Ostatnie odpowiedzi na forum
Chciałabym opisać Ci naszą historię i dodać otuchy:) Mój narzeczony miał zdiagnozowanego raka brodawkowatego tarczycy bardzo późno, w zasadzie w ostatniej chwili. Lekarze tak się przestraszyli że w ciągu tygodnia miał operację.(wcisneli go w grafik pomimo że to był koniec roku a wiadomo jak to z nfz..) Okazało się po wszystkim że miał w sumie 5 guzów, największy 2,8 cm. Przerzuty do węzłów i nacieki. Wycieli mu wszystko, tarczycę węzły ale nacieki były do klatki piersiowej. Przepraszam jak słabo tłumaczę ale tyle udało nam się zrozumieć z lekarskiego bełkotu. Nie było lekko, oczywiście potem cała terapia jodem. Niedawno właśnie był na kontroli, okazało się że po 4 latach od operacji nareszcie nie ma nic :) tsh w normie, markery czyste. Jestem przepełniona szczęściem, nawet nie wiem jak Wam to opisać żeby oddać moją radość :) Nic się tak naprawdę innego w życiu nie liczy. Pomimo że przez chorobę skomplikowały nam się różne sprawy tj np studia, to uważam że ta cała sytuacja też miała jakis cel w naszym życiu. Nie poddawaj się nigdy, będzie dobrze a potem świat stanie się inny:) Nie daj się skurw....wi :P Codziennie jestem myślami z tymi którzy jeszcze walczą i trzymam mocno kciuki :)