od 2018-01-10
ilość postów: 15
Tatmag bardzo dziękuje za odpowiedź. Co do spania to będzie kiepsko. Właściwie już od prawie 4 miesięcy jest kiepsko z powodu czteromiesięcznej Basi :). Już teraz chodzę jak zombi. Brwi można chyba u kosmetyczki zrobić henną a rzęsy? Da się to dokleić jakoś? Ciekawa jestem jak sobie Dziewczyny radzicie z brwiami i rzęsami? Ja nie bywam u kosmetyczek, maluję się delikatnie i zupełnie nie znam się na kosmetycznych sprawach...
Witajcie. Czytam, że u Was dużo się dzieje. Trzymam za Wszystkie kciuki i życzę powodzenia w walce z chorobą, wytrwałości i nadziei w oczekiwaniu na wyniki i sukcesów w życiu zawodowym :).
Ja po Świętach zaczynam pierwszą w życiu chemię. Dostanę Carboplatynę i Taxol w 6 cyklach w trybie jednodniowym. Steryd i lek osłonowy wykupię z apteki. W szpitalu dostanę przeciwwymiotne. Wiem, że włosy wypadną pewnie ok 2 tygodni po wlewie. Lekarka mówiła, że przez pierwsze 4 dni gorsze samopoczucie a potem spoko.
Proszę podpowiedzcie czy da się jakoś przygotować organizm na chemię? Czego mogę się spodziewać, jakie są Wasze przeżycia po tej mieszance?
Dziękuję i pozdrawiam :)
Ps. Ktoś poleci sklep dobrze wyposażony w peruki w Katowicach i okolicach? No i co z brwiami i rzęsami, wypadają zawsze?
Witajcie :). Chciałam się podzielić dobrą nowiną. Badanie hispat po radykalnej wyszło czyste! To wielka radość i ulga. Mimo dużej złośliwości G3 to choroba jest w pierwszym stadium zaawansowania, może nawet 1a. W połowie marca mam pierwszą wizytę w poradni onkologicznej i jest szansa, że dostanę tylko 3 wlewy taxolu i carboplatyny zamiest 6.
Póki co powoli goją się rany po operacji a ja nie odczuwam skutków menopauzy. Być może dlatego, że wciąż "jadę na adrenalinie" a być może, że ciągle karmię piersią mojego małego, pyzatego głodomora :). Jedyny problem jest taki, że przy dwójce małych dzieci po prostu nie da się prowadzić oszczędnego trybu życia. Ale narazie rana się nie otwiera. Czasem wycieknie trochę osocza, ale to ponoć nic groźnego. Może tą chemię będzie można trochę odsunąć w czasie by mała pijawka nacieszyła się jak najdłużej mlekiem mamy. W każdym razie rokowania sa dobre i mam nadzieję, że kiedyś będę mogła napisać "udało się!".
Trzymam kciuki za wszystkie walczące z tym paskudztwem! Oby dobrych wieści było jak najwięcej na tym forum. I oby w końcu zaczęto więcej mówić o profilaktyce związanej z rakiem jajnika! POWODZENIA DZIEWCZYNY!!!
Moje zainteresowanie wlewami z witaminy C sprowadza się do jej funkcji wspomagania organizmu podczas leczenia chemioterapią nie zaś leczenia tylko wit.C zamiast chemii. Jestem umówiona w środę na konsultacje z lekarzem z przychodni, która takich wlewów dokonuje. Dodatkowo pomysł ten będę konsultowała z lekarzami onkologami. Mam już jedną opinię profesora. Twierdzi on, że przy tym rodzaju nowotworu, który mam (jasnokomórkowy) można zastosować taki wlew jako wspomaganie przy chemii. Powinien wzmocnić organizm i nie osłabi działania chemii. Będę jeszcze konsultowała z lekarką prowadzącą i prywatnie z innym bardzo dobrym onkologiem klinicznym. Także po zebraniu wszystkich opinii dam znać. Tymczasem podaję link do ciekawego artykułu na temat wit.C http://arkadiamed.com/wp-conte...
Ja też czytałam, że wzmacnia i wspomaga działanie chemii. Lekarze też ponoć nie zabraniają. Może ktoś jeszcze ma jakieś doświadczenia z witaminą C?
A ja chciałam podzielić się moimi dobrymi nowinami. Dziś 3 doba po operacji i czuję sie całkiem nieźle. Menopauza, której się tak bałam jeszcze nie uderzyła. Jutro chyba już wrócę do moich córeczek. A co najlepsze... wciąż mogę karmić piersią! Odciągam pokarm i po powrocie przynajmniej do czasu rozpoczęcia chemooterapii pokarmię moją Basieńkę. Było mi ciężko z początku obracać się co chwilę na boki i odciągać ale walczyłam i póki co się udało! Tak się z tego cieszę! Moje małe zwycięstwo :)
Witam. Proszę Was znowu o poradę/opinię na temat dożylnych wlewów z witaminy C jako wzmocnienie przed chemią. Co sądzicie? Miała któraś z Was takie wlewy? Ile ich trzeba brać i w jakiej dawce? Czy zna ktoś miejsce gdzie można wykonać takie wlewy w okolicach Katowic? Z góry dziękuję za wszelkie informacje!
Cześć Dziewczyny! Po pierwsze dziękuję za reakcję na mój poprzedni wpis. Chciałam dać znać, że jestem już po operacji radykalnej. Żyję. Tylko strasznie chce mi się pić i wciąż myślę o pączkach, które mnie w tłusty czwartek ominą. Wycieli też wyrostek więc pierwsze jedzenie dostanę właśnie w czwartek... kleik zamiast pączka ( ale i tak nie mogę się doczekać ;p ).
Na otrzewnej w miejscu wyciętego wcześniej jajnika był guz wielkości fasoli. Wycieli to. Ciekawe, że TK robione tydzień wcześniej pokazywało, że otrzewna i w ogóle reszta czysta? Mleczko odciągałam już dwa razy. Mniej niż zwykle ale nie poddam się bez walki!
Czytam Wasze wpisy od jakiegoś czasu. Wyobrażam sobie jak ciężko Wam, które patrzycie na chorobę swoich Mam. Najtrudniej jest gdy widzi się/myśli się o cierpieniu bliskich. To jest najstraszniejsze! Ja ból póki co zniosę ale jak pomyślę o cierpieniu i strachu o mnie moich bliskich, rodziców, męża, który gdyby mógł wziąby tego gada na siebie i przede wszystkim o moich córciach... Basia maleńka to będzie łatwiej ale trzyipółlatka...masakra!
I to właśnie daje kopa. WALCZ I NIE LITUJ SIĘ NAD SOBĄ! W A L C Z !!!
Witam ponownie. Siedzę właśnie na izbie przyjęć i czekam na swoją kolej. Jutro mam operację radykalną. (jasnokomórkowy rak jajnika lewego, wycięty podczas cesaki). Boję się jej skutków. Hormonalnej terapii zastępczej nie dostanę narazie, może po chemii. Boję się bardzo jak będę funkcjonowała bez hormonów. Po wygojeniu rany czeka mnie chemia, 6 cykli Carboplatyna i taxol. Boję się jej skutków. Najbardziej się boję tego, że moja trzyletnia córcia będzie patrzyła na to co ze mną będzie się działo. Mam też dwumiesięczną Basię. Boję się jak dam radę opiekować się nią. Dużo tego strachu. Wiem, że stawka jest wysoka. Stawka najwyższa, bo życie ale smutku pozbyć się nie potrafię. Smutku za tym "normalnym życiem" i za sobą jaką teraz jestem. Zawsze miałam dystans do swojej powierzchowności a teraz przekonuję się jak bardzo lubię swoje ciało, kobiecość a nawet zawsze znienawidzone przeze mnie słabe włosy okazują się dla mnie cenne i drogie. Mam dopiero 33 lata, fajnego męża. Kochanego. I taką cudowną rodzinę. Co ze mnie zostanie, jak mnie to wyniszczy i jak zajmę się swoimi Córeczkami i jak One to wszystko przyjmą. Potrzebowałam wyrzucić z siebie te wszystkie lęki. Zrobiłam to tu bo kto lepiej zrozumie mnie niż kobiety, które przeszły tę samą drogę i mają/miały ten sam strach i smutek a także nadzieję, że po tej trudnej drodze już wszystko będzie dobrze. Proszę trzymajcie kciuki. Będę wdzięczna za rady i Wasze doświadczenia po radykalnej (chodzi mi o skutki menopauzy) i chemii. Pozdrawiam!
Po zbadaniu wyciętych narządów będzie można w pełni określić stopień zaawansowania tego nowotworu. Ale ja wciąż nic nie wiem na temat stopnia jego złośliwości. Zastanawiam się czy jak zadzwonię do tej pracowni, która wykonywała hispat tego jajnika i zapytam dlaczego nie ma w wyniku określonego stopnia złośliwości to ktoś mi coś zechce wyjaśnić...Spróbuję. Tymczasem dziękuję, że zechciałyście zerknąć na mój wynik badania i podzielić się swoimi spostrzeżeniami i wiedzą. Dzięki!!!
Wynik hispat wydaje mi się dość krótki ale nie znam się. Będę wdzięczna za wytłumaczenie po chłopsku zwłaszcza tego zdania "ogniskowo z różnicowaniem mikrobrodawkowatym". No i co to są te CK7 z plusami lub minusami w nawiasach? Dziękuję!