Ostatnie odpowiedzi na forum
Dzięki Dziewczyny <3Wasze wsparcie daje mi otuchy. Mój mąż to pracoholik, prowadzi swoją firmę i jej poświęca większość czasu. Myślę, że ta praca, nie pozwala mu teraz rozmyślać o chorobie, chce jak najlepiej przygotować firmę i pracowników do swojej nieobecności. Pracuje na pełnych obrotach, jakby nie był chory i nic mu nie dolegalo. Może to i lepiej,od martwienia ma mnie. Jak czasem mawia, jestem w tym mistrzynią. Mam nadzieje, że wszystko się ułoży , damy radę!
Dziękuję za wsparcie <3Z tego wynika, że tak źle i tak niedobrze. Staram się jakoś trzymać , ale to bardzo trudne. Zawsze to mąż był moją ostoją i wsparciem. Starał się odsunąć wszelkie problemy , żebym mogła mieć spokój, bo wie, że jestem słaba psychicznie. Teraz też, martwi się bardziej o mnie i rodzinę , niż tym co go czeka. Tematu choroby nie porusza, kiedy ja zaczynam, ucina krótko,że od tego są lekarze i co ma być to będzie.
Witam <3Agnieszko,myślę, że masz rację, że o przebiegu operacji, decyzja zapada po otwarciu i ustaleniu stanu faktycznego. Czytałam formularz zgody na zabieg,tam dokładnie jest to wyjaśnione. Czyli, wszystko się okaże w trakcie,zostaje tylko czekać i mieć nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Trochę się obawiam tuszy męża, waży ok. 120kg, a do zabiegu nie jest w stanie zrzucić tej nadwagi. Jakoś to będzie, pewnie nie on pierwszy z taką wagą będzie operowany. Wiem, że to trochę komplikuje gojenie ran i sam zabieg, ale nic już na to się nie poradzi. Nie ma czasu na odchudzanie,rak nacieka, więc decyzja musi być szybka. Echhh, cała jestem jednym, wielkim strachem, zeszczuplalam 5kg w ciągu tego miesiąca, a mąż ani ciut. A powinno być odwrotnie, trudno.
.
To czekanie jest okropne, nie mogę się na niczym innym skupić. Wiem,że muszę to przetrwać, ale jest coraz gorzej. Totalna panika. Wczoraj byliśmy z mężem u urologa, który robił TURT-a, pozbawił nas złudzeń , tylko radykalna operacja może pomóc w walce z tym gadam.Nie wiem na co liczyłam, chyba na cud, ale życie to nie bajka, rzeczywistość jest inna. Muszę się pozbierać, chociaż nie wiem jak? To trudny czas dla nas, ale przecież po najgorszej burzy, wstaje słońce, prawda?
Witam <3Kazik, myślę, że ty najgorsze masz już za sobą, operacja przebiegła pomyślnie, tato powolutku wraca do sił, oby tak dalej :Duży możesz napisać, u jakiego lekarza się leczy tato?Czytałam wpis Sawusi, myślałam, że w Lublinie jest tylko jeden oddział onkourologii? Mój mąż ma za tydzień zgłoś się na Jaczewskiego, czy twój tato też tam się leczy?
Kazik, dziwne co piszesz, że zatkana jest aorta, może się przeslyszalas?Bo myślę, że dwa woreczki to,wprowadzone moczowody. Ale nie znam się na tym, więc nie będę się wypowiadać.
Kazik. Okres pooperacyjny jest zawsze trudny, trzeba to jakoś przeżyć. Tato musi się dużo ruszać, wiem,że gdy boli, pacjent pozostaje w bezruchu.I to największy błąd. Trzeba prosić o leki p/bólowe, by nie dopuścić do najwyższego natężenia bólu,bo taki trudno zniwelować. Najlepiej brać te leki godzinowo,np.co 4-6 godz. Co do odlezyn, to zmiana pozycji w miarę możliwości i SUdocrem albo jakieś środki że srebrem w zaleznosci jak rozległa i głęboka jest ta zmiana. Dobrze też delikatne masować i oklepywac (jeżeli nie jest przerwana ciągłość tkanek), aby pobudzić krążenie. Odlezyny atakują osłabiony organizm, szczególnie kiedy niski jest poziom białka. Tylko troskliwa pielęgnacja spowoduje jej ustapienie Co do biegunki,to tylko może nasilic podrażnienia skóry, trzeba porządnie po każdym stocu umyć,porządnie osuszyć i natluscic skórę. Trzymaj się Kasiu,dużo sił życzę. Będzie dobrze, zobaczysz
Witam <3Wlasnie skończyłam czytać kolejne wpisy forum, od samego początku do dziś. Moje przerażenie i strach trwa nadal,ale jest mi dużo łatwiej. Wasze historie, przeżycia, doświadczenia są bezcenne,Dzięki Wam,zbieram się do walki i nawet jeżeli będzie to walka ;na śmierć i życie ;nie poddam się. Zobaczycie! :)Kazik pozdrawiam i życzę powodzenia, ja mam jeszcze tydzień pozornej normalnosci, potem szpital i....Czekamy.
Kazik.Witam!Trzymaj się jakoś, najważniejsze, że już po operacji, teraz drobnymi kroczkami do przodu. Operacja, z tego co się domyślam, pominela jelita, więc powrót do zdrowia będzie szybszy. Trzymam kciuki za Was. <3.My czekamy, jeszcze ponad tydzień i będzie decyzja co dalej. Nie ma innej opcji, musi być dobrze. I tego się będę trzymać.
Witam <3Jakos cicho się zrobiło? Czekam na przyjęcie do szpitala i spalam się psychicznie. Mąż jakby nic,pracuje, chodzi na spacery, tylko jest może trochę mniej spontaniczny,tematu choroby nie porusza. Ja udaję, że jest ok.i poplakuje po kątach. Chciałbym, żeby to już było za nami, ale nic z tego, nikt za nas tego nie przeżyje. Ufam, że się uda. Dzięki Wam jest mi ciut raźniej, dziękuję.