Ostatnie odpowiedzi na forum
Ja jestem już pół roku po operacji w Gliwicach. Usunięcie całej tarczycy z rakiem brodawkowatym. W środę idę na jod. Operacja to naprawdę nic strasznego. Ja miałam ją o 10 rano a o 16 obudziłam się na sali i tylko to pamiętam bo akurat przyszedł mąż z synem i powiedział mi która godzina. Po ich wyjściu chyba zaraz znowu zasnęłam bo obudziłam się wcześnie rano, sama wstałam i poszłam do łazienki. Bez problemu. Do tej pory czułam się fantastycznie, ale teraz może ze stresu przed jodem trochę boli i ciągnie mnie szyja . Ze skóry obok szwu wychodzą takie drobne maleńki igiełki. Czuję je podczas smarowania blizny. Podobno to szwy wewnętrzne które się jeszcze nie rozpuściły całkowicie a przechodząc na zewnątrz przez skórę twardnieją. Nie wiem czy to prawda ale jest to do zniesienia. Prawie wszystkie wyniki które robiłam 3 miesiące po operacji miałam prawidłowe. Oprócz eutyroxu lekarz przepisał mi tylko witaminę D dla lepszego funkcjonowania przytarczyc choć wynik był w minimalnym stopni niższy. Ale podobno to nic strasznego.
Mimo że jestem po pięćdziesiątce samopoczucie mam bardzo dobre.
W Gliwicach bardzo dbają o to by nie czuć bólu. Lekarz powiedział podczas wizyty że jeśli tylko będę czuła ból mam zgłosić pielęgniarkom a te bez problemu dają środki przeciwbólowe. I tak też było.
Ja leczyłam się na niedoczynność tarczycy dobre kilka lat. Biopsję miałam co roku. Przy kolejnej biopsji wyszedł "pasażer na gapę". Badania dostałam w Gliwicach dosyć szybko ale ponieważ była to bardzo mała zmiana nowotworowa i nie do końca pewna, nie zlecono początkowo operacji a tylko obserwowano przez rok. Co trzy miesiące robiłam badania. Niestety zaczął rosnąć i naciekać poza guzka. Zlecenie - operacja. Teraz jod.
Zgodnie z sugestią niektórych Koleżanek z forum wróciłam do wpisów z lutego i marca 2016 roku i trochę poczytałam na temat podawania jodu. Co prawda nie w Gliwicach a w Warszawie i Zgierzu, ale trochę skorzystałam z tych wpisów i mam nadzieje że już jestem dobrze przygotowana na wyjazd.
Życzcie mi powodzenia.
Weszłam dzisiaj na nasze forum i dostałam szoku! czy ktoś mi wyjaśni co to za wpisy rosyjskojęzyczne. Uczyłam się w kiedyś języka rosyjskiego i wiem że wpisy nie mają nic wspólnego z chorobami nowotworowymi.
Czy to jakiś żart!
Karolaols gdzie miałaś jod i jak to wyglądało. Ja idę już za 3 dni. Chciałabym wiedzieć choć trochę. Po powrocie tez to opiszę.
O operacji w ciąży czytałam na tej stronie - http://www.tarczyca.info/ciaza-a-tarczyca/wole-guzkowe-rak-tarczycy-a-ciaza/
Piszą tam, że jest to możliwe.Była też taka strona gdzie opisywaly swoje doświadczenia matki które miały operacje w czasie ciąży, chyba coś takiego "Boskie matki" czy tak jakoś,
O znieczuleniu podczas ciąży można tez przeczytać - http://pl.altarta.com/04_12/znieczulenie-ogolne-w-czasie-ciazy/
Myślę że lekarze nie proponowali by kobiecie w ciąży operacji nie mając pewności co do dobrych rokowań jej przebiegu. To przecież nie ma być jakiś eksperyment medyczny tylko ratowanie życia matki i dziecka.
Już przyniosłam sobie okulary więc mogę pisać swobodnie.
Przepraszam Cię Kitek ale chyba trochę namieszałam. Chyba mi z tą tarczycą pamięć wycieli. Faktycznie jak pisze Ewka22 większość tych wpisów o ciąży dotyczyła operacji po porodzie, oczywiście pozytywnych, ale wracając pamięcią do tamtych wpisów kojarzę sobie że coś o operacji w czasie ciąży też było. I jak napisałam nie były to złe wpisy. Dlatego to mi się właśnie nasunęło. Ale wiem że będzie dobrze.
Przepraszam za literówki ale bez okularów słabo widzę!
Anulka123!
Weź przykład ze StrachMaWiwlieOczy. Ona Ci podpowie jak to zrobić.Poradź się jej bo ona ma 10 letniego synka.
Pozdrawiam.
Do Kitek!
Kiedy przed operacją przeglądałam różne fora szukając czegoś dotyczącego raka tarczycy natrafiałam często na wpisy kobiet w ciąży które miały operację usunięcia tarczycy. Wpisy te były bardzo pozytywne i optymistyczne. Nie potrafię Ci powiedzieć jakie to były strony bo minęło już pół roku od tego czasu ale jeśli znajdę to co wówczas przeglądałam to napiszę.
Na pewno nie przeczytałam tam nic złego bo zaraz bym na to zwróciła uwagę. Życzę Ci z całego serca, z głębi duszy, aby wszystko się udało.
Dbaj o swoje dzieciątko !!!
Myślę że wszystkie jak tu jesteśmy na tym forum będziemy się modlić za Ciebie i choć nie wiem czy jesteś wierząca (ale to nie ma znaczenia) ja i tak będę Cię mieć w swej pamięci. <3
Moje kochane dziewczyny!
Myślę że jestem na tym forum obecnie najstarsza dlatego proponuję iść w końcu spać. Tylko na początku, to znaczy przed operacją nie mogłam spać i szukałam w internecie takiego forum. Niestety a właściwie to "stety" - trafiłam tutaj dopiero teraz i bardzo się z tego cieszę,
Będę w Gliwicach na jodzie 23 listopada to się z Wami podzielę jak było. Wszystko wam opiszę. Chcę zabrać komórkę w folii, może będzie dostęp do neta. Zdam wam relację na bieżąco. Jeśli się to nie uda, to napisze zaraz po powrocie do domu.
Z psychologicznego punktu widzenia podzielenie się swoim problemem z osobami które same wiedzą jak to jest - to specyficzny rodzaj terapii. Mimo największej miłości i współczucia nie zrozumie nas nikt kto tego nie przeżył na wlanej skórze, kto tak naprawdę nie wie o czym mówimy.
Życzę Wam spokojnej nocy i cudownych snów!!!!
Droga Strach!
Bardzo się ucieszyłam że Twoja mama żyje. To tak jak moja. To dla dziecka bardzo traumatyczne przeżycia.
Przepraszam że tak zboczyłam z tematu raka tarczycy ale dla mnie dzieci to największy skarb. Nawet te cudze. Jak mówi mój mąż nie potrafię żyć bez przedszkolaków. I to prawda. Po operacji miałam długie L4 ale do pracy przyszłam już po dwóch tygodniach. Nie do pracy - a do moich maluchów.
Wracając do naszego niemiłego "gościa" - dlaczego wyznaczyli Ci jod na marzec. Kiedy miałaś operację? Ja wbrew wiekowi miałam wszystkie podstawowe wyniki w normie więc myślałam że jod po pół roku to standard. Czułam się bardzo dobrze, mogłam jak to mówią góry przenosić ale teraz mam problemy z szyją, boli i ciągnie, kark czasami mi sztywnieje. Nie wim czy to dobrze.