Rak jajnika

14 lat temu
Zachorowałam w lipcu tamtego roku.Był to szok,do konca nie wierzyłam,ze mnie to spotkało.Zaczęło sie nagle.Całe zycie zdrowa jak ryba.Póżno,jak zwykle przy I ttym raku pózno.I tutaj zaczyna się moje forum.....Dlaczego tyle krzyczy się o raku piersi,o raku szyjki macicy,a o raku jajnika nic.Mamy profilaktyczne badania cytologiczne,mamografię,a o badaniu CA 125 nikt nam nawet nic nie mówi.Przecież o raku jajnika mówi się(dzisiaj to wiem)"cichy zabójca".Dlaczego ma tak znikomą wyleczalnośc.......Jego wykrywalnośc jest w 3,4 stadium,wiadomo co to znaczy.....Nikt nam kobietom nie mówia by profilaktycznie badac sobie krew,bo to jest jedyna szansa aby uchwycic go szybciej.I wbrew pozorom choroba ta nie dotyczy kobiet tylko po40-tce.Umierały przy mnie dziewczyny,które miału niespełna 20-cia lat.Czy na prawdę w naszym kochanym kraju nie możemy zrobic nic,aby uświadomic przynajmniej kobietom co może im grozic?Ja przeszłam cięzką operacje,dzisiaj jestem zdrowa i wierzę,że tak zostanie.Wiem,że to moja siła mnie pcha do przodu.Tej siły życzę każdemu
26113 odpowiedzi:
  • Witajcie dzielne dziewczyny ,mam pytanie ,25 czerwca bede miala operacje,usuna mi macice szyjke i jajniki ,mam guza ,niby krwotoczny ,ca125 w normie ,juz mialam 20lattemu pierwsza usuwana torbiel,potem laparoskopie,to bylo dawno temu ,teraz mam stracha przed i po ,mam otrzymywacpotem estrogeny ,boje sie tej wczesniejszej menopauzy ,bardzo ciezko sie ja przechodzi?mam 39 lat,pozdrawiam serdecznie

  • 6 lat temu

    Madzia38  jestem po RSM po radykanlej histerektomii już ponad 2 lata i tym samym skutki przyspieszonej menopauzy dopadły i mnie. Napiszę krótko bo nie narzekam z tego powodu aż tak bardzo chociaż nie powiem..też nie skaczę z radości kiedy dopada mnie krótki napad gorąca albo taka nerwówka i spięcie że mogłabym zamordować pierwszą lepszą osobę która akurat stoi przy mnie. Jeśli to jest cena za spokój, że choroba może nigdy przenigdy nie wrócić to akceptuję to w całości. Wszystko inne czyli spowolniony metabolizm, szybkie zmęczenie i kilka jeszcze innych upierdliwości to drobiazgi, naprawdę. 

    Myślę, że tyle ile nas tu jest tyle opinii i subiektywnych ocen na temat skutków przyspieszonej menopauzy. Ze wszystkim dasz sobie radę, jestem pewna. Tak czy inaczej w naszej sytuacji możemy zapomnieć o tzw.zastępczej terapii hormonalnej a więc radzić sobie trzeba pogodą ducha, codziennymi przyjemnościami i optymizmem, ze sportem powoli powoli ale uważam, że jest on niezbędny podobnie jak codzienna dawka endorfin🙂. Cel jest jeden - trzeba pozbyć się raka, z resztą sobie poradzimy.

  • witaj serdecznie,dziękuję Ci pięknie za wyczerpująca odpowiedz ,u mnie wykryto guza na obrazie USG litotorbielowaty wielokomorowy ,skierowanie na markery test Roma ,ca125 w normie ,He4 lekko podwyższony ,stracha dostałam ,że hej ,dużo wiem o tej chorobie ,mama choruje od dwóch lat ,miała zaawansowanego ,wyłoniona stomie ,mnóstwo powikłań różnych niestety ale dalej dzielnie walczy ,będzie zaczynała drugi rzut chemii ,pojechałam na konsultacje do szpitala po znajomości oczywiście i po badaniach dr stwierdził ,że mam szczęście guz krwotoczny na 99procent ,to już mój trzeci i wcześniej mnóstwo torbieli ,miałam już laparotomię ,laparoskopię ,po rozmowie z lekarzem podjęłam decyzję o usunięciu macicy szyjki i jajników ,aby zapobiec rozwojowi raka ,jeszcze mam genetykę wykonać chodzi o piersi ,u mnie w rodzinie krąży ten rak niestety ,boje się zabiegu ,bólu i ewentualnych powikłań ,pewnie gdy masz duże prawdopodobieństwo nie zastanawiasz się chcesz żyć a ja się waham że strachu przed operacją 

  • 6 lat temu

    Madzia38  niestety rak zaczyna być jak grypa w niektórych rodzinach i to mnie przeraża najbardziej, pamiętam jak mój tato dowiedział sie o białaczce, nie miał szans 22 lat temu choć każdy z nas miał nadzieję. Przepraszam za prywatę....teraz medycyna radzi sobie i rzeczywiście rak to nie wyrok. Piszę to po z kolei Ty wspomniałaś o strachu przed operacją, a ja dziękuję, że w ogóle miałam szansę ją przejść. Na tym portalu co wspominam często poznałam dziewczynę 27latkę która o rsm dowiedziała się za późno, na tyle późno, że operacja była nierealna w jej przypadku. 

    Kiedy masz operację planowaną ?  Wszystkie tu będziemy mocno trzymać za Ciebie kciuki. Zobaczysz, jeszcze za rok, dwa będziesz to wszystko tylko wspominać. 

    Pozdrawiam !!

  • Dobry wieczór kochane ! :) wróciłam z Bydgoszczy....komisji nie przewodniczył prof. Wicherek ale podejrzewam że podjął by taka samą decyzję. Dostałam skierowanie na PETA. Stwierdzono że bez tego badania i jego wyników nie są w stanie jakby zadecydować o kierunku leczenia. Nie wiadomo co konkretnie jest w organizmie...czy czasami gdzieś nie ma rozsiewu... np. coś wspominali o kościach i o płucach...bo zaniepokoił ich ten wysoki wynik markera ( ja jestem bardzo czuło markerowa - przed operacją kiedy miałam guza 4 cm X 5cm na jajniku wynik CA 125 był 600 ) czy może tylko jest ten guz w otrzewnej i nic więcej.. od tego badania zależy wszystko co dalej się wydarzy. A więc  badanie za około miesiąc, wynik będzie po tygodniu i z tym wynikiem mam jeszcze raz pojechać do Bydgoszczy przed komisję.

    Tylko jak tu wytrzymać teraz??  - wariuję ze zdenerwowania i stresu! Macie Dziewczynki jakieś propozycje jak tu spokojnie doczekać do tego dnia...?? Jak tu pozytywnie nastawić się skoro człowiek ma świadomość , że to "powtórka z rozrywki"..:( Jak Wy sobie radzicie ..? Podobno po drugiej chemii jeśli dane jest ją przetrwać wznowa jest jeszcze szybciej i znowu chemia i tak do końca...czy to prawda..??

  • mam kwalifikacje 22 czerwca ,24 na oddział a ,25 operacja laparotomia ,mówił,że nie jest za laparoskopia ,wiem że w chwili diagnozy rak boisz się żeby chcieli operować w ogóle ,niby wiem a boje się powikłań ,tu nie ma wyjścia trzeba aby wyjść z choroby ja niby wybór mam ,coraz więcej zachorowań to przerażające i to dwudziestoparoletnie dziewczyny ,wszystkim trują ,sama chemia i chyba dlatego tyle zachorowań ,tak się mówi że każdy kolejny rzut chemii daje krótszą remisję ,to nieprawda ,każdy organizm inaczej reaguje ,czasem początek kiepski a potem dluuuga remisja,rozmawiałam z wieloma profesorami ,chciałam ratować mamę i w tej chorobie nie ma regoly ,z początkowym stadium odchodziły a w zaawansowanych żyły ,każdy organizm inaczej reaguje na leczenie ,trzeba wierzyć i mieć nadzieję ,psychika jest bardzo ważna ,mamie dawano parę mc życia ile się naryczalam masakra ,owszem będzie drugi rzut ,ale po złym musi być dobre ,jako nagroda długa remisja 🙂nie mogła zaakceptować stomii czuła ,że ja okaleczono ,miałyśmy straszne problemy ale zrozumiała ,że dzięki niej żyje ,gdyż zabezpieczono przed niedrożnością ,nie mogli usunąć całego guza ,ponad 2cm zostawiono 

  • moja mama ma marker prawie 2000 i nie ma co wybiegać za bardzo na przód ,leki zbija ,miała już dwa lata temu 3tysiace ,znam kobiety które miały i kilkanaście tysięcy nawet nie sądziłam iż taki może być w ogóle wynik ,boje się powikłań i czasu dochodzenia do siebie ,muszę być szybko sprawna aby jej pomagać zwłaszcza jak chemię zacznie ,czekamy na TK Maxx mieć 12 czerwca i po dwóch dniach chemię ta sama co przy pierwszym rzucie taxol i karboplatyna 

  • moja mama ma marker prawie 2000 i nie ma co wybiegać za bardzo na przód ,leki zbija ,miała już dwa lata temu 3tysiace ,znam kobiety które miały i kilkanaście tysięcy nawet nie sądziłam iż taki może być w ogóle wynik ,boje się powikłań i czasu dochodzenia do siebie ,muszę być szybko sprawna aby jej pomagać zwłaszcza jak chemię zacznie ,czekamy na TK Maxx mieć 12 czerwca i po dwóch dniach chemię ta sama co przy pierwszym rzucie taxol i karboplatyna 

  • 6 lat temu

    No, nie! Napisałam długi post i wszystko mi zżarło!

    Mariamagdalena1, rzeczywiście, z e wznowami zwykle jest tak jak napisałaś, ale od każdej reguły są wyjątki. Ze mną brała chemię babka, która pierwszą wznowę miała po 13 miesiącach. Przeszła operację, miała wprawdzie tylko jeden przerzut, ale po niej była remisja aż 5,5 roku! Skończyła trzeci rzut chemii i teraz już ponad pół roku bierze Olaparib (mutacja BRCA1). Na razie jest w porządku. 

  • 6 lat temu

    W środę byłam u mojej lekarki. Przejrzała wynik TK, stwierdziła, że wszystkie zmiany urosły, więc dalsze leczenie już nie ma sensu, bo żadna chemia już nie działa. Dała skierowanie do poradni urologicznej celem założenia uro- lub nefrostomii i zleciła cały szereg badań. Spytałam, po jaką cholerę mi nefrostomia, skoro dalszego leczenia nie będzie? Bez chemii to będzie kwestia paru tygodni co najwyżej parę miesięcy, po co mi przed śmiercią operacja? Stwierdziła, że stracę nerkę i będą problemy nawet z podawaniem leków przeciwbólowych, a być może nie będę tak cierpiała z powodu bólu. 

    Urolog przejrzał bardzo dokładnie wynik TK, zrobił USG nerki obejrzał wszystkie wyniki i stwierdził, podobnie jak poprzedni urolodzy, że nie ma potrzeby zakładania nefrostomii. Mimo nacieku nerka działa prawidłowo, wszystkie parametry nerkowe, z wyjątkiem nieco podwyższonej kreatyniny, są prawidłowe. Mam wadę anatomiczną w postaci podwójnych UKMów. Jeden jest całkowicie zajęty przez nowotwór, ale jego funkcję przejął ten "zapasowy". Poza tym stwierdził, że ból z całą pewnością nie jest spowodowany nerką, a najprawdopodobniej jest związany ze zwyrodnieniem kręgosłupa. 

    Jutro idę do szpitala na oddział leczenia bólu. Jakoś czarno widzę skuteczność tych zabiegów, ale może przynajmniej zmienią leki, bo te co mam prawie nie działają.

    P


Zaloguj się lub Zarejestruj, żeby odpowiedzieć lub dodać nowy temat