Ostatnie odpowiedzi na forum
No kurcze, przykro mi. Trzymam mocno kciki za Tatę, Ciebie i całą Twoją rodzinę.
Nie wiem nic nt. przechodzenia przez chemię, więc nie będę sie wymądrzać, ale na pewno znajdziesz tu ludzi, którzy będa w stanie Ci pomóc.
Pozdrawiam,
Ewelina
Witaj,
mój tato miał w październiku 2009 taką właśnie operację usunięcia pęcherza i zrobienia zastępczego z części jelita. Operacja trwała 5 godzin, a potem kilka godzin się wybudzał. Po operacji był jeszcze ok. tydzień w szpitalu. Na początku było ciężko, bo nie można pić (choć się chce), a jedynie zwilżać usta chusteczką, człowiek jest podpięty do mnóstwa rurek i worków, odżywianie jest oczywiście też przez rurkę, nie można się ruszyć, żeby nie rozwalić świeżej rany na brzuchu. Po kilku dniach tato zaczął chodzić (wtedy przydał się bardzo elastyczny pas, który można kupić w aptece, taki sam albo podobny do poporodowego). Po powrocie do domu najtrudniejsza było właśnie nauczenie się "korzystania" z nowego pęcherza i przełamanie wstydu (bo dla taty jego choroba była i jest niestety ciągle wstydliwa). Początkowo tato nie wychodził w ogóle z domu, bardzo źle sypiał, bo budził się co 15 minut i biegł do ubikacji. Po kilku dniach zaczął wychodzić na krótkie spacery z psem, potem na coraz dłuższe, a ostatnio spędził pół dnia na chrzcie :) Jest już w wieku emerytalnym, więc zawodowo nie pracuje, ale ciągle uprawia swoją ukochaną działkę i jeździ na ryby.
Trzymam kciuki - na pewno wszystko się uda!
A jakbyś chciała pogadać, to mój e-mail: erebacz@hotmail.com
Dziękuje Gina, na pewno skorzystam z Twojej rady. Co do lekarza - postawił błyskawicznie dobrą diagnozę, przeprowadził bardzo trudny zabieg obarczony dodatkowo ryzykiem związanym ze stanem serca taty, i za to wszystko jestem mu ogromnie wdzięczna. Nie wiem, z czego wynika to, że badania kontrolne zostały potraktowane tak po macoszemu, ale martwi mnie to bardzo. Tato jest osobą "starej daty" i nie kwestionuje tego, co powie mu lekarz :(
No nic - czas wziąć się do działania i upewnić się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku! :)
Dziękuję Ci bardzo Czarownico :)
Też wydawało mi się to dziwne, przejrzałam wyniki taty i nie znalazłam żadnych markerów nowotworowych, jedynie morfologię i gazometrię. Na pewno też nie był kierowany na prześwietlenie. Trzeba będzie znów zorganizować wszystko samemu i prywatnie, ale do tego już zaczęłam się przyzwyczajać :))
Pozdrawiam serdecznie!