od 2021-06-17
ilość postów: 10
carla napisał:
Mój brat miął 1.5 mm i był to 1 stopień
Jezu taka malizna :o myślałam, ze to niemożliwe !
Nie wiem czy taki pieprzyk w ogóle wzbudził by mój niepokój.. liczę jednak ze z takim 3-3,5mm choć wygląda paskudnie, nie będzie aż tak źle jednak. Tym bardziej, że zmienił się na taki nieładny w niedawnym czasie wiec może fakt w miarę szybkiej reakcji pomoże
Właśnie liczyłam na to że może stąd to pytanie, jak piszesz-ze zapytała bo mozna przebadać materiał w razie czego.
Dziękuję dziewczyny za wsparcie. Wczoraj odebrałam wyniki. Obraz materialu prawidłowy, odpowiada 2 grupie Pap. Kamień spadl mi z serca. Życzę wszystkim dużo zdrówka a sama będę teraz pilnować cytologii jak oka w głowie. Nie słowa lekarza ze wynik ok, tylko wynik do ręki. Zagłębie temat tej płynnej cytologii. Dziękuję.
Właśnie liczyłam na to że może stąd to pytanie, jak piszesz-ze zapytała bo mozna przebadać materiał w razie czego.
Dziękuję dziewczyny za wsparcie. Wczoraj odebrałam wyniki. Obraz materialu prawidłowy, odpowiada 2 grupie Pap. Kamień spadl mi z serca. Życzę wszystkim dużo zdrówka a sama będę teraz pilnować cytologii jak oka w głowie. Nie słowa lekarza ze wynik ok, tylko wynik do ręki. Zagłębie temat tej płynnej cytologii. Dziękuję.
asik1 napisał:Kiniaaaxd
Myślę ,że gdyby cokolwiek zauważyła niepokojącego, jestem pewna ,że tak by cię nie zostawiła.Napewno wykonałaby kolposkopie.Bedzie dobrze 😍
Po cichu bardzo na to liczę. Dam znać
asik1 napisał:Kiniaaaxd
Diagnoza była w wieku 38 lat 🙂
Niestety, wiem ze wiek nie ma tu żadnego znaczenia. Ja mam 29
Pozostaje mi czekać na wyniki cytologii i myśle ze to czekanie byłoby znacznie łatwiejsze, nie spodziewałabym się jakiegoś fatalnego wyniku po takim czasie, gdyby nie to pytanie czy była cytologia w ciąży 🙄 wyjść mi to z głowy nie może, ze być może coś zauważyła, stad pytanie.. a jeśli już „coś” jest zauważalne, to jest źle. Sama nic nie wymyślę, a już na pewno nic pozytywnego. Pozostaje mi poczekać na wynik i postarać się nie oiwieć do końca.
No to właśnie, czasami coś takiego na bieliźnie mogę zaobserwować, o czym piszesz.. jeśli chodzi o bóle krzyża to nie. Jak chodzi o miesiączki to raczej powiedziałabym, że są dość skąpe i malo bolesne. Jejku no zobaczymy.. boję się strasznie, mam jednak nadzieje, że nie będzie najgorzej. Dziękuje Ci za odpowiedz w ogóle. Ja jestem z Krakowa. W jakim wieku była u Ciebie diagnoza ?
Bardzo się cieszę ze wszystko tak się u Ciebie skończyło.
asik1 napisał:Kiniaaaxd nie obwiniaj się. Myślę, że udając się do lekarza jestesmy pewne ,że jesteśmy w dobrych rękach, wtedy nikt z nas nie zadaje pytań tylko mu ufa.Fakt Twoje niedopatrzenie to jedynie termin wizyt troszkę zbyt długi, ale to ,że nie badalas się tyle czasu o niczym nie świadczy.Ja przy cin 3 miałam wodniste upławy, ból pleców i tylko albo ,aż tyle i również 3 lata nie byłam u ginekologa.Zrobili mi zabieg i od roku jestem zdrowa.Mysle,że nie masz się co na zapas denerwować, wyniki napewno będą dobre.
Pozdrawiam i trzymam kciuki 🙂
Mam nadzieje, że masz rację i będą dobre.. albo chociaż nie najgorsze..Jeśli mogę mieć pytanie dot wodnistych upływów o których wspominasz- były jakoś bardziej obfite czy minimalnie zauważalne ? Miały jakiś zapach czy raczej bezwonne ? Występowały czasami czy ciagle ? Ból pleców to był od tego ? Jakoś bym nie powiązała chyba faktów. Faktycznie potwierdziło się, że ból był od tej dysplazji ?
Wydaje mi się, że raczej upławy mam prawidłowe, choć takie bardziej wodniste czasami po owulacji przez dzień dwa, i pozostaje mokry malutki ślad na bieliźnie. Bez zapachu ani niczego. Ogólnie miewałam tak jak patrzę wstecz, byłam badana wiec nie pomyślałabym ze to akurat coś złego. Oby nie. Nie chce się nakręcać bo człowiek w takiej sytuacji zakłada najgorsze, doszukuje się u siebie na objawów i widzi wszystko co zle. Tak jak ja.. już nawet przerzuty sobie powynajdowalam. Muszę jakoś wytrzymać do wyników i mam nadzieje gdzieś tam pomiędzy tymi czarnymi wizjami, ze to wszystko to tylko zły sen. :)
Zania1313 napisał:Kiniaaaxd napisał:Witam, nie sądziłam ze będę musiała tu pisać.. nie wiem od czego zacząć W listopadzie 2019 zaszłam w ciąże. Wizyty u gin, jako ze mam kłopoty z tarczyca postawiłam na prowadzenie ciąży nie u swojego gin a u endokrynologa który zajmuje się tez ginekologia aby miał w rydzach jedno i drugie. Gość jest mega specyficzny , nieogarnięty ale uchodzi za dobrego specjalistę.. niestety okazuje się ze jest bardziej nieogarniety niż myślałam, a przy tym samym i ja. Wcześniejsza cytologię miałam w 2017 było ok, miałam się wybrać bo zaczęliśmy myśleć z mężem o dziecku, ale nie zdążyłam bo staranie przyniosło natychmiastowy efekt i tak w listopadzie 2019 zaszłam w ciąże, od razu wyżej wymieniony lekarz i różne badania. Upomniałem się o cytologię bo dawno nie miałam, on ciagle zwlekał bo badania krwi a to takie a to inne i nie może na fundusz tyle na raz. W końcu doczekałam się dał świstek i kazał przyjechać do przychodni na pobranie rano w któryś tam wyznaczony dzień. Tak zrobiłam , przy następnej wizycie jak zawsze mówi co z badaniami, i orzeka ze jest trochę leukocytów ale w ciąży tak może być ze grupa 2 jest ok. No to jak ok to ok.. W połowie ciąży zmieniłam lekarza bo pandemia i przychodnia zamknięta do odwołania. Zaczelam ciąże prowadzić prywatnie i tak do końca. W sierpniu 2020 poród. Poród wywoływany, ostatecznie udało się urodzić naturalnie po wielkich trudach. Po porodzie łyżeczkowanie i krwotok bo został kawałek łożyska po porodzie. Sytuacje opanowali, Dr wykonująca zabieg zapytała tylko czy była cytologia w ciąży wykonywana, odpowiedziałam ze tak tak była. No i w zasadzie tyle, po połogu wizyta kontrolna u gin, usg wszystko ok, wiosna-lato zrobić cytologię. Na tym historia powinna się skończyć ale niestety.. kilka dni temu zaczął się moj koszmar. Wygrzebalam kartę ciąży żeby znaleźć tam info kiedy była dokładnie ta cytologia. NIE MA!!! Za to jest wpisana biocenoza pochwy.. a w niej leukocyty i grupa 2!!!! Zamarłam. Na szybko dzwonię do przychodni , przez tel nie udziela informacji. Pojechałam żeby zobaczyć papiery. Biocenoza. Cytologii nie maja. Zawał.. dr zle napisał na tym świstku z którego nie dało się nigdy wywnioskować jakie badanie zleca, czy pielęgniarka zle odczytała. Pojęcia nie mam.. ja głupia nie dopatrzyłam. Nie wierze jak do tego doszło ze nie dopatrzyłam. I teraz przypominam sobie pytanie Dr przy łyżeczkowaniu.. „Czy była cytologia w ciąży?” Dlaczego o to zapytała, czy coś zauważyła.. pobiegłam zrobić cytologię. Wyniki za półtorej tygodnia. Chodzę i płacze jak do tego doszło i ze na pewno to rak. Wychodzi na to ze cytologia była 4 lata temu. Kur... ryczeć mi się chce. Na dodatek skojarzyłam fakt ze zaraz po zabiegu łyżeczkowania i porodzie zniknęły mi takie plamki na twarzy z którymi zmagałam się kilka lat.. po kilku miesiącach wróciły. I myśle.. może łyżeczkowanie usunęło jakieś zmiany a teraz wróciły. Chodzę po ścianach :( czy drobne objawy skórne mogłyby być objawem raka szyjki ? Innych nie mam..
, ale po czym wnioskujesz, że to rak? Niektóre kobiety latami nie robią cytologii. Nie można od razu tak negatywnie podchodzić do sprawy (mówi to hipochondryczka). Od czasu moich "przygód" z cytologia mam wspaniałego lekarza, któremu ufam. Wcześniej nie ufałam nikomu. Kontrolowałam wszystko. Na temat cytologii, raka, dysplazji wiedziałam wszystko.... Ufam lekarzowi, lecz w dalszym ciągu sama również kontroluje sprawę.
Pobieranie cytologii a pobieranie wymazu z pochwy dość mocno się od siebie różni. Nie zwróciłaś uwagi czym pobiera ten wymaz? Wciąż uważam, że uświadamianie kobiet byłoby najlepsza profilaktyka! Zarówno ja jak i mój gin wyznajemy zasadę, że cytologia LBC raz do roku. I nie ma gadania, że ta sprzed dwóch lat była dobra. Ja jestem szczepiona na HPV, robię tylko cytologie płynna i raz na trzy lata CINtec. I wciąż wiem, że dobre wyniki nie zwalniaja mnie z corocznych badań.
Kinia - uspokój się, i poczekaj na wyniki cytologii.
Przyznam, że to po prostu moje zaniedbanie, co tu dużo mówić.. nigdy jakoś super uważnie nie podchodziłam do tematu cytologii. Do gin chodziłam kiedy coś tam się drobnego działo, a cytologię przed ciąża robiłam 2 razy.. i nie zwracałam uwagi czym ją pobierają wtedy, tak jak i teraz, kiedy to zamiast cytologii zrobiono mi wymaz z pochwy ech właśnie sobie uświadomiłam, ze nic nie zmądrzałam.. bo nawet teraz gdy wystraszona tym ze moja cytologia okazała się nie być cytologią..i poleciałam ją zrobić, nie zwróciłam uwagi na to czym została pobrana..
Pytasz, skąd przypuszczenia ze to rak.. Okazuje się, biorąc pod uwagę ze w ciąży nie miałam jednak zrobionej cytologii, tj w 2020r, to ostatnie badanie miałam w 2017r
A Dr, która wykonywała po porodzie zabieg łyżeczkowania, zapytała mnie, czy w ciąży była wykonywana cytologia. Wtedy w ogóle to pytanie mnie nie ruszyło. Byłam pewna, ze mam ważna cytologię, odpowiedziałam twierdząco i po problemie. Gorzej, gdy uświadomiłam sobie 9 miesięcy po porodzie, czyli kilka dni temu, kiedy to moja ginekolog kazała w tych okolicach zrobić cytologię bo po połogu nie pobierała, ze tej cytologii nie było !! :o i wychodzi, ze ostatnia była 4 lata temu.. a dr która wykonywała zabieg wiec wyoglądała to co trzeba dokładnie, zapytała mnie czy ta cytologia w ciąży była wykonana. Co mogę pomyśleć. Od razu czarny scenariusz, zapytała o cytologię bo coś ją zaniepokoiło. Powiedziałam, ze cytologia była ok, wiec rozwiałam niesłusznie jej podejrzenia.. nic innego mi do głowy nie przychodzi i jedynie wizja „złego” siedzi mi w głowie. Czasami odzywa się zdrowy rozsądek i myśle, ze skoro zauważyła by coś naprawdę niepokojącego to.. rak.. brr musiałby być zaawansowany. Jakby był zaawansowany to może dawałby objawy. Z drugiej strony, jeśli coś naprawdę by ja zaniepokoiło to może zaleciła by zrobić po porodzie zaraz cytologię, a nie przemilczała. Przecież na pewno jest możliwość ze materiał może zostać zle pobrany, wynik moglby być nieprawidłowy.. cokolwiek. Zawsze lepiej powtórzyć. Mam nadzieje, gdzieś tam, że wyszłaby z takiego założenia, i ze to nie będzie najgorsze. Choc każdy dzień to stres jakiego chyba nigdy nie przeżyłam..
Mam straszny żal do siebie. O to ze nie dopilnowałam. O to ze nigdy do tych badań nie podchodziłam z jakąś super uwaga.. bo może wtedy wiedziałabym ze materiał nie został pobrany z szyjki. O to ze tez mogłam robić cytologię co roku, nie co 3.. ze nawet nie zwracałam uwagi na to czym jest pobierany materiał. Choć czytałam kiedyś ze to ma znaczenie. Nie zwracałam uwagi. Mam nadzieje, że na nauczce się skończy.
Proszę, trzymajcie kciuki.
Dziękuje za wsparcie.
Z głowy mi nie może wyjść, że skoro zapytała, to na pewno z jakiegoś konkretnego powodu.. ze coś ją zaniepokoiło.. jest duża szansa ze do piątku oszaleje. Liczę mocno, że to tylko zły sen ale myśli i przeczucia mam najgorsze.
dziękuję za odpowiedz
Witam, nie sądziłam ze będę musiała tu pisać.. nie wiem od czego zacząć W listopadzie 2019 zaszłam w ciąże. Wizyty u gin, jako ze mam kłopoty z tarczyca postawiłam na prowadzenie ciąży nie u swojego gin a u endokrynologa który zajmuje się tez ginekologia aby miał w rydzach jedno i drugie. Gość jest mega specyficzny , nieogarnięty ale uchodzi za dobrego specjalistę.. niestety okazuje się ze jest bardziej nieogarniety niż myślałam, a przy tym samym i ja. Wcześniejsza cytologię miałam w 2017 było ok, miałam się wybrać bo zaczęliśmy myśleć z mężem o dziecku, ale nie zdążyłam bo staranie przyniosło natychmiastowy efekt i tak w listopadzie 2019 zaszłam w ciąże, od razu wyżej wymieniony lekarz i różne badania. Upomniałem się o cytologię bo dawno nie miałam, on ciagle zwlekał bo badania krwi a to takie a to inne i nie może na fundusz tyle na raz. W końcu doczekałam się dał świstek i kazał przyjechać do przychodni na pobranie rano w któryś tam wyznaczony dzień. Tak zrobiłam , przy następnej wizycie jak zawsze mówi co z badaniami, i orzeka ze jest trochę leukocytów ale w ciąży tak może być ze grupa 2 jest ok. No to jak ok to ok.. W połowie ciąży zmieniłam lekarza bo pandemia i przychodnia zamknięta do odwołania. Zaczelam ciąże prowadzić prywatnie i tak do końca. W sierpniu 2020 poród. Poród wywoływany, ostatecznie udało się urodzić naturalnie po wielkich trudach. Po porodzie łyżeczkowanie i krwotok bo został kawałek łożyska po porodzie. Sytuacje opanowali, Dr wykonująca zabieg zapytała tylko czy była cytologia w ciąży wykonywana, odpowiedziałam ze tak tak była. No i w zasadzie tyle, po połogu wizyta kontrolna u gin, usg wszystko ok, wiosna-lato zrobić cytologię. Na tym historia powinna się skończyć ale niestety.. kilka dni temu zaczął się moj koszmar. Wygrzebalam kartę ciąży żeby znaleźć tam info kiedy była dokładnie ta cytologia. NIE MA!!! Za to jest wpisana biocenoza pochwy.. a w niej leukocyty i grupa 2!!!! Zamarłam. Na szybko dzwonię do przychodni , przez tel nie udziela informacji. Pojechałam żeby zobaczyć papiery. Biocenoza. Cytologii nie maja. Zawał.. dr zle napisał na tym świstku z którego nie dało się nigdy wywnioskować jakie badanie zleca, czy pielęgniarka zle odczytała. Pojęcia nie mam.. ja głupia nie dopatrzyłam. Nie wierze jak do tego doszło ze nie dopatrzyłam. I teraz przypominam sobie pytanie Dr przy łyżeczkowaniu.. „Czy była cytologia w ciąży?” Dlaczego o to zapytała, czy coś zauważyła.. pobiegłam zrobić cytologię. Wyniki za półtorej tygodnia. Chodzę i płacze jak do tego doszło i ze na pewno to rak. Wychodzi na to ze cytologia była 4 lata temu. Kur... ryczeć mi się chce. Na dodatek skojarzyłam fakt ze zaraz po zabiegu łyżeczkowania i porodzie zniknęły mi takie plamki na twarzy z którymi zmagałam się kilka lat.. po kilku miesiącach wróciły. I myśle.. może łyżeczkowanie usunęło jakieś zmiany a teraz wróciły. Chodzę po ścianach :( czy drobne objawy skórne mogłyby być objawem raka szyjki ? Innych nie mam..