Ostatnie odpowiedzi na forum
Delek66-czy moglbys napisac jak znosisz chemioterapie? Masz jakies skutki uboczne ? Moj maz idzie jutro na druga chemie . Pozdrawiam serdecznie.
janek19646- witam Panie Janku , juz zdaje relacje: w srode maz rozpoczal chemioterapie, we wtorek odbylo sie konsylium , na ktorym ustalano sposob leczenia. Nie pozwolil mi ze soba pojechac , wiec nie wiemy dokladnie co mu podaja ( on nie uwaza , aby taka wiedza byla mu potrzebna)-dostal w sumie chyba 4 kroplowki , w tym leki przeciwwymiotne i przeciw alergii. Nastepna chemia w srode -i tak co tydzien. Przed kazda sroda ma zrobic badania krwi. Czuje sie w miare dobrze, ma jakis dziwny smak w ustach i troszke pogorszyl mu sie apetyt, moze lekko bola go nogi...ale to tez niekoniecznie musi byc efekt chemioterapii/moze byc tez sugestia. Nieco czesciej chodzi do toalety. Ale poza tym wszystko OK. Dzisiaj znowoz pojechal sobie do brata-uwielbia jezdzic do domu swojego dziecinstwa , zawsze wraca z naladowanymi akumulatorami. Jednym slowem -jest DOBRZE. Aczkolwiek w zeszlym tygodniu zauwazyl nieszczelnosc rurek odprowadzajacych mocz z nerek i pojechal do szpitala na Woloska ( tzn leczy sie w onkologicznym szpitalu na Ursynowie -przeniosl sie z Woloskiej-ale rurki z nerek wymieniaja mu tam gdzie to zrobili) i uslyszal , ze szpital to nie sklep :/ i generalnie uznal , ze lekarz zachowywal sie niestosownie , nieco po chamsku. Ale jak wiemy z tego forum sa i tacy lekarze hm...// Ja w pierwszej chwili chcialam tam pojechac i zrobic awanture bo czasami brak empatii u lekarza poraza...ale dalam spokoj. Panowie dr na Ursynowie sa OK!!! Odpuscilam. Walczymy Panie Janku , ma byc dobrze i jest :)
Niestety, ale i ja z historii mojej rodziny moglabym wybrac kilka takich przypadkow gdzie bardzo sie zawiodlam na diagnozach lekarzy. Cale szczescie mialam tez tak, ze lekarz nieomal po kilku slowach wiedzial co pacjentowi dolega. Janek19646 ma racje , ze to wcale nie jest zabawne, gdy chodzi o nasze ZYCIE. Co robic? Mysle, ze warto popytac , wyszukac informacje o danym specjaliscie, poprosic o opinie znajomego lekarza czy poleca , albo kogo by polecil ?! Sa juz w internecie takie listy , a'la rankingi lekarzy ...tez warto poczytac co inni pisza. Jesli negatywow jest duzo, lepiej sie zastanowic/! No i przede wszystkim powtarzac badania, nie radzic sie tylko jednego lekarza , lepiej 10 razy zrobic cos niepotrzebnie niz raz przeoczyc.Trzeba tez eliminowac chamstwo bo niestety prawda jest, ze nawet dobry lekarz zepsuje "robote" gdy podlamie chorego psychicznie. Swoja droga lekarze ( ktorych stereotypowo postrzegamy jako ludzi madrych i inteligentnych potrafia czasami zachowac sie jak idioci. Np. czytam opowiesc Jerzego Stuhra , ktory zmagal sie z rakiem przelyku. Gdy juz udalo sie zwalczyc chorobe , lekarz wypuszczajac do domu wreczyl mu recepte na jakies leki przeciwbolowe gdy -> WROCI !!! Stuhr zapytal lekarza skad ta pewnosc u niego, ze wroci skoro jest wyleczony? A lekarz na to, zeby sprawdzil statystyki...//! No comment.
Janek19646-dobrze, ze jestes waleczny bo z nasza sluzba zdrowia troche trudno sie zaprzyjaznic. Ale pamietaj, ze zawsze masz prawo do konsultacji drugiego lekarza -takie prawo daje pacjentom zielona karta, co oznacza, ze mozna to zrobic w ramach ubezpieczenia. Ja jednak zawsze wybieram konsultacje prywatna bo szybciej.Pamietaj, ze na spokojnie dziala sie skuteczniej.
janek19646- cale zycie to walka. Czy to nasze zdrowie , czy sprawy bytowe, albo przyszlosc naszych dzieci -non stop walka :). Gdy bylam nastolatka planowalam swoje zycie 30 lat do przodu, teraz ciesze sie kazdym dobrym dniem :). Jak przewrotnie powiedzial Kieslowski-> zycie to smiertelna choroba przenoszona droga plciowa. Coz sie zmienia gdy jestesmy chorzy, po prostu zyjemy dalej leczac sie. Ale nie zapominajmy o codziennych chwilach radosci i spokoju. Szczescie to nie jest stan trwaly , raczej poziom emocji do ktorego dazymy.
bolek1950-dziekuje za odp.Czyli musi sie przygotowac, ze zostanie circa na 2 dni.
Chcialam napisac, czy ktos mial chemie w szpitalu onkologicznym na ursynowie?
Witajcie
Moj maz z opoznieniem tygodniowym idzie jutro na chemie w centrum onkologii na ursynowie.Delek66 napisal , ze za pierwszym razem byl dwa dni w szpitalu. Czy ktos mial chemie dokladnie w tym szpitalu? Jak to moze wygladac? Chodzi mi glownie o to czy bedzie w szpitalu czy ambulatoryjnie??
annia1980-> przezylam kiedys ten bol gdy umarl moj tata.Bylam w szoku i stanie permanentnego placzu poki nie zrozumialam co jest podstawa mojego wielkiego zalu.Otoz nie moglam zniesc , ze ...on cierpial i zapewne chcial bardzo zyc , a "Pan Bog" mu wyznaczyl inny los.Wtedy przyszlo olsnienie, ze on juz "nie wie" ze nie zyje i jego byt lub niebyt to inny poziom abstrakcji. I zrozumialam , ze tak naprawde chodzi mi o tych , ktorzy zostali.To nad soba sie uzalalam bo bardzo chcialam go miec przy sobie ... . Ale gdy tak sobie wymyslilam ,ten bol stal sie latwiejszy do zniesienia. Tak czy owak po 5 latach dostalam ataku cisnienia , bolu serca i etc...nie moglam oddychac.Lekarz z pogotowia zapytal czym sie tak zdenerowalam?! A ja tego ataku dostalam gotujac obiad/bez powodu -po prostu zaczela mi sie nerwica lekowa :(. W czasie tego ataku myslalam tylko o moim 7 letnim dziecku -co z nim gdy mnie nie bedzie? Teraz wszystko mam opanowane i Ty tez dojdziesz do siebie , ale pierwsze chwile PO tej tragedii trzeba jakosc przezyc.Ja np nie moglam sluchac mszy pogrzebowej ( wybieglam z Kosciola), z pogrzebu chcialam wyrzucic wrogow taty i etc. Ale te emocje powoli ustepowaly...mialam dla kogo zyc. Ty tez masz. Np 5 lat temu badania wykazaly, ze moja mama ma demencje , ktora dlugo ukrywala ( w pewnym sensie utracilam mame) , a teraz pod koniec marca zdiagnozowali raka u meza..!Tym razem postawilam sie losowi -maz ma z tego wyjsc i koniec. Wierze w to! Trzymaj sie annia1980, badz silna, z uplywem czasu bedzie lepiej.Mama na zawsze zostanie w Twojej pamieci -jakby zyla.
Na pocieszenie->Aleksandr Solżenicyn : Po rozpoznaniu u niego raka żołądka poddawany był leczeniu naświetleniami w szpitalu w Taszkiencie, gdzie następnie przeszedł operację usunięcia guza. Pomimo zabiegu, nowotwór miał przerzuty i według diagnozy lekarzy-zesłańców postawionej w grudniu 1953 Sołżenicynowi pozostały trzy miesiące życia. Jednak przerzuty nagle ustąpiły, co Sołżenicyn uznał za realizację Bożego zamysłu – opinię tę wielokrotnie podtrzymywał w przyszłości. W 1956 (albo 1957 – według innych źródeł) został zrehabilitowany i wrócił do europejskiej części Związku Radzieckiego. Podjął pracę jako nauczyciel szkoły wiejskiej pod Riazaniem, a później w samym Riazaniu.Zmarl w 2008 roku.