od 2021-04-27
ilość postów: 4
Moja Mamusia w maju miała operację usunięcia pęcherza, operacja powiodła się mimo, iż mama miała wiele chorób współistniejących: była po przeszczepie nerki, miała cukrzycę, była po 2 zawałach. Już podczas operacji dowiedziałam się od lekarza, że są przerzuty na miednicę. Mama wróciła do domu po około 1,5 tygodnia. Później były problemu z rana pooperacyjna, kilka razy zakładali jej do rady lekarstwo, później miała specjalne plastry, dzięki którym rana się zagoiła. Niestety mamusia chudła w przerażającym tempie, nic jej nie smakowało, pierwszy tomograf komputerowy nie stwierdził żadnych przerzutów, po czym w październiku wylądowała w szpitalu ponieważ badanie moczu wykazało liczne bakterie. W szpitalu zrobili tomograf komputerowy, który wykazał przerzut na miednicę, rak IV stopnia. Mama wróciła do domu, wychodziła tylko do lekarza, większość czasu spędzała w łóżku, była bardzo słaba. Dostała chemie, po niej nie czuła się nawet najgorzej. Miała anemie, nie mogła jeść. Przed operacją ważyła 64 kilogramy a pół roku po operacji 40 kg. Miała jeszcze druga chemie przed świętami. Niestety po świętach zarazilismy się koronawirusem, mama na początku czuła się dobrze, zaczęła kaszleć, już nie wstawala, wszystko przez nią przelatywało, już się nie wyprozniala, była cała opuchnięta, czuła, że niedługo umrze. Karetka początkowo nie chciała po nią przyjechać, wkoncu się udało. Pierwszego dnia jeszcze miałam z nią kontakt, niestety stopniowo traciła świadomość aż stwierdzono u niej udar. Miała kilka razy przetaczaną krew, wyniki troszkę się poprawiły ale nie było już z nią kontaktu. Dostała zapalenia płuc, walczyła 3 tygodnie i odeszła, nastąpiło zatrzymanie krążenia. Zastanawiam się co by było gdyby nie koronawirus, czy jeszcze dane by nam było być razem.
Witajcie. Moja mama ma za 2 tygodnie usunięcie pęcherza. Bardzo się boje. Nie ma przerzutów, węzły chłonne czyste ale rak jest złośliwy. Czy jest szansa, że wszystko będzie dobrze? Będzie operował prof. Chlosta