Mamyniemamy, Wspiera

od 2018-11-26

ilość postów: 2

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak jajnika

5 lat temu

Nana, może to głupie pytanie, może nie powinnam pytać na forum, ale próbowałaś oleju z konopii? My nie zdążyliśmy, więc nie mogę powiedzieć, że wiem, że działa, ale znam kogoś, kogo bliski potwierdził, że działa- na ból przede wszystkim. 

Rak jajnika

5 lat temu

Cześć dziewczyny... 

śledzę ten wątek od kilku miesięcy i jakoś nie umiałam się zebrać, by coś napisać... 

Dziś mijają dokładnie 2 miesiące odkąd odeszła moja Mamusia. Odeszła po 9 miesiącach od usłyszenia diagnozy- Rak jajnika IIIc. Historia pewnie jakich wiele, a dla mnie wyjątkowa i wyjątkowy czas walki o życie. 

W ogromnym skrócie - Diagnoza, dwie operacje, chemia, DJ w nerce, woda w opłucnej, nasilające się wymioty (nawet po zażyciu środków antywymiotnych, a nawet po wypiciu wody), spadek elektrolitów. 

I 1 sekunda która zmieniła wszystko- omdlenie- przerzut do mózgu i 2,5 dnia na pożegnanie się. Pożegnanie jednostronne w słowach, ale wierzę, że Mamusia to słyszała i żegnała się z nami myślami. 

Jak wspomniałam dziś mijają dokładnie 2 miesiące. 2 miesiące niedowierzania, żalu, gniewu, smutku, łez. Prawie 2miesiące codziennych wizyt na cmentarzu, patrzenie na Jej zdjęcie i wylewania tony łez i słów w powietrze... 

Czasem mam wrażenie, że minęło więcej czasu niż 2 miesiące. Że tak długo Jej nie ma, że już tak długo tęsknię. 

Mówicie tu o przeżywaniu tych ostatnich chwil na nowo, przypominanie sobie ostatnich słów, smsów, gestów. Ja mam tak codziennie. Dziś rozpaczliwie szukałam w telefonie daty, kiedy rozmawiałyśmy przez telefon ostatni raz (jesteśmy ze Śląska, a Mamusia pojechała do Bydgoszczy, żeby Ją tam podleczyli). Pamiętam jak dziś, że pożegnała się ze mną słowami "Pa kochanie, pa", mimo że zwykle to były "całuski", albo po prostu "dobranoc". Pomimo, że wspominanie boli, myślę, że dzięki takim wspomnieniom mamy wrażenie, że nasi bliscy są wciąż z nami. Dzięki temu nigdy ich nie zapomnimy, a jakaś cząstka ich będzie żyć w nas. 

Ja wspomnień mam mnóstwo, łącznie z tymi z ostatnich minut życia Mamusi. I choć czasem się tym trochę katuję, przypominając sobie i przeżywając każdą chwilę raz jeszcze, to robię to żeby nie zapomnieć nawet ułamka sekundy, bo chcę pamiętać. Bardzo chcę pamiętać. 

Jakkolwiek to zabrzmi, ale odrobinę mi lżej, że nie tylko ja jestem przerażona nadchodzącymi Świętami...

Lena, myślę, że pomysł zorganizowania Świąt u Ciebie jest bardzo dobry. Dzięki temu będziesz mogła pokazać Rodzinie Narzeczonego, jak Święta wyglądały u Ciebie, przekazać im ważne dla Ciebie tradycje i zwyczaje... a przygotowania, cóż, zawsze można poprosić o pomoc i zarządzić co kto przyniesie, przygotuje. 

U nas Święta wyjątkowo organizuje moja siostra- chcieliśmy, żeby było inaczej niż zwykle skoro Jej z nami nie będzie (zawsze Wigilia była u nas w domu (mieszkamy z Mężem i córeczką w jednym domu z rodzicami, tzn. z Tatusiem)- Mamusia była głównym organizatorem, a każdy pomagał w przygotowaniach). Wiem, że będzie ciężko, ale damy radę. To też będą pierwsze święta mojej córci i mimo, że ich nie zapamięta, strasznie bym chciała, żeby były one wyjątkowe... a nie tylko wyjątkowo smutne.