Ostatnie odpowiedzi na forum
Najgorszy fakt ze mama mieszka w Niemczech a ja w Polsce dzieli nas 600 km mam coreczke malutka i nawet nie mogę być przy mamie , bardzo wierze ze będzie wszystko ok
tak mama leczona jest w Niemczech na opieke medyczna nie narzeka ale mama boi się ze jest zle i ma wrazenie ze lekarze wszystkiego jej nie mowia
po operacji mama nie miała ani chemii ani radioterapi , wszystko dzialo się tak szybko dużo naczytaliśmy się zlego o skutkach chemii i mama uznala ze guz wycięty i po kłopocie ,dlatego teraz gdy mija zaledwie pol roku i nowotwor atakuje wszystko po kolei uważam ze była to najgorsza decyzja teraz tak sobie mysle ze gdyby wtedy brala chemie nawet łagodnijsza dzisiaj może byśmy mieli to już za sobą
jakie sa szanse na wyleczenie? jakie rokowania, jeśli ktoś wie proszę mi realnie napisac
Mama dowiedziała się w grudniu 2014 o raku macicy bardzo przypadkowo ponieważ moja siostra była w ciąży i mama razem z nia jezdzila do lekarza stad tez postanowila wykonać cytologie , następnego dnia telefon ze szpitala by mama jak najszybciej przyjechala no i stało się rak szyjki macicy plaskonablonkowy IIB szybka decyzja o operacji poki guz kwalifikowal się do operacji wycieli wszystko macice z przydatkami oraz okoliczne wezly chłonne (po ich wycięciu dopiero się okazało ze na 23 wezly w 18 już sa przezuty) po operacji było bardzo ciężko ale mama odzyskiwala sily , wycieli pęcherz i uworzyli z jelita i ma wstawiona 'rurke' laczaca pęcherz z nerkami , od miesiąca mama miała potworne bole nogi żadne leki nie pomagaly pojechala do lekarza i znowu brzmiało jak wyrok wznowa nowotworu pierwotnego z naciekami na pęcherz , przerzut do kosci biodra i kregoslupa oraz watroba i wezly chłonne odcinka piersiowego :( teraz zaczynamy prawdziwa walke ). Mama już jest w klinice w Niemczech gdzie od początku była operowana i leczona . Lekarze podjeli decyzja o radioterapi przez miesiąc a później chemia. Tak bardzo trzymam kciuki i modle się mama ma dopiero 50 lat