od 2020-09-02
ilość postów: 49
Faktycznie najlepsze wyjście iść do swojego lekarza. Daj znać, co Ci powie.
Normy w tym laboratorium są takie same jak w poprzednim? Wyniki najlepiej robić w jednym laboratorium, tą samą metodą badania, w różnych laboratoriach mogą wyjść niezłe kwiatki, kiedyś już się o tym przekonałam :)
Przepraszam, coś namieszałam w telefonie :)
Dużo osób po operacji musi przyjmować wapń, najczęściej nie trwa to długo, nie martw się :)
Na wyjściu ze szpitala dostaje się standardową dawkę Letroxu/Euthyroxu w zaleceniach, u mnie była za mała. Indywidualnie pod Ciebie dobierze ją endokrynolog.
Co do osłabienia, każdego dnia będzie lepiej. Sama operacja bardzo osłabia organizm, do tego dochodzi znieczulenie, brak produkcji hormonów, bo już nie mamy tarczycy (dostałam Euthyrox pod koniec pobytu w szpitalu, TSH już mocno wzrosło), u Ciebie jeszcze wapń. Minie trochę czasu, szyja się zagoi i znów poczujesz się jak młody bóg :)
Daj znać, jak już będziesz miała wynik histo-pato.
Odnośnie Twojej guli w gardle, na kontroli w marcu endokrynolog mi powiedziała, że gardło jeszcze się układa i potrwa to jeszcze trochę. Operację miałam we wrześniu :)
Potrzeba czasu, żeby sobie wszystko poukładać, niektórym wychodzi to szybciej, innym wolniej. Na pewno nie jest to łatwe, gdy się ma male dzieci, tutaj pojawia się dodatkowy niepokój. Nie będę zgrywać bohatera, sama nadal czasem mam gorsze dni. Operację miałam we wrześniu. Ale jak już pewnie wiesz, jeśli los pisze nam scenariusz, że mamy mieć raka, to tylko raka tarczycy, a tym bardziej brodawkowatego :)
Ludzie z dłuższym stażem choroby piszą, że z czasem nabiera się dystansu, trzeba oczywiście badać się regularnie, ale pomiędzy badaniami żyją normalnie, tak jak wcześniej. To forum jest tego najlepszym przykładem. Mam nadzieję, że i Tobie czas pomoże.
Napiszę jeszcze jedno. Jeśli jest Ci baaardzo ciężko psychicznie, nie bój się i nie wstydź iść po pomoc do specjalisty, dobrego psychologa. Poznałam kilka osób z rakiem, którym bardzo to pomogło. Zwłaszcza że niektórzy, jak np. ja, nie potrafią rozmawiać o swojej chorobie z rodziną i kiszą wszystko w środku. Czasem okazuje się, że obcym łatwiej coś powiedzieć, niż najbliższej osobie.
Walcząca - z jakim rakiem się zmagasz? Masz jodowanie... Czy jest to brodawkowaty albo pęcherzykowy?
Doskonale rozumiem Twój stan. Większość z nas przechodzi przez to samo. Mam raka brodawkowatego. Po odebraniu wyniku biopsji przez dwa dni nie mogłam wstać z łóżka. Mam dwójkę małych dzieci i wyobrażałam sobie, jak będą żyć bez mamy. Trochę czasu trwało, zanim doszłam do siebie. Mam cudowną endokrynolog, która ciągle mi powtarza, że na tego raka przez 25 lat jej kariery jeszcze jej nikt nie umarł. I poznałam w szpitalu na jodowaniu wielu ludzi z rakiem brodawkowatym i pęcherzykowatym, w różnym stadium zaawansowania przy wykryciu choroby, którzy żyli z rakiem 4, 8 , 10 , kilkanaście lat i wszyscy zgodnie powtarzali, że z tym rakiem się żyje :) To samo powiedzą Ci cudowni ludzie z tego forum. Tak więc uszy do góry, nie taki diabeł straszny jak go malują :)
Walcząca - z jakim rakiem się zmagasz? Masz jodowanie... Czy jest to brodawkowaty albo pęcherzykowy?
Doskonale rozumiem Twój stan. Większość z nas przechodzi przez to samo. Mam raka brodawkowatego. Po odebraniu wyniku biopsji przez dwa dni nie mogłam wstać z łóżka. Mam dwójkę małych dzieci i wyobrażałam sobie, jak będą żyć bez mamy. Trochę czasu trwało, zanim doszłam do siebie. Mam cudowną endokrynolog, która ciągle mi powtarza, że na tego raka przez 25 lat jej kariery jeszcze jej nikt nie umarł. I poznałam w szpitalu na jodowaniu wielu ludzi z rakiem brodawkowatym i pęcherzykowatym, w różnym stadium zaawansowania przy wykryciu choroby, którzy żyli z rakiem 4, 8 , 10 , kilkanaście lat i wszyscy zgodnie powtarzali, że z tym rakiem się żyje :) To samo powiedzą Ci cudowni ludzie z tego forum. Tak więc uszy do góry, nie taki diabeł straszny jak go malują :)