Ostatnie odpowiedzi na forum
Hej dziewczyny, wczoraj jakoś opanowałam nerwy i w sumie dopisywał mi dosyć dobry nastrój, ale dziś znów chwyciły mnie wszelkie możliwe wątpliwości..w dodatku w piatek mam iść na kolposkopie i wycinki a zaczęłam kaszleć i 'siada' mi głos. Cudownie...
Pytałyście czy miałam badanie bakteriologiczne - nie, nie miałam..Ale nie sądzę, ze to wina bakterii, wszak nie mam upławów, swędzenia ani pieczenia, niczego takiego, a komórki zapalne są - to pewnie wierzchołek góry lodowej.
Mnie chyba nic nie jest w stanie uspokoić, mam fale lęku i paniki, w nocy się budzę, a nawet nie miałam jeszcze kolposkopii z wycinkami- do wyników to w ogóle nie wiem jak dotrzymam. Kolposkopię mam mieć w piatek, boję się jak cholera. Moje dzieci odliczają dni do piątku, bo Mikołaj, a mnie łzy same napływają do oczu. Na pewno jest gorzej niż wynika z cytologii, mam bardzo złe przeczucia, w dodatku wyczytałam, że szyjka macicy powinna być gładka, a ja na mojej wydaje mi się, że wyczuwam maleńkie zgrubienia i to już na pewno nacieki czy nie wiem co - w kazdym razie rak inwazyjny. Co za koszmar...
Dziękuję, Niko:) Problem w tym, że bardzo nerwowo reaguję na wszelkie moje niedomagania zdrowotne, wszędzie z miejsca widzę raka ( ale mam duże obciązenie rodzinne w tym temacie, wiec może dlatego) i przyjmuję najczarniejszy scenariusz. I za dużo czytam:) Teraz zafiksowałam się na niemiarodajności cytologii - cytologia niby nie najgorsza, a rak w najlepsze się rozwija. I obawiam się, że u mnie może być to samo - liczne komórki zapalne...a nie mam upławów, nic mnie nie swędzi, ginekolog widząc moją szyjkę mówi, że jest czysto, a jest 3a. Czy Ty przed diagnozą miałaś jakieś objawy czy po prostu wyszła zła cytologia?
Dzięki za pocieszenie:) Nadżerkę miałam, wymrażaną, i to też mnie teraz niepokoi, bo przecież 'nadżerka' wcale nie musiała być nadżerką, a żadnej kolposkopii przed wymrażaniem nie miałam. Ten ginekolog prowadził moją drugą ciażę i wydawał się być skrupulatny, czasami aż za bardzo, więc darzyłam go zaufaniem, no ale teraz mam wątpliwości. Najbardziej przeraziło mnie to plamienie po stosunku, bo taki objaw to już ponoć przy sporym zaawansowaniu choroby.
Witajcie dziewczyny, czytam Was od kilku dni...oczywiście zrozpaczona i wystraszona. Mam 37 lat, rok temu w grudniu (akurat na drugi dzień jechałam do szpitala na dość powazną operację laryngologiczną) zadzwonił do mnie ginekolog, że mam cytologię III a. Zdenerwowałam się straszliwie, a on powiedział, ze spokojnie, jak tylko wrócę, mam do niego przyjść, co też uczyniłam. Dostałam globulki gynalgin, po leczeniu kontrolna cytologia - II gr. Ulżyło mi, choć teraz żałuję, że nie poszłam jeszcze do kogoś innego. Miesiąc temu pojawiło mi się raz plamienie po stosunku, oczywiście znów pobiegłam do ginekologa i 3 dni temu dostałam wynik cytologii - III a. W opisie napisane jest tylko tyle: rozmaz nadaje się do oceny, jest niezbyt czytelny z powodu licznych komórek zapalnych. W punkcie inne zmiany nienowotworowe: zmian odczynowe związane z zapaleniem ( łącznie z typowymi zmianami reparacyjnymi) . Żadnych asc-us, lsil, cin. Ginekolog tym razem wysyła mnie już na kolposkopię z wycinkami. Ja osobiście widzę u siebie pełnoobjawowego raka, zaawansowanego (to plamienie!), płaczę i wyrzucam sobie, ze tak zostawiłam tą pierwszą cytologię 3a. Mam dwóch synów 10 i 4 lata i boję się, ze długo juz się nimi nie nacieszę. W dodatku jest grudzień, święta, a ja w rozpaczy...