Ostatnie odpowiedzi na forum
Bolek, tak mi sie wydawalo , a teraz juz wiem , ze sie mylilam. Czlowiek przewrazliwiony-> taki jak ja teraz, ma sklonnosc do wychwytywania niuansow ;). Bardzo sie ciesze , ze u Ciebie wszystko dobrze <3 <3 <3
Witaj Janku, wspieram go jak moge , a jest mi latwiej teraz bo wzielam leki , ktore nieco rownowaza moje emocje -przede wszystkim lęki. Ale rozmawialam tez wczoraj z Pania , ktora pokonala raka narzadow kobiecych ( pisalam juz o tym wyzej) i ona mi powiedziala , ze tak naprawde nikt kto na to nie choruje , nie zrozumie do konca tego , ktory sie z tym wlasnie zmaga. Mowila to na bazie wlasnego doswiadczenia bo wczesniej gdy byla okazem zdrowia , miala do czynienia z osobami z rodziny , ktore zmagaly sie z nowotworem. Mysle , ze ona ma racje...dlatego trzeba czasem wbrew osobie chorej i tez ignorujac jej zachowanie czesto skandaliczne ...pomagac , by czula , ze nie jest sama , a i leczenie ma u najlepszych specjalistow. Dlaczego tak ? Bo moim zdaniem stan psychiczny pacjenta odgrywa duza role w wyleczeniu. Fakt, ze czasami trudno to zniesc, albo przez chwile myslimy , ze niech sobie sam radzi...ale pozniej wracamy do normy, a norma jest zrobienie wszystkiego co w naszej mocy aby wyciagnac osobe z tej choroby- inaczej nie bylibysmy ludzmi....
Bolek, nigdy mnie niczym nie uraziles.Zadnego wpisu nie usuwaj , zawsze piszesz szczerze ...to co ja napisalam to wynikalo z tego, ze mialam takie odczucie jakbys byl na mnie zly ( podswiadomie) , ze daje soba pomiatac poniekad. Dlatego wyjasnilam -przynajmniej sie staralam wyjasnic-skad bierze sie moje zachowanie.Tlumaczylam sie po prostu ...// A dzisiaj zobacz co sie stalo-> maz zauwazyl, ze mocz z nerki idzie przez rurke i bezposrednio z nerki poza rurka -tak to przedstawil. Juz jest w drodze do szpitala ( 10 minut samochodem) , ale poradzilam mu , aby juz nie jechal na woloska do szpitala gdzie mu to robili, tylko na Ursynow gdzie leczy sie onkologicznie-chyba lepiej gdy czlowiek wszystko robi w jednej klinice ? /// A Ty jak dzisiaj ? <3 <3
Bolek, moze moj maz jest psycholem, nie neguje ...ale jest tez czlowiekiem i to na dodatek ciezko doswiadczonym przez los. Jest bardzo chory , bo jak Ci kiedys pisalam wlasciwie jego rak byl najbardziej zlosliwy i w najbardziej zaawansowanym stadium. Praktycznie mozna by rzec , ze lekarze zastanawiali sie nad opieka paliatywna. Przeciez to oczywiste , ze on zdaje sobie z tego sprawe. A wszystko wydarzylo sie w jeden miesiac-nagle z normalnie funkcjonujacego czlowieka stal sie kaleka jak sam mowi. Teraz chemia daje skutki uboczne , wiec oprocz nefrostomii , ledwo chodzi , nic nie je...pewnie codziennie mysli czy pozyje jeszcze 3 miesiace czy 10 lat. Mysle , ze wielu nie daloby sobie rady z takimi emocjami jakie on teraz przezywa. Ostatnio znajoma , ktora 6 lat temu miala raka narzadow kobiecych i wyleczyla sie wspomina , ze gdyby nie psychotropy czy zblizenie sie do Kosciola, nie wie czy dala by rade psychicznie przez to przejsc. Z jej doswiadczenia wynika, ze ludzie w takicg sytuacjach ( miala przypadki raka w rodzinie ) albo wpadaja w depresje , albo w agresje ( podszyta frustracja). Ja gdy patrze na meza mam lzy w oczach bo nawet na zdjeciach z Auschwitz nie widzialam tak chudych ludzi. Czuje jego strach o zycie , tak jakbym sama go przezywala. Nie wiem czy jakikolwiek czlowiek powinien tak cierpiec-powiem szczerze , ze nie wiem co zrobilabym bedac na jego miejscu. Dlatego kazdy z nas domownikow powinien zrobic wszystko aby on z tego wyszedl.Na tym polega czlowieczenstwo. Ale chamem jest -zgadzam sie .Pozdrawiam Bolku i ciesze sie , ze u Ciebie wszystko idzie ku dobremu. <3
Witaj Bolek, bardzo sie ciesze bo widze , ze juz wrociles do swojej formy :D, a mezczyzni fakt, roznie zachowuja sie w szpitalach...na Woloskiej byl taki Gosc, ktory sie po prostu zalamal i zrobil piekielna awanture zonie plus histeria i wszystko o jakis banal.Bardzo wyksztalcony i fajny jak sie pozniej okazalo-po prostu odreagowal / nie wyrobil. Inny poklocil sie z lekarzami bo nie robili mu zabiegow->wypisal sie na wlasne zadanie stwierdzajac, ze hospicjum to moze miec w domu. Moj maz tez wrocil dzisiaj wkurzony bo lekarz zle mu wypisal skierowanie na tomografie i nie zrobili .Samo zycie-Pozdrawiam wszystkich , a Bolka szczegolnie ;) <3
Bolek -jak sie czujesz , na pewno wszystko dobrze? Dajesz sobie rade ze wszystkim ? Pozdrawiam cieplo <3
Janek, bardzo sie ciesze , wszystko uklada sie wreszcie po Twojej mysli i jest dobrze. Co do smierci i filozoficznego podejscia do niej -> jestesmy smiertelni, kazdy z nas.Ale mnie tez -zawsze-kazde odejscie drugiego czlowieka przygnebia . Nie wychowalam sie w domu wielopokoleniowym , gdzie najstarsi odchodza i jest to zjawisko nieomal naturalne. Nie umialam tego akceptowac.Pierwsza smierc bliskiej osoby to smierc ojca ...a w tym samym roku odszedl jeszcze wujek, kuzynka i dziadek. Teraz cisza w tym temacie, a ja nauczylam sie jednego-trzeba zyc tak jakby mialo sie zyc wiecznie.Pozdrawiam Janku -jest dobrze i bedzie.
Moni12, doskonale rozumiem Twoj niepokoj bo sama doswiadczylam tego, ze szpital to inny swiat, czlowiek jako konkretna osoba niewiele tam znaczy i gdy ja np walczylam o cos dla meza to obijalam sie od czlowieka do czlowieka -tak bylo np na Woloskiej , gdzie w koncu uslyszalam od lekarza , ze on czuje sie gorzej od mojego meza , wiec maz moze czekac. Na wlasne oczy widzialam gdy cywilizowani ludzie wpadali w nerwy gdy o taka sciane opierali sie 2 , 3 godziny...! Ale zawsze powinnas isc do lekarza prowadzacego i stanowczo domagac sie informacji, tak samo maz powinien zapytac...jednak np moj maz nie pytal o nic i nic nie chcial wiedziec :((/Nigdy nie kloc sie i nie szalej , tylko grzecznie , ale w sposob zdecydowany -masz prawo do wiedzy..../Pozdrawiam Ciebie serdecznie
Roza, moj maz nie powinien sie denerowac bo to akurat zdrowieniu nie sluzy. Jesli nie potrafi sam sie uporac z emocjami, lękiem, strachem to moim zdaniem niedobrze uczynil nie korzystajac ze skierowania do lekarza psychiatry bo moglby dostac leki przeciwdepresyjne czy inne -i nie meczylby sie tak.Ja tak zrobilam , biore asentre i jakos wyrabiam na codzien.Aczkolwiek zasypiam z radoscia bo w nocy nikt nie pracuje , zero telefonow i etc, swiety spokoj , a budze pelna lęku , ze zaraz trzeba " walczyc o zycie" tak ostatnio biznes nazywam.// To bylo wczoraj mile gdy z zadowoleniem wzial ode mnie niepelny kieliszek wina czerwonego i powiedzial , ze wypije sobie przed snem :).Chyba tez byl dzisiaj zadowolony, ze wyniki pozwolily na wziecie kolejnej chemii.Samo zycie.Dziekuje Roza za wspieranie mnie w tym naszym rodzinnym problemie <3
Roza, dzisiaj maz pojechal do onkologa /dobrze sie czuje jezdzac samochodem i chce sam/-> wyniki beda dobre , idzie na chemie. Zauwyzylam, ze juz nie uczeszcza z taka intensywnoscia do toalety-chyba antybiotyk pomogl. Moze to straszne , ale wczoraj wypil 1/3 kieliszka czerwonego wytrawnego wina-czytalam ( niestety zrodla niewiarygodne) , ze akurat czerwone wino w malych ilosciach moze miec dobre oddzialywanie (???) ...nawet przy chemioterapii.Dzisiaj byl juz mily, ale moze dlatego , ze tak jest gdy nie widzi syna i jego partnerki. A ja codziennie sprzatam kupy psie bo maz nie pozwala synowi wyprowadzac JEGO KOCHANEGO psa, a sam przeciez nie za bardzo moze...samo zycie. I tak codziennie wracam , zaczynajac od kupy...ech. Trzymaj sie CIEPLO -pozdrawiam.P.S.Ostatnie wiesci-> wyniki OK , na chemie poszedl ...pozniej do wrzesnia chca zrobic rentgen , tomografie ....i zapewne zastanowia sie nad operacja -uff-poki co dobrze idzie :) <3 <3 <3