Ostatnie odpowiedzi na forum
witam... mimo że mojej mamy już nie ma nadal czytam Wasze wypowiedzi. bardzo mocno trzymam za Was kciuki. ja bardzo tesknie za mamą bardzo mi jej brakuje.... nie wiem czy kiedykolwiek poczuje sie lepiej i zaczne normalnie życ. tak bardzo bym chciała by każda z Was była zdrowa. Nie pisałam o tym, ale gdy z mama było już źle wprowadziliśmy metody niekonwencjonalne. Może nam się nie udało , ale czuje że w tym jest jakaś siła. Mama bardzo lubiła to forum , każda z Was pocieszala ją i dawał siłę, za co bardzo dziękuję.... modle się za Was wszystkie codziennie. Poznałam tą chorobę bardzo dokładnie, widziałam kazdy dzień życia mamy z tym potworem. Niestety nie udało się ale jestem pewna że Wam sie uda i bóg pozwoli Wam wkońcu normalnie żyć. Mama sni mi sie codziennie później już nie mogę spać. Kupiłam nawet tabletki nasenne ale to też na nic. Mam ją codziennie w nocy, ale niestety gdy otworze oczy mojej mamusi juz nie ma....trzymam za Was kciuki moje drogie....walczcie ja bede sie za Was modlić....
Dziękuje Wam za wyrazy współczucia. Poczułam,że muszę napisać ,że może któraś z Was drogie Panie załamała się wieścią ze walka mojej mamy zakończyła się śmiercią i teraz może większy w Was lęk.Moja mama miała 4 stopień zaawansowania choroby. wręcz śpiewająco przeżyła chemie , ale niestety po termoablacji wszystko się zmieniło. Ostatni miesiąc był tragedią. Błagałam Boga by jej pomógł. Jej cierpienie, a moja bezradność łamała mi serce. Z siostrą całowałyśmy ją po rękach i zapewniałyśmy że ja uratujemy.Była bardzo dzielna i cierpliwa. Była dla nas wszystkim....całym światem. Wesoła uśmiechnięta pełna życia. Piszę to byście nie straciły nadziei. Błagam Was o wytrwałość i walkę. Czytam codziennie to forum mimo ,że mojej mamusi juz nie ma. Modlę się o Wasze zdrowie. Żyję z nadzieją ,że spotkam ją w niebie. Staram się sobie tłumaczyć , że już nie cierpi,ale czasem nawet i to nie pomaga mi podniesc się do pionu. Drogie Panie Walczcie o siebie i nie traćcie nadziei. To straszna droga i wiem że bardzo ciężka, ale nie traccie wiary.Trzymam kciuki za każdą z Was. Serdecznie pozdrawiam.
witam...dawno nie pisałąm, i teraz musze przyznać się do grzechu który popełniłam. Jestem córką any- mar, pisałam tu bo nie potrafiłam ją w żaden sposób podnieść na duchu, wiedziałam jednak że pomagały jej słowa tu przeczytane dlatego też był to jedyny dla mnie sposób by móc jakoś ją wesprzeć. Piszę bo, moja mama już nigdy więcej nie napisze na tym forum... :( odeszła 27. listopada. byłam z nią do końca, i wierzę że jest wśród aniołów..sama była jednym z nich tu na ziemi...Walczcie o życie....nigdy się nie poddawajcie.Moja mama walczyła do końca była bardzo dzielna... była najcudowniejszym darem od Boga, dlatego ją zabrał...
a co z przerzutami czy któras z was miała przerzuty gdzies
dziewczyny bardzo was prosze o odpowiedz
czy któraś z Was miała nowotwór 4 stopnia?
jest już wieczór i postanowiłam ze jeszcze raz tu dziś zaglądne. Czuję sie jakaś osłabiona i potwornie od południa dokucza mi ból głowy, co bardzo przeszkadza w trzymaniu sie w pionie. zaczełam miec od jakiegoś czasu potworne migreny, odganiam myśli że to przez tą podła chorobę ale same wiecie ze nie sposób myslec inaczej. Napiszcie dziewczyny jak wy sie trzymacie. Pityno napisz mi jaki miałas stopień zaawansowania choroby, czy miałaś jakies przerzuty??
ano -mar napisz mi jesli mozesz jak dowiedziec sie o tej ablacji mi mój lekarz niczego takiego nie proponował nawet nie wspominał o takiej operacji ani takich mozliwosciach...
witam Panie, z tego konta pisała moja córka zawsze czytała mi każda wypowiedz która została tu umieszczona. Zaciekawiła mnie bardzo ablacja. Ano-mar jak Ty w ogóle możesz myśleć o końcu walki????? o tym że ja przegrałaś?????????????????????? Ty ją zaczynasz wygrywać!!!!! miałaś tę operacje może ona już wyczyściła Ci wątrobe może za niedługo dowiesz sie ze nie masz zmian, że musisz miec tylko kontrolne badania. ja wiem ze jestes załamana ja tez byłam miałam potworną depresje moje dzieci błagały bym sie usmiechneła a ja nawet nie miałam ochoty na otwieranie oczu i zaczynanie dnia. Gdybym miła taką szanse jak Ty...a osłabienie? kochana każdy zabieg daje osłabienie a teraz po tylu chemiach zwłaszcza to nic dziwnego a raczej bardzo normalne!!!! walcz a nie poddawaj sie teraz chyba jest twój moment na walke i wyciągniecie wszelkich dział by wygrac z tym draniem rakiem! nie załamuj sie tylko ciesz sie tym ze przezuty miałas tylko do watroby i ze bóg umożliwił Ci ten zabieg. Jestes szczesiaroą kochana moja!!! ale teraz musisz byc silna pisze to bo ja tez postanowiąłm ze sie nie poddam i chce miec marzenia nawet jesli ich nie dozyje.. to któz moze wiedziec co spotka nas jutro nie tylko nas chorych kobiet ale i tych zdrowych ludzi... WALCZMY MOJE DROGIE!!!!
Strach to nieodłączny towarzych wszystkiego co nieznane...ale niech myśli Pani o tym jakie szanse daje Pani ten zabieg, a ja wierzę że Bóg da pani siłę i odwagę...