od 2016-12-17
ilość postów: 17
oczywiście cytologie bede rownież robić ale zawsze z kolposkopia. Wiadomo, że w kolposkopii nie widać tak kanału a cytologia jest pobierana rownież z tamtąd, dlatego jest ważna, tylko nie wiem jak mam sie na niej opierać, skoro takie sa rozbieżności :( Może nasze racje z tą odpornością i znikaniem. Chciałabym, żeby zniknął i i juz nigdy sie od pokazał
jeden lekarz mi powiedział, ze bez sensu robić test na przetrwała infekcje, bo skoro jest cin to znaczy, ze jest przetrwała. Na stronie kolposkopia.com tez mozna tak wywnioskować z opracowania. W tum rzecz, że ja robie cytologie, po czym idę na kolposkopie i nijak ma sie jedno badanie do drugiego. To raczej mało prawdopodobne, żeby ten cin mi sie pokazywał gdy idę na kolposkopie a gdy robie cytologie to znikał bo to nie jeden raz a kilka razy miało miejsce. Zrobiłam cytologie w lutym lsil, kolposkopie w marcu i w lipcu 2016 lsil, cytologie we wrześniu i w grudniu I grupa, kolposkopia w styczniu nadal lsil, obraz bez zmian - identyczny jak w poprzedniej kolposkopii a w cyto przecież I gr. Wycinki w marcu 2017 lsil, cytologia w czerwcu tego roku I gr, cytologia teraz we wrzesniu w innym laboratorium II gr. Gdyby kolposkopia to potwierdziła chociaz raz. Bardzo bym chciała żeby rzeczywiście tak byłoby ale juz tyle razy sie zawiodłam
Dziewczyny, ostatnio rzadko tu zaglądam, starałam sie nie myślec o hpv, ale że miałam miec termin kolejnej kolposkopii 14.09 to znów te złe mysli nadeszły. Mam nadzieje, że tylko ja jestem ewenementem, niemniej jednak, juz teraz wiem, by zawsze robić kolposkopie i nie opierać sie tylko na cytologii bo ta wychodzi niedokładnie. Wiem tez juz, jak bardzo to dziadostwo jest podstępne. Tak zaczynając od początku mojej historii z hpv i cin. W listopadzie 2014 roku wyszła mi II gr, ale bardzo liczne komórki zapalne, obraz niezbyt czytelny ze względu na silny stan zapalny ale nie stwierdza się komórek nowotworowych ani dysplazji. Wynik odebrałam dopiero po 2 miesiącach, nikt nie dzwonił wiec byłam pewna, ze wszystko w porządku, dodatkowo spotkałam lekarza przypadkiem będąc na zakupach i powiedział, ze jak nie dzwonią to nie mam co sie martwić. Gdy odebrałam wynik lekarz zalecił abym przez 2 mies. brała betadine, później 4 miesiące przerwy, znowu betadine 1 opakowanie i za miesiąc miałam iść i zrobić ponownie cytologię ale w między czasie się przeprowadzałam, zmieniałam pracę, później czekałam, ąż pakiet firmowy będę miała aktywny i tak dopiero w lutym 2016 r. zrobiłam cytologię - wyszła mi wtedy po raz pierwszy III gr. LSIL- po raz pierwszy i jedyny ale o tym dalej. Poszłam na kolposkopię, która potwierdziła zmiany małego stopnia. W kwietniu 2016 zrobiłam test na hpv, ten zwykły, nie mRNA bo podobno najpierw należy zrobić ten pierwszy a później drugi, bo ten mRNA wykrywa (a przynajmniej gdy ja robiłam test, to na rynku ten mRNA był tylko taki) tylko zmiany przetrwałe hpv16 i 18, a jeśli mamy inny typ hpv, tez wysokoonkogenne to wyjdzie mRNA ujemy, co nie oznacza, że hpv nie mamy. Mi wyszedł hpv 16 i chyba 54 albo 56. Zrobiłam ponownie kolposkopię bodajże w czerwcu 2016 tym razem w szpitalu bo tak chciał mój lekarz, który tam pracuje a chodzę do niego na wizyty prywatnie. Również potwierdziła LSIL. Później we wrześniu zrobiłam cytologię i jakie było moje zdziwienie gdy wyszła I gr. Nie wierzyłam w to, dlatego gdy poszłam do lekarza, ten powiedział, że możemy za 3 miesiące powtórzyć badanie, że raczej mało prawdopodobne by rzeczywiście była I gr. bo 3 miesiące od kolposkopii to za mało na regenerację, że może pobranie było w połowie cyklu i zebrane zostało dużo śluzu i nie zostały pobrane te złe komórki. Kolejną cytologię zrobiłam jak mi polecił w grudniu i znowu I gr. Tym razem się bardziej ucieszyłam, myślę dwa razy pod rząd I gr. Lekarz mówił, żeby czekać na kolposkopię, która wszystko wyjaśni, ale żebym się cieszyła bo jak nie wychodzi gorzej to znaczy, że gorzej nie jest. że albo znowu źle ocenili albo rzeczywiście tak wszystko ładnie się u mnie leczy. Poszłam na kolposkopię w styczniu spokojna, pokazuje wyniki a Pani mówi, że zaraz zobaczymy, czy rzeczywiście tak jest. Usiadłam na fotel i nagle słyszę "bardzo fajnie, że wychodzi Pani I gr., szkoda tylko, że nie ma to przełożenia w rzeczywistości. Proszę zobaczyć i pokazuje mi na monitorze białe wybarwienia. Powiedziała, że skoro to już trochę trwa to da skierowanie na wycinki i łyżeczkowanie kanału, bo to co na zewnątrz widzi, ale nie wie co jest w kanale. Zapisali mnie na marzec. Po 2 tyg od wycinków odebrałam wyniki, potwierdziły CIN I/LSIL. W czerwcu tego roku zrobiłam cytologię, która pokazała I gr - znowu. Pan Dr powiedział, że może dobrze abym poszła do innego laboratorium bo temu nie ma co wierzyć w takim razie (robię w tym ciągle bo pracuję w centrum medycznym i tu mam pod ręką, no i za darmo). Postanowiłam jednak nie robić kolejnej cytologii w najbliższym czasie bo na wrzesień byłam zapisana na kolpokopię, ale mi ją odwołali i przepisali na październik bo nie było lekarza, więc postanowiłam sprawdzić. Tym razem poszłam gdzieś indziej i zrobiłam cytologie LBC - ta płynna, niby lepsza. Dziś odebrałam wynik: II gr, obraz cytologiczny w granicach normy (nie stwierdza się śródnabłonkowej neoplazji ani raka). Mierny odczyn zapalny, liczne leukocyty. Za miesiąc mam kolposkopię, sprawdzę ale juz nie liczę na nic, w tej cytologii cały czas wychodzi dobrze a w kolposkopii zmiany jednak są. Dobrze, że nie wychodzi żaden HSIL w cytologii, może chociaż gorzej nie jest, skoro ta cytologia wychodzi tak dobrze, gdybym miała HSIL to już pewnie w cytologii by wyszło coś, ale na swoim przykładzie wiem, że cytologia jest mało warta i będę robić zawsze kolposkopię bo jak tu wierzyć cytologii jak się zupełnie nie pokrywa z rzeczywistością. Najbardziej przeraża, że gdyby mi ten jeden jedyny raz nie wyszła zła cytologia to po dzień dzisiejszy nie miałabym pojęcia o hpv i tej całej reszcie. A pózniej kobiety idą na cytologie, ktora robią co roku i dostają nagle wynik hsil. Nic dziwnego, kiedy cytologia jest tak mało czułym badaniem. No chyba, ze ja mam pecha i u mnie tak to wychodzi.