enni,

od 2016-11-19

ilość postów: 195

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak pęcherza moczowego

7 lat temu

Maba kochana nie wiem co Ci napisac...:( Trzeba miec nadzieję że mąż będzie mógł wziąść chemię.Tak dobrze znosił leczenie więc i teraz musi tak być. Wiem jak Wam ciężko być w takiej niepewności co dalej...miejmy nadzieję że jelita nie będą przeszkoda do podnia chemii.Sciskam Cie mocno.

Rak pęcherza moczowego

7 lat temu

Maba doskonale Cie rozumiem jak piszesz że marzy Ci się normalne domowe życie.Mi strasznie brakuje rodziców,tego że z rana czasem wlecialam do mamy na kawkę,a tata był w pracy.Mama krzatala się po kuchni przygotowując obiad a w miedzy czasie rozwiazywala krzyżówki.Brakuje mi niedziel kiedy jechalismy do rodziców.....znowu rycze:( to wszystko skończyło się w przeciagu roku,najpierw tata i teraz mama:(Ich dom stoi pusty a wszystko na swoim miejscu,tak jakby gdzies wyjechali.W szafkach stoi kawa,przyprawy,stoją ich papcie,szafy pełne ubrań tylko że ich już nie ma:(nie mogę się z tym pogodzić:(po smierci Mamy tylko raz bylam w tym domu i jak na razie nie pojadę bo jest to dla mnie bolesne,ten dom to moje dziecinstwo,szczesliwe chwile,ale myśl że rodziców już tam nie ma dobija mnie:(

Trzymam kciuki żeby w płynie nie było komorek rakowych.Niech wreszcie zaświeci dla Was słoneczko.

Rak pęcherza moczowego

7 lat temu

No i ja się włączę do dyskusji.Moja mama też biegała do lekarza z pecherzem,a lekarka ciągle leczyla ją na zapalenie.Wysłała ją w koncu do ginekologa i tam też było oki.Jedyne co to moja mamcia nie miała krwiomiczu,może gdyby byl to daloby to jakieś podejrzenia.Druga sprawa to czekanie za operacją to 3 miesiece! W sumie od wykrycia ze to rak operacja była po 4 miesiacach,to dlugo jak dla mnie.Po operacji lekarz powiedział że to 4 stopień zaawansowania.Moja kochana mamusia dostala obrzęku płuc,to było przyczyną że odeszła,do tego kotohexia (nie wiem czy dobrze napisalam)wazyla tylko 39kg. Na wypisie był wynik rezonansu który był robiony 2 dni przed smiercia,naliczylam aż 9 guzkow na plucach i napisane meta,czyli przerzuty. Patrzalam na wyniki krwi i powiem Wam ze nie były zle,nawet OB nie bylo mega wysokie bo 86 no ale chyba pluca nie daly rady.Ja nie moge się nadal pozbierać.Codziennie płacze,nie dość że za Mamuska to też za Tatuskiem.Obydwoje odeszli tak szybko,po 7 miesiącach:(mąż chce mnie wysłać do psychologa:(ale nie chce bo nie wierze w nich,musze sama sobie z tym poradzic.

Maba trzymam kciuki za męża,muejmy nadzieję że jemu się uda,musi być dobrze.Moja Mamcia też wychodziła z oprescji,nie na dlugo,ale zawsze była poprawa.Dużo siły Ci życzę i nie trać nadziei,ja miałam ją do końca.

Ania Ty jesteś moją bohaterką,tak twardo sie trzymasz ja tak nie umiem:(

Rak pęcherza moczowego

7 lat temu

No i ja się włączę do dyskusji.Moja mama też biegała do lekarza z pecherzem,a lekarka ciągle leczyla ją na zapalenie.Wysłała ją w koncu do ginekologa i tam też było oki.Jedyne co to moja mamcia nie miała krwiomiczu,może gdyby byl to daloby to jakieś podejrzenia.Druga sprawa to czekanie za operacją to 3 miesiece! W sumie od wykrycia ze to rak operacja była po 4 miesiacach,to dlugo jak dla mnie.Po operacji lekarz powiedział że to 4 stopień zaawansowania.Moja kochana mamusia dostala obrzęku płuc,to było przyczyną że odeszła,do tego kotohexia (nie wiem czy dobrze napisalam)wazyla tylko 39kg. Na wypisie był wynik rezonansu który był robiony 2 dni przed smiercia,naliczylam aż 9 guzkow na plucach i napisane meta,czyli przerzuty. Patrzalam na wyniki krwi i powiem Wam ze nie były zle,nawet OB nie bylo mega wysokie bo 86 no ale chyba pluca nie daly rady.Ja nie moge się nadal pozbierać.Codziennie płacze,nie dość że za Mamuska to też za Tatuskiem.Obydwoje odeszli tak szybko,po 7 miesiącach:(mąż chce mnie wysłać do psychologa:(ale nie chce bo nie wierze w nich,musze sama sobie z tym poradzic.

Maba trzymam kciuki za męża,muejmy nadzieję że jemu się uda,musi być dobrze.Moja Mamcia też wychodziła z oprescji,nie na dlugo,ale zawsze była poprawa.Dużo siły Ci życzę i nie trać nadziei,ja miałam ją do końca.

Ania Ty jesteś moją bohaterką,tak twardo sie trzymasz ja tak nie umiem:(

Rak pęcherza moczowego

7 lat temu

Maba co u Was?taka cisza....wszystko dobrze?

Rak pęcherza moczowego

7 lat temu

Lena33 dysplazja to jeszcze nie rak,dobrze ze wykryty teraz.Pewnie do wyleczenia.Glowa do góry.

Mam nadzieje mojej mamie też zbierała się chlonka.Nogi też jej puchly,jak sie położyła to opuchlizna schodzila,jak wstała to na nowo puchly,ale przeszło samo.

Rak pęcherza moczowego

7 lat temu

Dona dziękuję,tym się pocieszam że rodzice są razem. Mam ponad 30 lat a czuję się jak mała dziewczynka bez rodziców,tak mi ich brakuje.Niedzielnych odwiedzin,obiadów,telefonów.Jakiś etap w moim życiu skończył się i już nigdy nie wróci,a jeszcze rok temu bylismy wszyscy razem...To najgorszy rok w moim życiu,nawet pies mi zdechl 2 dni przed mamy śmiercią.

Dona myśl pozytywnie.Mi to pomagalo i nawet jak bylo coś na plucach to wierzylam ze to może nie to.Musi być dobrze.

Aniu kochana nie wiem co Ci napisac.Doskonale wiem jak cierpisz,dobrze ze możemy tutaj sie troszkę wyzalic. Myślę że nasze maluszki nie pozwalają nam na myślenie w ciągu dnia.Gorzej jest wieczorem...

Rak pęcherza moczowego

7 lat temu

Mam nadzieje w czerwcu wykazalo ze ma guzki na plucach,ale nie wiedzieli co to.Miala badania i czekaliśmy za wynikiem.A teraz w środę miała robiony rezonans i tych guzkow bylo jeszcze wiecej niż w czerwcu.Wszystkie papiery przesla nam poczta.

Rak pęcherza moczowego

7 lat temu

Jeszcze raz dziękuję wszystkim za wyrazy współczucia.Wczoraj moja Mamcia dolaczyla do Taty,są razem i pewnie szczęśliwi.Jestem spokojna,nie wiem dlaczego....czyżby Mama oto zadbała? Wypis ze szpitala przysla poczta,ale z tego co mówił lekarz Mamcia miała przerzuty do płuc.

Rak pęcherza moczowego

7 lat temu

Dziękuję Wam za wsparcie,za wspolczucia,wiem że z waszej strony jest to szczere.Jak na razie jest mi ciężko,wyje,a serce mi rozdziera.Moi kochani rodzice odeszli w przeciagu 7 miesięcy.Jeszcze nie pozbieralam się po smierci taty a odeszla moja mamusia,a mieli tylko po 66 lat.Mama Czekała na mnie....umarła jak bylam z nią,trzymalam ją za rękę.Odeszla 10 minut po tym jak dostala ostatnie namaszczenie,cichutko.Była dzielna,twarda kobietka,chocaz wazyla tylko 39 kg.Do końca chodziła i nie dała sobie kolo siebie nic zrobic.Juz jak szla do szpitala to widzialam że coś się z nia dzieje,poznawalam po glosie (problem z plucami) wiec sie cieszyłam nawet że idzie na oddzial bo myślałam że tam ją troszkę podreperuja,ale niestety guzki na plucach i ich obrzek,do tego nerki i krążenie.Nie myślałam że już nie wroci do domu....We wtorek czeka mnie trudny dzien.

Maba nie trać nadziei,moja mama pare razy wychodzila z opresij obronna ręką,tak będzie i u męża.Czego z calego serca Wam życzę.

Tak jak Ania,mam nadzieję że mogę z Wami zostac?