „jest w stanie agonalnym” i „podamy morfinę”. Więcej nie pamietam - miałam jakiś atak, trafiłam do ambulatorium. W nocy mama odeszła. Dlaczego? Nie wiem. Prawdopodobnie woda zebrala się już w płucach, stad ten kaszel. Lekarze nie chcieli nawet myśleć o punkcji. Dlatego nie lekceważcie. Niczego. Nawet zwykłego kaszlu. U nas poza nim było wszystko super, wręcz poprawiało się.

Rak jajnika

5 lat temu

Moja mama odeszła dziś w nocy.. miała dopiero 41 lat i tyle życia przed sobą.. walczyła tak dzielnie przez 5 lat, a ja nie mam ochoty walczyć ani dnia dłużej.. 

Rak jajnika

5 lat temu

Czarownica11 - super wieści, oby już nie powróciło! Trzymam kciuki :) 

Rak jajnika

5 lat temu

Lenka69 - przede wszystkim życzę Pani dużo siły! Może wartoby pomyśleć o wizycie u psychoonkologa? I może jeśli ma Pani kogoś bliższego w gronie znajomych i rodziny, może warto porozmawiać szczerze i powiedzieć, ze czuje się Pani samotna? Może ktoś mógłby poświęcać Pani więcej czasu, wsparcie otoczenia jest bardzo ważne.. 

Ja na tomografie się nie znam, ale co do bólu kręgosłupa - mojej mamie również bardzo doskwierał odkąd pojawiło się wodobrzusze, próbowaliśmy różnych leków, a najbardziej pomogły plastry Transtec - na receptę. Odkąd przyklejamy to bóle ustały, pojawiają się sporadycznie, ale to chyba ze względu na leżenie. 

Dużo zdrówka kochane. Patrzac obecnie na moją mamę, nie mogę wyjść z podziwu jak silna jest zarówno ona, jak i każda z Was, która walczy.. jesteście niesamowite. A oprócz zdrowia życzę Nam i Wam tez szczęścia - bo mam wrażenie, ze ta choroba jest loterią, i szczęście również jest potrzebne. 

Rak jajnika

5 lat temu

Ussta87 - my leczymy mamę w Warszawie w szpitalu na ul. Karowej 2 - polecamy.