Ostatnie odpowiedzi na forum
hej,
u mnie te wyniki wyglądały podobnie jak u was,za to test roma wyszedł powyżej 15%,po usunięciu lewego jajnika-w którym jak się okazało wykryto nowotwór złośliwy-wynik testu wyszedł 5,98%.kontrolujcie się dziewczyny i skonsultujcie z lekarzem te wyniki.
pepeszko ja w przeciągu kilku miesięcy miałam trzy operacje i po każdej miałam założony dren (po ostatniej dwa dreny):
1sza operacja usunięcie woreczka żółciowego
2ga usunięcie torbieli,lewego jajnika i jajowodu-okazało się że w tym jajniku był nowotwór
3cia usunięcie macicy,prawego jajnika,jajowodu,wyrostka i węzłów chłonnych-to były zdrowe narządy jak się okazało po badaniu hist.,ale nie żałuję tej decyzji jeżeli uchroni mnie od przerzutów,po tej operacji miałam założone 2wa dreny i strasznie mnie bolało-tak jak pisałam miałam wrażenie,że jeden z nich siega mi do samych żeber,do czasu jego usunięcia czułam ból i nie mogłam się przekręcić na prawy bok,jak wyjęli dren z miejsca mi ulżyło.trzymam kciuki za wyniki i oby mamy już nie bolało.
magg mam podobne odczucia jak ty. miałyśmy troszkę inną sytuacje operacyjną z tego co piszesz,mi po pierwszych wynikach hist. od razu usunęli całą resztę żeby jak najbardziej zmniejszyć ryzyko przerzutów.
mam do was jeszcze takie pytanie - jak to jest u was z dietą?ograniczyłyście/wyeliminowałyście glukozę,przetworzoną żywność, nabiał?osobiście zawsze bardziej stawiałam na niekonwencjonalne metody leczenia,ale nie mam doświadczenia w sprawie odpowiednio dostosowanej diety.może macie jakieś porady dla laika w tej sprawie albo chociaż jakiś link gdzie mogłabym się więcej dowiedzieć na ten temat?to co zaobserwowałam u siebie po ostatniej operacji to niepohamowany apetyt na wszelkie słodycze :( ale dosyć tego.będę wdzięczna za wszelkie wskazówki co do diety
pepeszka nie chcę się tak wtrącać bo nie do końca jestem w temacie,ale piszesz coś o drenie?może stąd ten ból u mamy?ja po operacji mialam ostatnio założone dwa i przez jeden-wtedy nie wiedzialam ze to wina drenu-wyłam z bólu i tez mi morfine podawali,nie mogłam sie przekrecic na prawy bok bo bol byl nie do zniesienia.jak mi wyjmowali dren to czułam ze siegał-a bynajmniej takie mialam wrazenie-do samych zeber,wyjeli dren i bol zniknal.moze u twojej mamy ten bol tez jest wina drenu?
@ krysia65 ja właśnie u tej pani dr pierwszy raz byłam,powiedziała,ze zwoła konsylium w mojej sprawie i tyle.Za drugim razem przyjmowała mnie dr ładna? albo jakoś tak i tylko zalecenie obserwacji dostałam.Faktycznie muszę spisać listę pytań i na kolejnej wizycie dopytać od a do z o wszystko.
@magg czytałam Twój post i z tego co zrozumiałam Tobie usunęli jeden jajnik?bo ja w lutym miałam usunięty jajnik ten z torbielą,a w marcu usunęli mi całą resztę (macicę,prawy jajnik+jajowód,wyrostek,węzły chłonne),która jak wynika z badań histopatologicznych była zdrowa
Chyba faktycznie pójdę skonsultować się jeszcze w innym miejscu,tak dla pewności,żeby się nie stresować niepotrzebnie
...
Fajnie,że jesteście dziewczyny i dzielicie się swoimi przeżyciami i wiedzą.Wizyt na pewno nie przepuszczę,badań też,zależy mi na życiu ile by go nie było i jeśli badania kontrolne mi w tym pomogą to nie odpuszczę.Chemii się bałam,ale byłam na nią nastawiona,no cóż jeśli uznali,że nie jest mi niezbędna to ok.Wiecie co,może jestem młoda i niedoświadczona i wiecznie jak gdzieś pójdę do lekarza to o coś zapominam zapytać,ale oni ze swojej strony też mogliby czasami podszepnąć czego nie robić,a co jest dozwolone przy chorobach nowotworowych albo chociaż dać jakąś "ulotkę" opracowaną na bazie ich doświadczeń.Wiem,wiem teraz są Internety i można "wszystko" wyszukać,ale tak naprawdę każdy przypadek jest odrębny i jak zaczynam o czymś czytać to się w tym gubię,ot chociażby-jedni piszą żeby jeść owoce,inni ich odradzają twierdząc,że komórki nowotworowe żywią się fruktozą,zgłupieć można od takich sprzecznych informacji,a wystarczyłoby gdyby lekarz czasem coś podpowiedział takiej gapowatej zielonce jak ja ;) Jeszcze raz dziękuję,że szybko odpowiedziałyście i wracam do szperania po forum :)
Dziękuję za szybką reakcję:) dobrze wiedzieć,że nie jestem ze wszystkim "sama",tak oczywiście mam wsparcie w rodzinie,przyjaciołach,ale nikt nigdy nie zrozumie mnie tak dobrze jak Wy,które przeżywacie tą samą chorobę.Człowiek tak łazi i nabija sobie głowę tym wszystkim.Tu coś przeczyta,tam coś usłyszy i tak sobie tylko dokłada.Życzę Wam dużo sił w walce,będę sobie przeglądać forum-trochę tych postów jest,a w razie pytań napiszę.Pozdrawiam serdecznie :)
hej :)
jestem tu nowa i "nowa" w temacie raka.Czytam Wasze komentarze,ale jest ich tyle,że ciężko się dokopać do niektórych informacji,a mam parę pytań i naprawdę będę wdzięczna za wszelkie odpowiedzi :)
Ale zacznę może od początku.Dawno temu-pewnie jakieś 10 lat temu wykryto na moim lewym jajniku torbiel,do lekarza poszłam chyba raz,dostałam jakieś hormony,które miały spowodować wchłonięcie tej torbieli i "olałam" sprawę - sama sobie jestem winna tego co było później.W 2013 zaszłam w ciąże,lekarz prowadzący powiedział,że na lewym jajniku mam 10cm torbiel i jeśli się w trakcie ciąży nie wchłonie to konieczne będzie jej usunięcie.No,ale wchłonęła się,a przynajmniej nie była widoczna na kolejnych badaniach usg.Po porodzie miałam się zgłosić kontrolnie do ginekologa,ale oczywiście wizyta się odwlekła bo dziecko,bo to bo tamto-poszłam po pół roku,na usg torbiel 10cm.Operacja zaplanowana na marzec 2013-nie wypaliła,następny termin miałam bodajże na czerwiec,ale okazało się,że mam kamienie w woreczku żółciowym i konieczne jest jego usunięcie,ginekolog powiedział,że najpierw woreczek,później torbiel.W lipcu usunęłam woreczek i znowu odwlekałam wizytę u ginekologa-chyba ze strach,przynajmniej teraz tak sądzę.Pod koniec 2014 torbiel dała mi się porządnie we znaki,"przesuneła" się na środek brzucha i rosła jak balon.W lutym usunęli mi torbiel razem z lewym jajnikiem.Wyniki histopatologii-rak jajnika lewego (carcinoma mixtum ovarii G2) 1a - z tego co zrozumiałam rak był ograniczony do wnętrza tego jajnika.W marcu położyli mnie w SPSK 4 w Lublinie na "dożynki",radykalna operacja po której nadal dochodzę do siebie,wyniki histopatologii w normie.Dzisiaj miałam 2ga wizytę w Centrum Onkologii i tu się zaczynają moje pytania bo jedyne zalecenie jakie dostałam to kolejna wizyta w sierpniu-wtedy mają mi zrobić kolejne testy ca125 i he4-dodam że przed 1szą operacją wynik testu roma 15,70% -czyli wysokie ryzyko wystąpienia raka jajnika przy mojej normie wiekowej,po 1szej operacji 5,89%,po 2giej operacji nie wiem dokładnie ile wyniósł,ale dr powiedziała że jest w normie.W głowie mam mętlik bo właściwie nic mi ta doktorka nie powiedziała i zastanawiam się czy to normalne,że nie dostałam chemii i kolejną wizytę mam dopiero w sierpniu...Nie chcę sobie nabijać głowy myślami,że będę mieć przerzuty,ze coś będzie nie tak,ale czuję się zbita z tropu tym,że nie dostałam żadnych zaleceń od onkologa,podczas gdy lekarz,który mnie "docinał" powiedział,że czeka mnie 6 cykli chemii.Czy,któraś z Was miała podobną sytuację?Mam się cieszyć czy martwić?Przepraszam za tak rozległą wypowiedź.
Pozdrawiam Was wszystkie-nowa rakówka ;)