od 2019-03-19
ilość postów: 4
Dopowiem jeszcze ze zdaje sobie z tego sprawe ze wygralismy jedynie bitwe, a nie cala wojne.
Witam,
jasna sprawa ze kazdy przypadek jest indywidualny, ale jest rowniez kilka faktow ktore chce przywolac:
1. (Malozroznicowny) rak zoladka srednio slabiutko reaguje na chemie.
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/p...
Sa hipotezy dlaczego tak sie dzieje (artykul powyzej)
2. Badania kliniczne potwierdzily "wyzszosc" chemi w schemacie FLOT w porownaniu do innych cytostatykow
https://www.thieme-connect.com...
Uwazam ze przyszlosc leczenia onkologicznego wiaze sie z immunoterapia, czyli stymulowaniem organizmu to zwalczania tego syfu. Co wiecej ostatnio pojawily sie dane mowiace o tym ze chemia przyspiesza przerzuty w przypadku np. raka piersi. Na tym portalu mozna znalezc artykul ze medycyna alternatywna moze wrecz zaszkodzic jesli jest stosowana rownolegle z leczeniem tradycyjnym. Bez wymieniania substancji, ziol czy roslin. Ma to na celu dyskredytowanie wszystkich prob walczenia z choroba, innych niz chemioterapia. Jednoczesnie kluczowym argumentem przeciwko medycynie naturalnej jest brak badan klinicznych. Wiec bedac konsekwentnym prosze o badania wskazujace na szkodliwosc medycyny naturalnej podczas przyjmowania chemii (inaczej to nic innego tylko hazard moralny).
Z drugiej strony jest mnostwo badan in vivo (np. na myszach) pokazujacych ogromny potencjal niektorych roslin oraz substancji wystepujacych naturalnie w leczeniu nowotworow .Oczywiscie NIGDY nie namawialabym nikogo na rezygnacje z leczenia tradycyjnego na rzecz metod natrulanych. Ale sa substancje ktore moge zwiekszac skutecznosc chemioterapii (i mysle ze tak bylo w przypadku mojej Mamy). Sa substancje ktore pomagaja organizmowi lepiej przejsc przez chemie. A nasi tradycyjni lekarze nie maja zielonego pojecia na ten temat - mowia zeby nie brac bo zaszkodzi ale jak sie ich dopytac o szczegoly nie maja zadnych argumentow (choc zdarza sie czasem ze po prostu sie przyznaja ze nie wiedza). Wiec ja z Mama zaryzykowalam. Mysle jednak ze zaryzykowalabym wiecej gdybym zdecydowala sie jej nie wspomagac naturalnie. Uwazam ze rak to zbyt perfidny przeciwnik by nie walczyc z nim wszelkimi mozliwymi sposobami.
Pozdrawiam i z calego serca zycze wszystkim zdrowia
Dodam jeszcze ze Mame moja operowal Dr Wrzesinski ze Szczecina. I moge o nim tylko najlepsze rzeczy powiedziec - prawdziwy lekarz z powolania, ktory z sukcesem podejmuje sie operacji gdy inni tylko zalamuja rece. Nie przyjmuje prywatnie (co tez o czyms swiadczy) ale pracuje w szpitalu na Arkonskiej.
Witam,
Z moja Mama przerabialismy to samo. Diagnoza, chemia, nieudana operacja... Nasza onkolog stwierdzila ze jesli pierwsza chemia nie zadzialala, to juz zadna nie zadzialala. Powiem od razu - mylila sie!!! Pierwsza chemia Mamy byla ECX (ponoc standard?) Nasza lekarka chciala ja dalej kontynuowac bo Mama ja dobrze znosila. Na szczescie nie poddalismy sie. Zebralam Mamy papiery i zalatwilam konsultacje w Berlinie (bez ubezpieczenia, znajomosci i za darmo). Tam ppdpowiedzieli nam zeby rozpoczac chemie FLOT (ktora jest standardem w Niemczech). Oprocz tego wspomaganie leczenia metodami naturalnymi (moglabym ksiazke napisac ☺️) ostatecznie dostala az 9 wlewow, po 5 tym cyklu byl tomograf ktory wykazal zmniejszenie sie sciany zoladka. Nacieku jednoznacznie nie mozna bylo na podstawie Tk wykluczyc. Konsultowalismy Mame jeszcze z kilkoma lekarzami (chirurgami) w Polsce (w Szczecinie) - jeszcze kilka razy uslyszelismy ze nic nie da sie zrobic - mimo pozytywnej reakcji na chemie. Ale znalezlismy rowniez chirurga ktory z sukcesami operowal rowniez nacieki na trzustke i on podjal sie operacji. Ostatecznie okazalo sie ze nacieku nie bylo, operacja sie udala! W Berlinie rowniez nam mowiono ze jak zaszlaby taka potrzeba to oni to rowniez operuja. Moja rada - sprobujcie chemii FLOT (plus naturalne metody) i szukajcie najlepszego chirurga (na onkologow bym nie liczyla niestety - to dosc ograniczona specjalizacja)