karo1983,

od 2020-04-28

ilość postów: 30

Ostatnie odpowiedzi na forum

Rak jajnika

4 lata temu
Cześć dziewczyny. Moja mama miała dziś pierwsza wizytę w poradni chemioterapii i jestem załamana:(. pierwszy wlew (ma się położyć na Oddzial na 2 dni) ma mieć dopiero 2 czerwca... Stwierdzili, że nie mają teraz miejsca i to najwcześniejszy możliwy termin a to przecież prawie cały miesiąc! Jak dalej tak będzie to to cholerstwo tak się rozrośnie, że szanse na przeżycie będą tylko spadać. Mam jeszcze pytanie do Was - mamie powiedzieli, że ze szpitala, w którym miała pierwszą operację, musi odebrać bloczki parafinowe (nie wiem, czy czegoś nie przekręciła w nazewnictwie) z patomorfologii. Co to takiego? Wiecie?

Rak jajnika

4 lata temu
Cześć Kasia. Widzę, ze Wy tez walczycie w Olsztynie. U nas pierwsza operacja była w Miejskim, a teraz Poliklinika. Trzymam kciuki za przebieg operacji u mamy i również chętnie poczytam o sposobach wzmocnienia organizmu.

Rak jajnika

4 lata temu
Czesc dziewczyny, Mama już po wizycie. Było masę bałaganu bo okazało się, ze skierowanie, które miała było na ginekologię onkologiczna, a dziś dowiedziała się, ze skoro ma już zdiagnozowanego raka to powinna mieć już skierowanie bezpośrednio na chemioterapię. Dobrze, ze był z nią brat bo by się załamała ta bieganina po piętrach. W końcu przyjęła ja ginekolog onkologiczna i potwierdziła, ze powinna trafić już na Oddzial chemii. Udało się zapisać na poniedziałek, wiec znowu trzeba czekać:( Martwi mnie to strasznie:(. Powiem Wam, ze dopiero teraz zaczynam dostrzegać ten cały chaos i nie dziwię się, ze pacjenci musza czuć się osamotnieni i pozostawieni sami sobie :(. Maria58, dziękuje Ci za opinię o Olsztynie, zawsze to jakiś pozytywny głos w sprawie. Teraz w mswia jest straszny chaos, ale to przez tego całego koronawirusa - braki w personelu, nerwy itp. Mam nadzieje, ze leczenie jednak będzie już na wysokim poziomie. Awa, trzymam mocno kciuki, żeby mama poczuła się lepiej.

Rak jajnika

4 lata temu

Dziekuje dziewczyny za wszystkie odpowiedzi. Wczoraj mama dodatkowo, prywatnie umówiła się do jednej pani profesor - chirurga onkologa, która zasiada w konsylium w tym szpitalu, w którym będzie poddawana chemioterapii. Lekarka, spojrzała tylko na wyniki, sprawdziła czy jest komplet i opisała cała procedurę, jak to będzie wyglądało. Na szczęście nie straszyła bo tego się obawiałam, ze mama wyjdzie z tej wizyty załamana wręcz, nawet pocieszyła wiec i ona i tata wyszli z gabinetu nawet troche podbudowani. Mój tata tez, niby twardy facet, ale od diagnozy mamy, rozkleja się jak dziecko. Tyle lat są razem i ciężko mu znieść ten strach i niepewność, co będzie dalej a przecież to on ma być dla niej wsparciem a nie ona dla niego... właściwą wizytę mama ma we wtorek i mam nadzieje, ze w końcu zacznie leczenie. Ja nie mogę z nią być niestety ale brat będzie - jest mlody, ogarnięty wiec myśle, ze będzie dla nie wsparciem, na pewno ogarnie więcej informacji niż ona. Bo mama jest strasznie zagubiona w tym wszystkim, boi się podstawowych rzeczy - czy znajdzie gabinet, czy będą ją odsyłać z jednego miejsca na drugie itp., troche jak małe dziecko:( odezwę się na pewno we wtorek i mam nadzieje, ze będę miała konkretne informacje co robimy dalej. Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie, trzymajmy się wszystkie dzielnie.

Rak jajnika

4 lata temu

a czy w obecnej sytuacji tego całego koronasyfu wpuszcza mnie z nią? U nas jest niestety ten problem, ze mama mieszka w Olsztynie a ja w Warszawie. Ja niestety pracuję wiec małe szanse, żebym mogła z nią być na wizycie:(

Rak jajnika

4 lata temu

Dziewczyny dzięki śliczne za wszystkie odpowiedzi. Jak tu dzis do Was trafiłam, troche juz poczytałam waszych historii, to jest mi jakoś łatwiej to wszystko przyswoić i przygotować się na walkę wraz z mamą. Zostaję z Wami, będę się starała Was informować jak przebiega u nas leczenie a pytań na pewno będziemy miały mnóstwo, więc dziękuję za takie ciepłe przyjęcie mnie do Waszego grona:).

Rak jajnika

4 lata temu

Moja mama leczy się w Olsztynie, tu mieszka całe życie wiec wybór był oczywisty - operację miała w Szpitalu Miejskim a skierowanie na chemię dostała do MSWiA, tam niby jest centrum onkologii. Niestety nie wiem jak z wiedzą i doświadczeniem lekarzy tutaj. Nigdy nie było konieczności takiej weryfikacji:(. Może są tu jakieś dziewczyny, które leczyły się w ośrodku w Olsztynie i mogą coś więcej powiedzieć?

Rak jajnika

4 lata temu
Dziewczyny, mam jeszcze pytanie techniczne dotyczące rozpoczęcia leczenia - w przyszłym tygodniu mama ma pierwszą wizytę u onkologa na podstawie skierowania ze szpitala. Ma założoną kartę Dilo. Powiedzcie mi, czy to będzie taka „zwykła” konsultacja z informacją o tym, jakiego ma raka, jakie będzie leczenie itp. Czy mogą ją skierować od razu na chemię. I jak jest przy pierwszym cyklu chemii - zawsze zostaje się w szpitalu na kilka dni? I jeśli np. Ginekolog na skierowaniu napisze, ze mama mieć 3 cykle chemii, potem operacja, a następnie znów 3 cykle to taki onkolog się tego trzyma czy może zmienić sposób leczenia?

Rak jajnika

4 lata temu
Lipka, dziękuję. Tego właśnie mi było potrzeba - historii, która daje nadzieję mimo cyferek i statystyk bo muszę być silna dla mamy, żeby wnieść jakiegoś pozytywnego ducha do tej trudnej walki. Mama póki co, w miarę dobrze się trzyma, jest silną babką. Mam nadzieję, że pokonamy tego dziada.

Rak jajnika

4 lata temu
Witam Was drogie kobietki. Jestem tu nowa na forum a trafiłam tu ze względu na moją mamę i diagnozę, jaką usłyszała w zeszłym tygodniu - nowotwór złośliwy prawego jajnika. Informacja ta spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Jeszcze pół roku wcześniej była na standardowej wizycie u swojego ginekologa, który robił jej usg jajników i brzucha i było wszystko ok, a w lutym kolejna rutynowa kontrola i już lekarzowi się coś nie spodobało wiec szybka diagnostyka - był tomograf, Marker ca125 trzykrotnie przekroczony, szpital, miała być radykalna operacja a skończyło się na tym, że pobrano tylko wycinki do biopsji i wynik: niskozróżnicowany rak surowiczy jajnika i z tego co wyczytałam w necie niestety najgorsza postać ze złymi rokowaniami:( czy któraś z was miała może do czynienia z tym typem? Statystyka statystyką, a chciałabym poznać jakieś jednostkowe przypadki, które tchną trochę nadziei w to wszystko. Najgorsze, ze mama miała dziś mieć wizytę u onkologa i oczywiście odwołali a tu przecież czas jest ważny. A decyzja lekarzy, którzy mamę operowali była taka, ze najpierw chemia a później radykalna operacja - czy któraś z was miała taką sytuację, że lekarze zmienili decyzję w zasadzie na stole operacyjnym? Będę wdzięczna za wszystkie odpowiedzi.