Ostatnie odpowiedzi na forum
Bogu dzięki Raczku że jesteś czekałam na Twój wpis , nabieraj sił. Pozdrawiam wszystkich.
Cześć witam z zaśnieżonego pomorza. Krysiu65 przypomniały mi się moje zeszłoroczne święta, byłam słaba po operacji i czekałam na wyniki ale już miałam wyznaczony termin chemii. Dużo stresu , bałam się jak zniosę to wszystko. Trzymałam się jakoś ale jak w wigilię składaliśmy sobie życzenia coś we mnie pękło i zaczęłam płakać . święta przygotowywały moje córki nastolatki i wyszło im pięknie, ciast było więcej niż zwykle bo kuzynki nam przysłały. Jestem 8 miesięcy po chemii i czuję się dobrze ale pamiętam jak było ciężko przed każdą chemią lęk o wyniki, ja miałam problemy z anemią. Krysiu teraz jest ciężko ale czas szybko leci a święta to taki magiczny czas że będzie dobrze. lilith.p mam nadzieję że Oliwka z tego wyjdzie łączę się w modlitwie.
Ninetka gdy czytałam twą wypowiedż przypomniał mi się kawał o człowieku który w trakcie powodzi nie chciał przyjąć pomocy ratowników bo mówił że Bóg go uratuje. W końcu woda go pochłonęła, trafił przed oblicze Boga i pyta z żalem -dlaczego mnie nie uratowałeś? Wtedy Bóg mu odpowiedział że przecież wysyłał ratowników .
Nie chciałam być złośliwa tylko myślę że nie możemy oczekiwać pomocy od Boga jeśli rezygnujemy z leczenia ,które wedle obecnej wiedzy jest konieczne. Pozdrawiam .
Witaj Kona postaram się odpowiedzieć na twe pytania. Jeśli nie widziałaś mamy przez jakiś czas możesz być zszokowana zmianami w wyglądzie ale pamiętaj że inaczej się nie da i po leczeniu powoli wszystko wróci do normy. Nie bój się spotkania najgorzej zaczyna się wyglądać tak po 4 chemii ale oczywiście nie ma regół.
Jestem 7 miesięcy po chemii i nie przyjmuję żadnych leków , czuję się dobrze wyniki też ok. Co 3 miesiące robię markery a co pół roku tomograf. Na początku bolały mnie stawy ale przeszło.
Trafiłam do szpitala z powodu wodobrzusza. Nie wiem czy 3 stadium zawsze oznacza przerzuty ale ja miałam ich sporo m.in. na węzłach i prawie wszystko dali radę wyciąć.
W czasie leczenia najbardziej tęskniłam za normalnością i w miarę możliwości starałam się tak żyć tzn. sprzątałam, gotowałam,spotykałam się ze znajomymi(jeśli byli zdrowi bo trzeba pamiętać o obniżonej odporności).
Jeśli chodzi o dietę trzeba dużo pić żeby filtrować nerki a jeść przede wszystkim to na co się ma ochotę bo przy chemii wielu pokarmów się nie toleruje. Dobrze jest spożywać ookarmy bogate w żelazo ,chemia często prowadzi do anemii. Warto też łykać tran na odporność np.ecomer.
Trzymaj się i myśl pozytywnie i napisz kiedyś co słychać.
Kono przede wszystkim utrzymuj z mamą stały kontakt dzwoń rozmawiaj. Ja miałam operację rok temu potem chemia którą skończyłam w kwietniu. Ja też mam 3 stadium i też nie pytałam lekarzy o szczegóły uznałam że tylko Bóg wie co ze mną będzie. W tej chorobie dużo zależy od psychiki , ważne żeby się nie załamać. Nie ma reguły na to jak się będzie znosić chemię ja nie miałam większych problemów tylko po 2 przez moment się załamałam ale po zgoleniu głowy odzyskałam wiarę że będzie dobrze( wypadające garściami włosy potrafią zdołować). Gdy miałam momenty załamania mąż patrzył mi w oczy i pewnym głosem mówił że wyjdę z tego nie pokazał mi nigdy że się boi i to mi pomogło . Dobrze by było gdybyś też tak wspierała matkę , musisz wyczuć jej samopoczucie. Myślę że naszym dzieciom jest ciężej niż nam chorym . życzę ci siły i wiary że rak to nie wyrok.
Margaretko myślę że powinnaś jaknajszybciej iść do lekarza żeby porobić potrzebne badania. Dobrze jest sobie zrobić badanie krwi markery CA125 prywatnie to kosztuje ok. 30 zł. jeśli markery są podwyższone lekarze na ogół działają szybko. Nie martw się na zapas bo to mogą być różne choroby ale nie zwlekaj.