Ostatnie odpowiedzi na forum
Justyna5 dziękuję za link. Jest tam dużo ciekawych informacji i można się wiele dowiedzieć.
bb też tak podejrzewamy ale powiem szczerze, że odnoszę wrażenie po rozmowach z lekarzami, że oni wiedzą i nie chcą mamy leczyć. Lekarz w Poznaniu u którego odbieraliśmy wyniki powiedział, że może przyjąć mamę na oddział, żeby zrobić dodatkowe badania i zastosować leczenie immuno coś tam, nie pamiętam dokładnie ale dalsze jakieś leczenie może przynieść więcej szkody niż pożytku. Może brak nam już po prostu cierpliwości.
wracając z Poznania pojechaliśmy do swojego lekarza urologa w Gorzowie Wlkp żeby zrobić kolejne USG. Guz się nie powiększa ale nacieka już na inne narządy wew. Mama czuje się coraz słabsza i coraz bardziej ją boli. Wyczytałam w necie, że lekarze leczą jedynie osoby do 70 roku życia i bez skutków ubocznych tzn bóli, gorączki.
Dzisiaj byliśmy u kolejnego lekarza po receptę na plastry narkotyczne i właściwie każdy z poprzednich również pozwolił nam odczuć, że mama do leczenia się nie nadaje po za paliatywnym.
To jakiś koszmar cały czas pod górkę i cały czas czarny scenariusz.
Najgorsza z możliwych wersji. Pukanie od jednych drzwi do drugich chyba tylko po to, żeby upewnić się, że mama nadaje się na oddział paliatywny.
Takie jeżdżenie ją dobija i chyba więcej już nie będziemy narażać ją na te stresy, czekanie w kolejkach itd.
Ręce opadają.
I jak się tu leczyć?
Póżniej w TVN pokazują człowieka chorego na raka który w domu zmarł z wycieńczenia śmiercią głodową.
Nie jestem w stanie rozmawiać z mamą o jej chorobie, chociaż trochę wie ale jeszcze się dopytuje. Nie jestem w stanie patrzeć jej w oczy i na nią teraz. Staram się zachować zimną krew to jakiś zły koszmar....Mama zawsze była silną i pełną energii kobietą ....
http://www.rynekzdrowia.pl/Konferencje/Onkolodzy-ograniczony-dostep-do-nowoczesnych-lekow-duze-potrzeby-w-zderzeniu-z-budzetem,106118.html
Lord to prawda a w dodatku jest segregowany na tych których warto i nie warto leczyć.
Wczoraj otrzymaliśmy wyniki:
Celiulae carcinomatosae et massae necroticae
Immunofenotyp komórk rakowych CKAE1/AE3+,CK7+,EMA-/+,CD10+,CD20-.
Lekarz nie jest w stanie podjąć jakiegoś leczenia i skierował mamę do szpitala na dodatkowe badania. Na miejsce w szpitalu znowu trzeba czekać i czekać. Jak długo to jeszcze będzie trwać i czy są jeszcze jakieś szanse na wyleczenie?
I jak się tu leczyć http://www.epacjent.pl/forum_wiadomosc.php?idforum_watek=1028&od=10
Mama dzisiaj wyszła do domu. Czuje się dobrze i przygotowuje się do wyjazdu na biopsję. Bardzo jesteśmy wdzięczni paniom dr. z oddziału wewnętrznego w Sulęcinie, paniom pielęgniarkom, oraz panu dr. Stupieńko.
Mama wczoraj trafiła do szpitala w Sulęcinie po całej nieprzespanej nocy. Jeszcze wczoraj zrobiona jej TK głowy. W szpitalu również miała podobne zaburzenia, wysuwała łóżka na korytarz i ciężko było opanować tą sytuacje. Nie spała 36 godzin a energia ją rozpierała. Dopiero wieczorem dostała silny zastrzyk po którym w końcu zasnęła. Dzisiaj rano już było inaczej. Można było z nią porozmawiać i wróciła do naszego świata. Wyniki z TK są bardzo dobre i nie są to przerzuty czy udar. Może to było załamanie nerwowe, pewnie przez lekarza z Poznania, który tak "kompetentnie" podszedł do sprawy. Rozumiem, że szpitale nie mają pieniędzy, że mama przekroczyła już 65 rok życia, że nawet dzieci nie są przyjmowane ale mógł przynajmniej zachować się jak człowiek.
To wszystko jest chore
http://www.rynekzdrowia.pl/Konferencje/Onkolodzy-ograniczony-dostep-do-nowoczesnych-lekow-duze-potrzeby-w-zderzeniu-z-budzetem,106118.html
Podczas operacji nie zrobiono biopsji a onkolog skreślił mamę już na "dzień dobry" dopiero póżniej z wielką łaską wypisał skierowanie, bo nie wie co to jest za rodzaj nowotwora. A tu się mówi, że to chorzy nie chcą się leczyć.....
Dziękuję każda informacja i konsultacja jest dla nas bardzo cenna.
Mój adres bajbus121@o2.pl
Mamie dziś się bardzo pogorszyło, co nas wszystkich zwaliło z nóg. Nie dopuszczamy myśli, że mogą to być przerzuty do mózgu, nie miała zrobionej scyntygrafii a wyniki hist. pat. były dobre.Na wszystko trzeba tak długo czekać.
Mama zaczęła mieć omamy widziała jakieś stworki co wychodzą z radia, zaczęła przesuwać meble, odzyskała siły ale to raczej ze strachu, bo coś ją atakuje. Czy te wszystkie objawy mogą być wynikiem wydzielania przez tego guza substancji chem ?
Nie wiemy co o tym myśleć, czy jest już za póżno, czy usunięcie guza mogło by pomóc i kto się tego podejmie?