Witajcie>> to ja zaczelam komentarzem,ale moze cos o sobie.Jestem Polka mieszkajaca w Szkocji, w styczniu 2011 roku stwierdzono u mnie raka lewej piersi, wycieto guza nastepnie wezly pachowe,chemioterapia, radioterapia, a obecnie przez 5 lat chemia zachowawcza w tabletkach.Wydawalo mi sie ,ze mialam szczescie bo wszystko odbylo sie ekspresowo,lekaze bardzo zyczliwi i zlekami do chemii nie bylo problemow, tak jak to bywa w Polskich szpitalach, ale brakuje mi ludzi i dzieki Bogu ,ze ta strona istnieje bo mam z Wami kontakt.Bariera jezykowa powoduje ,ze nie potrafie sie tak otworzyc jak robia to Szkotki po takich samych przejsciach.Mam wiele pytan i watpliwosci i to Wy jestescie mi blissi.Tutaj jest bogaty system ,ale inny nawet lekarz pierwszego kontaktu nie jest rodzinny.Dlatego jezeli bede duzo pytac badzcie cierpliwe