Ostatnie odpowiedzi na forum
Korek dzieki,ze sie odezwalas, bardzo mnie ucieszylas, ze to zylaki. Twoje bole zoladka moga byc nawet ze stresu i nerwow. No wiesz praca, szkola, mysl o raku i dodaj sobie inne sprawy. Czy jesz cos zaraz jak wstaniesz czy lecisz do pracy z pustym zoladkiem? Prawidlowe posilki to duzo. To moze byc i wirus on nie odpuszcza tak latwo. Zrob ta gastroskopie i daj znac.
Korek odezwij sie co u ciebie.
Korek masz jechac na Garncarska do Krakowa, do Centrum onkologii! Tu jest link,a jak potrzebujesz noclegu to masz mi dac znac!.
http://www.onkologia.krakow.pl/index.php?curpg=cook405
Korek, trzymam za ciebie kciuki. Przeraza mnie,ze martwisz sie co to jest i nikt nie chce ci pomoc. Mam corke w twoim wieku i az mi sie cos robi. Gdybym byla w Polsce to bym przyjechala zeby isc z toba do tego idioty lekarza. Juz on by sobie tam posluchal, Nie pomaga,ze jestes z malej miejscowosci bo mysla sobie,ze jestes ciemna. Nie wiem moze w Krakowie sa jacys lekarze z rozumem?
Rozgladam sie co mozna zrobic, Jestem w kontakcie z pielegniarka paliatywna, tzn czekam co mi odpisze, moze ona cos poradzi.
Kochani nie przywiazujmy zbytniej wagi do badania krwi bo wyniki moga byc wzorcowe a rak nas bedzie toczyl od srodka. Moj maz mial wspaniale wyniki i dopiero pol roku przed smiercia zaczela wariowac hemoglobina i inne wskazniki. Wlasciwie moge powiedziec, ze dopiero po pierwszej chemi. Pewnie,ze dobrze jest zrobic sobie badania od czasu do czasu ale nie przy podejrzeniu o raka. Tu moga te badania nawet nam zaszkodzic bo jak beda dobre to lekarz sie uprze, ze jestesmy zdrowi i dalej nie pokieruje.
Druga sprawa to po stwierdzniu ,ze to paskudztwo mamy nie dajmy sie krajac zaraz po diagnozie tylko upewnijmy sie,ze nie ma przerzutow bo wtedy leczenie powinno przebiegac troche inaczej.
Miejmy swiadomosc,ze przy raku jelita moze nastapic perforacja. Nalezy uwazac z jedzeniem powodujacym wzdecia i zaparcia. Chyba juz gdzies to pislam wyzej ale przy pierwszych niepokojacych bolach od reki na pogotowie.
Inna sprawa,ze uwazam za konieczne obnizenie wieku kiedy powinno sie zaczac robic kolonoskopie kontrolna. Moj maz zmarl jak mial 46 lat. Teraz pomyslcie ile czasu trawl utajony rozwoj raka.
To takie moje rady na zasadzie madry polka po szkodzie ale uwazam je za wazne.
Dominiki serdecznie ci wspolczuje ale jak juz cos to reszta tez sie wali. Mow sobie,ze jutro bedzie lepiej. Staraj sie nastawic pozytywnie bo zwarjujesz.
Wiesz ja mysle,ze to nie tylko to ale my wszyscy w pierwszej chwili nie mozemy uwierzyc ,ze to moglo nas spotkac, nas tez. Slyszymy,ze inni ludzie choruja I nawet nasi najblizsi ale nie my. Potrzebujemy czasu zeby to do nas dotarlo,a tym czasem tego czasu nie mamy. Dodaj do tego nasza kochana sluzbe zdrowia I masz caly obraz przebiegu choroby.
Sierotko , kochana to nie mlodosc, brat mojego meza byl po czterdziestce I na poczatku myslal,ze wyleczy sie antybiotykiem, a to byl rak pluc. Kazdy przez to przechodzi. Najwazniejsze zeby jaknajszybciej wziasc sie do dzialania. Tu jedynie "madry" lekarz traktuje ja jak smarkule I moze jeszcze jako osobe z malej miejscowosci. ""A co ona tam wie". Dlatego trzeba wsiasc na niego, a jak nie to do kierownika przychodni. Nie kazdego stac na prywatne wizyty, a tu chyba o to czesciowo chodzi.
Kochana zastanow sie czy niektore lekcje mozesz ominac bo to twoje zdrowie,a jak ci siadzie to juz wcale na nauke nie bedziesz miala sily. Jak idziesz do lekarza to staraj sie byc asertywna. Powiedz,ze jesli mysli, ze jestes zbyt mloda na raka to niech pogada z onkologiem albo poczyta wlasciwe periodyki. Zapytaj go czy jest w stanie potwierdzic ,ze w 100% jestes zdrowa! Nie chce cie dolowac ale wlozyc ci bron w reke bo z nimi trzeba z pozycji silniejeszego. Trzymaj sie!
Pewnie,ze mozecie konsultowac sie ze specjalistami bo co dwie glowy to nie jedna. Miej jednak swiadomosc, ze jesli jest tak jak mowisz to nie ma zadnej szansy. Mowie tak bo lepiej byc przygotowanym i swiadomym od samego poczatku. Jemu nie mowcie, niech nie opada ze sil. Przeszlam przez to wszystko z moim mezem i ja wiedzialam prawie od samego poczatku ale prosilam zeby nie mowic mezawi. Mysle,ze dzieki temu mialam mozliwosc przygotowac sie troche psychicznie choc nagla perforacja i operacja zaraz po byla dla mnie szokiem. Nie wiedzialam,ze cos takiego moze sie stac i jak uslyszalam,ze maz prawdopodobnie nie przezyje operacji to nogi sie pode mna ugiely. Odchoroalam to i dobrze ze wtedy byl w szpitalu bo nie byla bym w stanie mu w niczym pomoc.
Nie pytajcie nikogo ile bedzie zyl bo nikt wam tego nie powie a jesli powie to bedzie idiota. Kazdy czlowiek jest inny. Nasza onkolog powiedziala by ze ona nie jest magikiem i nie wie. Wiem ,ze to wszystko nie brzmi dobrze ale nie powinno sie ludzic. No chyba,ze opinia lekarzy byla bledna i sytuacja jest inna. Powodzenia, dluga droga przed wami.