Ostatnie odpowiedzi na forum
Bogda teraz musisz byc dzielna i nie dopuszczac do siebie negatywnych mysli. Sama niedawno musialam z nimi walczyc, przed oczami ciagle mialam czarne scenariusze,bałam się ze tata nie bedzie mogl jzu cieszyc sie pierwsza wnuczka, na ktora tak czekal... ale powtarzalam sobie "STOP, nie wolno mi tak myslec, przeciez musi byc dobrze i teraz jest mi o wiele latwiej. Ale wierze, ze na pewno nie jest latwo, tymbardziej ze dotyczy to bezposrednio Ciebie samej...ale Dasz Radę!! A wiemy ze ta choroba ma tak nieznane oblicze, ze wynik wynikowi nierowny, a juz na pewno rokowaniu, wiec glowa do gory!! A co do naciekania blaszki właściwej blony sluzowej to lekarz mowil nam wczoraj ze to rak powierzchowny T1 (dobrze ze nie blony miesniowej) i wyzsze zlosliwosci lepiej poddaja sie radioterapii i chemii niz LG jak w naszym przypadku.
Przytulam Cie mocno:)
Haniu wiem, wiem, mam nadzieje ze lekarz pomoze nam podjac wlasciwa decyzje po wynikach, ale poki co nie mysle ze bedzie naciek miesniowki, tylko ten lepszy scenariusz czyli blony sluzowej...mam nadzieje ze szczescie dopisze. Dziekuje za cieple slowa i pozdrawiam:)
Witajcie dziewczyny. Wizyta mozna powiedziec pozytywna, ale jeszcze wiele niewiadomo. Najwazniejsze, ze sie skonsultowalismy, bo lekarz powiedzial ze rzeczywiscie jak sadzilam na poczatku z naszych wynikow nie wynikaja konkrety i sa to szczegoly, ktore moga dac wiele informacji odnosnei leczenia, czyli np by pochopnie nie usunac pecherza jak wczesniej nakazywano, nie uzyc zbyt duzej dawki radiot itp.. Po bad histop. oceniono naciek blaszki własciwej co nie oznacza jednoznacznie czy miesniowki, bo rownie dobrze moze to byc warstwa podsluzowa-powierzhowna i wtedy lepszy scenariusz czyli TURT kolejny i ewent radio lub chemia,i to niekoniecznie a jezeli miesniowka to wtedy zastanawianie sie dopiero nad usuwaniem badz radiot z chemia. I dodatkowo opis TK co do pecherza rowniez jest niejasny - dlatego zalecono cystoskopie aby sprawdzic czy sa jakies zmiany (co oznaczaja zgrubienia i rzekome slady...) I takze nie do konca wynika czy jest to rak nawrotowy, czy drugi TURT byl glebszym wycieciem pierwszej zmiany, a jest to istotne bo do radioterapii kieruje sie raczej nowotwory nawrotowe. Takze 19.10 mamy wizyte z nowymi wynikami cysto i opinii histopatologicznej wykonanej w instytucie. N a szczescie nei ma przerzutow:)
Takze jak widac wiele niejasnosci, ale lekarz byl konkretny, odp na wszelkie pytania i sympatyczny! wiec mysle ze trzeba zaufac, no i lepiej aby decyzje rzeczywiscie nie byly pochopnie podjete bez dokladnych wynikow.
Wiec czekamy i jestem dobrej mysli. Pozdrawiam:)
Dziękuje dziewczyny za odpowiedzi odnosnie tych torbieli, jutro jedziemy do instytutu w gliwicach, mam nadzieje, ze lekarz potwierdzi to co mowicie:) A jesli nie to i tak wierze ze bedzie dobrze!!:) Trzymajcie kciuki.
Joanna- Wszystkiego Naj Naj. Po prostu Szczescia!!:)
Odebralismy dzisiaj wyniki TK klatki, miednicy m. i jamy b. Wykryto dwie zmiany hypodensyjne -torbiel w watrobie 8mm i prawdopodobnie torbiel w lewej nerce 14mm.Pęcherz chyba bez zmian(zgrubienia), wezly i struktury okolo bez mian.
W pt idziemy do szpitala do onkologa na planowanie leczenia.Mysle sobie ze jesli to przerzuty to chyba nie jest tak zle ze wzgledu na ich ilosc i wielkosc, nic musze byc dobrej mysli .Tata tez trzyma sie dobrze, przynajmniej na to wyglada.
Jak to widzicie dzielne dziewczyny??
Gloria na pewno bedzie dobrze, pewnie sama sytuacja podawania chemii, pobytu w szpitalu jest straszna i to zdolowalo tate, a z pewnoscia z kazdym razem bedzie lepiej.
Pozdrawiam cieplo
Hanna dziekuje za kolejne slowa otuchy, na pewno bedzie dobrze:) Teraz juz wszystko w rekach lekarzy i Boga. Najwazniejsze ze tata po konsultacji nabral nadziei i widac, ze jest bardziej pogodny i co mnie cieszy zaufał w koncu corce, ze chce dla niego dobrze, przekonujac go w pewnych kwestiach, chociazby konsultacji.
A tak przy okazji to mysle ze powinnas pisac ksiazki, tak potrafisz ubrac w slowa swoja walke, pelna optymizmu, humoru, ze czlowiek czuje sie jakby naprawde czytal jakas historie:) pomysl o tym!!
Paweł na pewno badanie to tylko formalnosc i wszystko nadal bedzie ok:) Buziaki dla wszystkich
kingside123
U mojego taty postepowanie bylo takie samo. Raczej nie chodzi o zle wyciecie, trzeba sprawdzic czy nic nowego sie nie pojawilo (nie odroslo), jezeli tak to sprawdzic znow histopatologicznie, aby ocenic rodzaj nowotworu, jego tempo rozrostu itp.aby pozniej wiedziec co dalej.
Ale nei martw sie na zapas, widze ze jestesmy na podobnym etapie leczenia/diagnozy. U nas rowniez od razu nie dano leczenia, chyba nie mozna az tak szybko zaplanowac jakiego typu mialoby byc by nie zaszkodzic.
Mojemu tacie zaproponowano radioterapie , zamiast usuwanie pecherza, wiec jest swiatelko w tunelu:)
Tylko dziewczyny, czy sadzicie ze to an pewno dobrze??bo wszyscy maja operacje:( i naprawde sama juz niewiem??
Witam wszystkich. Jakoś optymistycznie sie zrobilo, same dobre wiadomosci, milo to czytac, oby bylo takich wiecej.
U mnie i u taty tez duzo lepiej - udalo mi sie go naklonic na konsultacje z onkologiem , jestesmy juz po wizycie.
Przekazano nam pozytywne informacje ze jest to dosc wczesnie wykryte i nowotwor o niskiej zlosliwosci, mimo ze naciekajacy(okazalo sie ze w jednym wycinku maly naciek na blone miesniowa) jednak powiedziano ze z mala szansa na przerzuty. Od razu zaproponowano leczenie agresywne - radioterapeutyczne polaczone z chemioterapia, odstepujac od usuwania pecherza, co tate bardzo ucieszylo, mnie takze, czytam jednak wypowiedz Pawła59 i nadechodza watpliwosci, czy to na pewno wystarczy??
Paweł59
Na poczatku oczywiscie bardzo sie ciesze, ze Twoja historia z tym paskudztwem zakonczyla sie tak pozytywnie, trzymam kciuki za cystoskopie i kolejne wyniki:)
Odnosząc sie do tego co napisalam powyzej i Twojego przypadku, chciałam zapytac czy ostatecznie byles poddany radioterapii, czy po zabiegu TUR nic juz sie nie pojawilo?? I czy był to nowotwór naciekający błonę mięśniową?
Ja rowniez zapytalam onkologa, co jezeli po tej terapii okazaloby sie ze nadal rak jest ( i ewentualne przerzuty jakie wyszlyby w TK) to takze odp.podobnie jak u Ciebie : ze pecherz moze byc zajety zrostami i usuniecie moze byc bardziej klopotliwe. Jednak powiedzial, ze biorac pod uwage wiek taty(54l) niska zlosliwosc - LH i wczesne wykrycie nie nalezy miec czarnych scenariuszy i od razu usuwac.
Juz sie cieszylam, ale teraz sama juz niewiem co o tym myslec!! Czy zaufac lekarzom, czy znow sie skonsultowac.
Dodam ze jest to onkolog z Instytutu Onkologii w Gliwicach i skierowal nas na w.w leczenie 28.09 do specjalisty onkologa w urologii - Dr.Maciejewski. Na pewno Instytut ma lepszą opinię niż szpital do którego skierowano nas na początku.
???
Dziewczyny wszyscy jestescie tutaj kochane!! Dzieki temu forum dowiedzialam sie wiele na temat tej choroby i diagnozy taty, chyba wszystko co na dzien dzisiejszy powinnam wiedziec, jeszcze TK i czy są przerzuty, ale dzieki waszemu optymizmowi i zaparciu wyganiam wszytskie zle mysli i wierze ze bedzie tylko dobrze:) . Zdaje sobei sprawe ze ciezkie dni jeszcze nadejda, ale z pozytywnym mysleniem bedzie przez nei przejsc latwiej. Moge tylko podziekowac i trzymac za Was wszystkie kciuki.
Ines
Niestety z tego co wyczytałam od dziewczyn i z przypadku mojego taty obawiam sie ze usuniecie pecherza bedzie konieczne. Moj tata rowniez ma raka nienaciekajacego miesniowe (choc inwazyjny) i o małym stopniu złosliwosci powiedzieli ze czeka go usuniecie. Ten typ raka( sam guz) jest oporny na chemoterapie i po wycieciu lubi szybko odrastac( u nas po 1, 5 mies od wyciecia pojawilo sie nowe 1,5cm.) wiec stale wycinanie nei mialoby sensu i zachowanie pecherza dawaloby ryzyko pozniejszych glebszych naciekow.
Wizja tego wydaje sie byc okropna i trudna do przyjecia przez naszych tatow, ale musimy im przekazac to co pisza tutaj te dzielne kobiety- ze da sie z tym zyc, zyja i sa szczesliwe, choc nie obejdzie sa bez gorszych dni.
Tymbardziej ze wyniki nie sa najgorsze- to badziewie jest nieobliczalne, ale miejmy nadzieje ze bedzie dobrze:)
Mysle sobie i probuje tlumaczyc tacie to w ten sposob, ze dobrze ze medycyna wogole daje nam inne wyjscie i mozliwosci w tej sytuacji jakim jest usuniecie pecherza. Przeciez wiele ludzi przechodzi podobne operacje zoladka, nerek itp, ale dlatego ze nie sa zwiazane z rakiem sa latwiejsze do przyjecia.
Trzymaj sie cieplo, musi byc dobrze!!
Dorotka dziękuję za odpowiedź i słowa otuchy. Niestety właśnie wróciłam od taty i nie chce slyszec o konsultacji lekarskiej, czy zmianie lekarza, nic nie daja tlumaczenia i prosby:( Slysze tylko, ze co on powie innego niz tamten lekarz z tych samych wynikow i po co isc przed ta tomografia itp. Tłumacze, ze moze potrzebne sa inne badania poza TK i da sie juz cos zrobic a nie czekac az nowotwor sie bedzie dalej rozwijal i naceikal, poprzedni zaczal na nowo juz po miesiacu:/ i Nie wyglada na zalamanego, ale w srodku sie gryzie, ma ciezki charakter, uparty jak osiol. Akurat trafila kosa na kamien, ja tez latwo nie odpuszczam, ale martwie sie tez o swoje malenstwo, ciagle nerwy:( Psycholog odpada, nie zgodzi sie.Myslalam o jego koledze, ktory mial syna z nowotworem mozgu zlosliwym, tez lekarze nie dawali nadziei , ale szukali i chlopak jest zdrowy juz z 10 lat, moze on by go przekonal....ciezkie to wszystko
A odnosnie badan to nie sa one dla mnie jednoznaczne, nie okreslaja stopnia zlosliwosci G, ani T.
O tym drugim juz napisali: dno guza carcinoma urotheliale papillare LG sine signis invasionis
sciana prawa: inflamatio chronica
Opis histop: Male widoczne fragmenty sciany pecherza z oznakami zapalenia i obrzeku. W jednym z dwoch wycinkow carcinoma urotheliale invasivum LG(malego stopnia). Widoczne nacieki blaszki własciwej. Warstwa miesniowa bez nacieku raka.
W badaniach usg wyszlo ze w miednicy malej widac jakies zlogi(TK miednicy, jamy brzusznej, klatki piersiowej 24.09) Czy ten opis cos Wam mowi, tak wiele wiecie na temat tej choroby??
Witam wszystkich, a zwłaszcza czarowownicę i hannę57- podziwiam za siłę ducha, chęć walki i nie tylko...do tego chęć pomocy innym. Jak historia większości z Was moja dotyczy mojego kochanego taty. O chorobie dowiedziałam się 1,5mies.temu, gdy był juz po usunieciu pierwszego guza-4cm(2 wycinki złośliwe inwazyjne, 1 nie). Po miesiącu nastapilo wznowienie(1,5cm), pobrali 3 wycinki z czego jeden złośliwy- rak brodawczakowaty inwazyjny G1, o T nic w wynikach nie znalazłam. Póki co skierowano nas do onkologa w Katowicach
Dosia-czytalam twoje wypowiedzi, także jestem z Śląska, moze moglybysmy porozmawiac, ale niestety nie pojawialas sie ostatnio:(
Onkolog nie zrobil na mnie dobrego wrazenia, powiedzial sucho ze to gleboka postac raka i na pewno trzeba bedzie usunac pecherz, ale przedtym tomografia w celu wykluczenia przerzutow- tak bardzo sie boje, czy jest tu wogole ktos kto wygral walke majac przerzuty?? czy wznowienie to to samo? bo przeczytalam wszytskei wypowiedzi i niestety znalazlam tylko te ktore walke przegraly:(
Najgorsze jest to ze tata nie bardzo chce walczyc i slyszec o usunieciu pecherza, oboje rodzicow zmarlo na raka(watroba i pluca) i chyba to odbiera mu sile. Jednak po waszych wpisach wiem ze musimy sie wziasc w garsc i zrobic wszystko aby go zmobilizowac. Dodam ze jestem w 6mies ciazy- wierze ze mysl o pierwszym wnuku da mu sile!!
Chcę sie umowic na konsultacje do prywatnego lekarza (tomograf za 2 tyg, plus wyniki).szkoda mi tego czasu-myslicie ze to dobry pomysl?moze szukam zludnych nadziei....
Pozdrawiam serdecznie, trzymajcie sie cieplo:)