Ostatnie odpowiedzi na forum
Witam mama moja ma 62 lata stwierdzono u niej guza płuca lekarz mówił to tylko guz niby węzły nie naruszone 11 marca miała operacje no i niestety węzły też były do usunięcia dzień po operacji było w porządku jadła, rozmawiała na następny dzień tez w miare ale trzecia doba tragiczna po bronchoskopii dwukrotnej z mama praktycznie nie było kontaktu została przewiziona na OIOM przebywa tam cały czas najgorsze jest to że się poddała odmówiła leków i jedzenia lekarz twierdzi ze to jakaś psychoza doszło do tego że była agresywna w stosunku do pielęgniarek przy mnie też chciała wracać odpinać kabelki. W środę została podłączona do respiratora i uspana :-(. W czwartek byłam u mamy słyszała jak do niej mówię jej reakcja była nerwowa aż te rurki chciała wyciągać. Lekarze mówią ze stan jest ciężki rokowania słabe a przed operacją była kobietą pełną życia nie rozumiem jak to się stało. Usunięty jeden płat płuca fakt że mama ostatnio chorowała na oskrzela non stop na antybiotykach nasze prześwietlenia wykazało zmiany a nie guza o wymiarach 52x50mm dziwne to wszystko u mamy doszło jeszcze krwioplucie rodzinny lekarz stwierdzil że pękło naczynko i tak ją leczyli dalej antybiotykami dopiego pulmunolog natychmiastowo skierował mamę do szpitala. Pomóżcie mi zrozumieć stan mamy dlaczego tak sie stało. Lekarz mówiła też coś o niedotlenieniu w piątek po bronchoskopii nikt do niej nie zajrzal biedna leżała nie ruchomo w końcu o 15 dopiero lekarz się pojawił i z łaską odesłał na OIOM. Przepraszam że tak bez ładu i składu ale ciężko do Warszawy mam 130km w domu dwoje dzieci które niestety sama wychowuje nie mogę codziennie jezdzić mama mieszkała z nami nie mam rodzeństwa tata juz 17 lat nie żyje to moja najbliższa osoba.