Ostatnie odpowiedzi na forum
sierotka
dzięki za sugestię. jutro będę pisać pismo. nic na tym nie tracę.
kaja1
dzwoniłam kilka razy na infolinię. za każdym razem podawano mi bezpośredni numer do opola. zdobyłam też kilka innych numerów do opola ale na żaden nie mogę się dodzwonić. na zus chyba nie ma mocnych.
alexandra dziękuje za odpowiedź.
dzwoniłam tam dziś i powiedziano mi, że nie zajmują się wogóle sprawami zus.
już nie wiem gdzie mogę prosić o pomoc. mąż musi chodzic do lekarza, a nie jest ubezpieczony bo nie ma decyzji w sprawie renty. już mi ręce opadają
Witajcie
Może poradzicie mi jakie mam możliwości aby w końcu mąż dostał rentę.
przypomnę, że w latach 90 mąż pracował przez cztery lata w Niemczech. z powodu tego papiery zostały wysłane do zusu w opolu. 9 października otrzymaliśmy pismo, że papiery zostały wysłane z zusu w naszym mieście do zusu w opolu. od tego dnia cisza. podobno zus ma 30 dni na jakąkolwiek decyzję, a minęły dwa miesiące i nic. od miesiąca próbuję się tam dodzwonić ale nikt nie odbiera. papiery w zusie w naszym mieście złożyliśmy 26 sierpnia (komisja była wcześniej) od tego czasu mąż nie dostaje żadnych pieniędzy.
czy według Was jest jakaś możliwość, aby tą sprawę przyśpieszyć?
czarownica
dlaczego nie jesteś zwolenniczką chemii?
czarowica44 remil
dziękuje Wam za wsparcie. cieszę się, że jest to forum i że mamy siebie nawzajem.
Dziś odebraliśmy wyniki TK.
Jest bez zmian po chemioterapii. przerzuty nadal są. jedyna zmiana to jeszcze większy węzeł chłonny.
muszę teraz szukać jakiegoś dobrego onkologa.
piszę to i płaczę bo mąż nie widzi.
kto wymyślił tą głupią chorobę?
brak mi już sił na ten codzienny strach i niepewność. czasem myślę, że to tylko zły sen, że się obudzę i mąż będzie zdrowy. ale niestety tak nie jest.
nie wiem już nawet co napisać. czuje się przegrana i bezsilna...
remil
mój dziadek przed śmiercią był bardzo chory. był osobą leżącą. w naszym mieście znaleźliśmy hospicjum domowe. co drugi dzień przychodziła do dziadka do domu pielęgniarka. umyła dziadka, zmieniła pampersa, posiedziała z nim (przychodziła na trzy godziny). a co tydzień przychodziła lekarka. badała, doradzała, przepisywała leki które były potrzebne, a na końcu też morfinę.
może w Waszym mieście działa coś podobnego. najlepiej zapytać w przychodni. pozdrawiam i życzę dużo zdrowia i wytrwałości
agatap
mój mąż też nie chciał chodzic do lekarza. nie mówił mi o wszystkich dolegliwościach. pewnego dnia umówiłam go do lekarza i nie powiedziałam gdzie idziemy. teraz po czasie jest mi za to wdzięczny.
może Twojemu mężowi pomogłaby rozmowa z psychologiem. walcz o męża i przekonuj go żeby walczył sam o siebie. pozdrawiam i życzę Ci wytrwałości i cierpliwości bo wiem co czujesz
dona1955
myślę, że przez weekend jest mało wpisów, ponieważ to czas spotkań z rodziną itp. a to zbieg okoliczności, że akurat Twój wpis jest ostatni :) daj znać co się okaże u lekarza. życzę Ci zdrówka powodzenia
właśnie wróciliśmy z zusu. (sierotka dziękuje za "kopa" do działania :-))
Pani przy okienku powiedziała, że nic się nie da zrobić a ja odpowiedziałam, że nie odejdę dopóki się czegoś nie dowiem. przyszła niezadowolona pani kierownik. po dłuższej chwili mówienia, że nic nie można zrobić zadzwoniła na wyższy szczebel. będzie tak jak pisze dona1995. będzie wypłacana renta z lat pracy w Polsce, a dodatkowo będą sprawdzać lata pracy w Niemczech. a więc jednak coś się da zrobić tylko trzeba walczyć o swoje:-)
w naszym kraju wyrzucają nas drzwiami to wchodźmy oknami bo warto.
zbliża się badanie tk. boję się bardzo jaki będzie wynik:-(