Ostatnie odpowiedzi na forum
No właśnie mi mój lekarz chirurg powiedział na samym początku, że w przypadku raka piersi to nie jest miarodajne badanie i już od dawna się go nie wykonuje. Ale moja siorka, która mieszka w Stanach i ma tam koleżankę z rakiem jajników chyba albo macicy cały czas mi tłucze o markerach i nie może zrozumieć że one niczego nie wnoszą. Mój chirurg ( który też kształcił się w Stanach ) powiedział, że owszem w tamtym typie raka to co innego. Więc o co w sumie tyle szumu? Moja znajoma miała przy raku piersi bardzo niski poziom chyba 6 albo 8.
Czyli co, bez sensu?
Rybenka1 a jak z tabletkami na wymioty - wzięłam teraz na wieczór 1 choć pielęgniarka mówiła żebym wzięła dopiero jutro rano ale wydaje mi się że mnie "muli" ( może to ryba którą zjadłam ). No a jutro myślę iść do pracy. I mam zastrzyk w brzuch dopiero wziąć jutro wieczorem, chyba na odporność.
Cieszę się, że w trakcie chemii żadne rewelacje nie wyszły chociaż.
Dzięki za wasze rady, odpowiedzi i miłe słowa. Pozdrawiam was serdecznie.
A! Podpowiedzcie jeszcze co do markerów Jakie sobie mam zrobić i czy prywatnie?
Hej dziewczynki
Leze sobie wlasnie i patrze jak mi kapie ze strzykawki Jeszcze jakies 2 godz przede mna
Na wypisie mam ADR 100mg i CTX 1000mg Mowi wam to cos?
Ostryga dzieki za slowa otuchy co do przyrostu ciałka Wiem ze to teraz najmniejszy problem ale wymiana ciuchów kosztowna ;-) Zresztą zawsze byłam szczupła i chce by tak pozostało Od chwili kiedy się dowiedziałam o raku schudłam 4 kg Ale drastycznie zmieniłam dietę Zero cukru w żadnej postaci i ostatnio dowiedziałam się że cukier we krwi bardziej niż słodycze podnoszą wszelkie produkty z mąki pszennej i ziemniaki i w diecie antyrakowej należy je wykluczyć lub bardzo ograniczyć Ćwiczyć nie mogę :-( bo mój implant jeszcze się nie zaaklimatyzowal Wiec jestem uziemienia Ale dużo chodzę
A co stosowalyscie na problemy z pękającym żyłami bo mam z tym od zawsze problem?
A co do tycia, to konkretnie co u was spowodowało przyrost wagi w czasie leczenia? Ważę 58 przy 170 cm i chcę tak mieć, a obawiam się że sterydy ( słyszałam że są podawane przy chemii ) mogą powodować takie wagowe ekscesy. No i hormony, ale to dopiero będę je brała później.
Hej dziewczynki,
trzymajcie kciuki w środę moja pierwsza chemia czerwona z 4. Później 12 jakichś innych. Boooooję się, zwłaszcza że dziś sięgnęłam po papiórki do podpisania i tam jest zgoda na chemię wraz z wypisanymi skutkami ubocznymi. Brrrr Wygląda na to że rak przy tych skutkach to najmniejszy problem ;-) I najchętniej to zrezygnowałabym z tego całkiem. Myślę a wręcz jestem pewna, że jestem całkiem zdrowa. Bardzo dobrze się czuję i od 1 września jestem w pracy. Mam nadzieję że po chemii tak szybko mnie nie powali bo muszę moich łobuzów w szkole do matury przygotować. Misja jest więc muszę się trzymać. Wkurza mnie, że po operacji nie robią żadnych badań potwierdzających stan pacjenta. Na jutro mam skierowanie na badanie krwi przed chemią. Powiedzcie czy tam też będzie info o tych słynnych markerach? Bo jak dotąd to nie wiem na jakim są poziomie. I jeszcze jedno - słyszałam że obowiązkowo robią badanie serca a ja nie dostałam skierowania. Czy lekarz zapomniał i powinnam się upomnieć czy fakt że nie miałam dotychczas żadnych problemów z sercem powoduje że nie muszę mieć tych badań?
Ale fajnie czytać wpisy osób, które już kilka lat mają za sobą po tym horrorze. Mam nadzieję za parę lat też się chwalić dobrymi wynikami. A co do mnie to też mam mieć herceptynę cokolwiek to jest. I hormony.
Pozdrawiam was wszystkie
Mądra z ciebie kobieta :-) W sumie racja, czy z chemią czy bez ryzyko ponownego ataku zawsze istnieje. Ale wiem na pewno, ze gdybym zrezygnowała z typowego onkologicznego leczenia i było coś nie tak nigdy bym sobie nie darowała. A powiedzcie mi czy brałyście coś na własną rekę żeby ochronić nerki, wątrobę i serducho? Mam na myśli jakieś preparaty ziołowe itp. Ja teraz piję różne ziółka ale nie wiem kiedy je odstawić i kiedy znów mogę zacząć? Czy między chemiami czy już zupełnie po?
Elza, wiem, czytałam wasze wpisy i widzę że obce osoby stają się dla siebie prawie jak rodziną. Dla mnie to ogromnie ważne. Opowiem o pewnej sytuacji - w momencie kiedy dowiedziałam się że moja mała "torbiel" to nie do końca torbiel moja bliska koleżanka również dostała diagnozę raka piersi. W tym samym dniu robiłyśmy biopsję. Miała operacje 2 miesiące przede mną. W tym okresie bardzo ją wspierałam, dzwoniłam i informowałam o wszystkich nowinkach o których sama się dowiedziałam. Od czego są przyjaciele, zwłaszcza w takiej sytuacji. Dzieliłyśmy wspólny koszmar. Jeszcze po operacji Gosi byłyśmy w kontakcie. Ale nagle przestała chcieć ze mną rozmawiać. Nie odbierała telefonów, odpisywała że nie może rozmawiać bo boli ją gardło, bo .... Zadzwoniła przed moją operacją żeby zapytać czy pan doktor który miał mnie operować ( ją też operował ) miał rękawiczki w trakcie badania - ( bez komentarza). Od mojej operacji minął miesiąc. Wiem, że Gosia jest w trakcie chemii ale gdy mąż spotkał ją w szpitalu i powiedział że ja czekam pod gabinetem lekarskim nawet nie przyszła się przywitać. Nie będę mówić jakie to dla mnie bardzo przykre. I jak w takich sytuacjach jak choroba weryfikuje się relacje z ludźmi, nawet których uważaliśmy z przyjaciół.
Dzięki, właśnie o to mi chodziło coby od czasu do czasu się mieć komu wyżalić. Andziapolska - wiem ja tak w ogóle myslę że jestem już zdrowa. Wycięli co mieli wyciąć i już dziada nie mam. Stosuję całą masę wspomagaczy - mam na myśli dawne metody którymi ludzie pozbywali się m.in raka. a jedzenie przewróciłam do góry nogami bo wiem, że warto. Zresztą to indywidualna sprawa dla każdego. Ja jestem bardzo radykalna w działaniach i tak bardzo wgryzłam się w temat i oczytałam od maja ( dowiedziałam się o dziadzie ) że robię co mogę by było dobrze. 9 września mam pierwszą czerwona chemię z czterech. I do chemii mam najwięcej zastrzeżeń bo wiele czasopism medycznych pisze, że chemia jest to bomba z tykającym zapłonem i oprócz poważnych uszkodzeń naszych organów w dalszej perspektywie może być przyczyną nawrotu raka. ( chemia zmienia geny w zdrowych komorkach uszkadzając je ). I radioterapia którą mam mieć za pół roku też nie lepsza. I to mnie gryzie.
kasik777 nie pomogę co do tych preparatów ale będę trzymać kciuki za udaną operację. Z mojego doświadczenia - to pryszcz. Przejdziesz jak my wszystkie. Ja boję się chemii jak diabeł święconej wody. I wmówiłam sobie że mi włosy nie wypadną :-)
Witam, kilka dni temu zalogowałam się na forum ale w kategorii rak g3. Widzę jednak że tu was więcej i więcej można się dowiedzieć a wiadomo co x głów to nie jedna. Mam 36 lat i jestem po mastektomii z jednoczesną rekonstrukcją. Niestety diagnoza g3 i 8/18 węzłow zajętych. Rybenka1 i Ostryga już się zajęły moją psychiką na tamtym forum. Dzięki jeszcze raz. Baaardzo potrzebuję osoby które co jakiś czas postawią mnie do pionu i nakrzyczą nawet żebym się nie mazała. Liczę na was.
Dzięki stokrotne jeszcze raz
mopa już mierzyłam, nie był zły ale to tak okazjonalnie jakbym bardzo się żle czuła w chustce. Już dowiadywałam się co do możliwości zwolnień itp. A czy można tak radioterapię w innym ośrodku tego nie wiem jeszcze Wiem, że lekarze wolą robić wszystko u siebie. Ja leczę się w Kielcach, do których mam 100km, a podobno jest o 15 km od mojej miejscowości ośrodek z radioterapią. ale nie wiem czy się da tak przenieść.
A co do kręgosłupa to co mi da prześwietlenie? Rozumiem że stwierdzi czy moje kręgi są proste itp. ale nie da informacji co do ewentualnych przerzutów prawda?
Jeszcze raz dzięki. Czy jesteś również na forum ogólnym o raku piersi? Mam wrażenie że tam jest więcej dziewczyn, a tu nikt nie zagląda.