napisany 10 lat temu
Wiem, ze prowadzisz do rozwiązania medycznie nieuniknionego, ale niech cię szlak! Zabrałeś mi Matkę!
napisany 10 lat temu
Przyszedłeś do mnie wstrętny raku 1 kwietnia 2012r , w trudnym momencie.
Jedna córka w 6 miesiącu ciąży, druga córka dwa miesiące przed weselem, trzecia córka - matura. Mąż gdzieś daleko w trasie - lepiej, że daleko. To była lewa pierś - guz 2x1,2 cm. Sama go znalazłam.
Nie wiedziałam wtedy czym to się skończy. Kochanym córkom nie mówiłam za dużo , by ich nie martwić / przecież może będzie dobrze - myślałam/. Wspierali mnie moi wspaniali z pracy i moja kochana chrześnica Kasia . Największe i najważniejsze wsparcie otrzymałam od Pana Boga i Bożej Matki. Byli ze mną w każdej chwili. Nie bałam się niczego. Wiedziałam, że będzie dobrze.
2 maja 2012r miałam operację. 4 maja córka miała maturę z j.polskiego/całą maturę zdała świetnie/, 2 czerwca wspaniale bawiłam się na weselu córki, a wnusia urodziła się w sierpniu, gdy leżałam w szpitalu na radioterapii.
Teraz wiem, że rak to nie wyrok . Tylko trzeba w dobrym czasie się do ciebie raku dobrać. W moim przypadku to był wspaniały Boży Dar.
A teraz apeluję do wszystkich , kto dostał wyniki badań takie jak ja 2 lata temu.
Bądzcie silni i z pomocą Bożą policzcie się z rakiem.
napisany 10 lat temu
Myślę,że znajdzie ktoś(wreszcie)lek ,żeby Ciebie zwalczyć.A w naszej chorobie najważniejszy jest OPTYMIZM!!!!!
napisany 10 lat temu
Tak bardzo się boję tego co mnie czeka.Nie podam się jednak tak łatwo.Będę walczyć do końca!!!