Ostatnie odpowiedzi na forum
Dziękuję mia!
Na jednym zdjęciu usg faktycznie ta zmiana jest podłużna, ciemna, stąd ten wodniak w przypuszczeniach. Moja ginekolog mówi, że bez sensu teraz powtarzać ten test, skoro i tak będą zaglądać do środka i zrobią his-pat. Ale zapytam jeszcze tę lekarkę, która skierowała mnie do szpitala, bo przecież lepiej chyba wiedzieć, czy coś się dzieje z tymi markerami (HE4 i CA 125). Podpytywałam też, czy powinnam zrobić tomografię/rezonans (ten onkolog powiedział, że profilaktycznie dobrze by było). Ale znowu odpowiedź - skoro będzie laparoskopia, to po co naświetlać :/
Nie wiem, jak wytrzymam do 30 maja. Niby wiem, że powinnam to wyciąć, ale panicznie się boję, że coś tam znajdą. Jest piękna pogoda, dzieci chcą wyjść na rower, a ja daję się zżerać strachowi.
Stresuje mnie też to pobolewanie z tyłu pochwy (?), każdy lekarz, który mnie badał, nic tam podejrzanego nie widział. Cytologia IIgr, jakieś leczenie wdrożone. Kolposkopia?
Z góry dzięki za odpowiedzi!
PS. Wiem, że ktoś mógł pomyśleć, że to forum nie jest dla użalających się i przestraszonych na cholerny zapas, ale muszę się wypisać i wywalić jakoś ten strach, bo zwariuję. :(
Dziękuję mia!
Na jednym zdjęciu usg faktycznie ta zmiana jest podłużna, ciemna, stąd ten wodniak w przypuszczeniach. Moja ginekolog mówi, że bez sensu teraz powtarzać ten test, skoro i tak będą zaglądać do środka i zrobią his-pat. Ale zapytam jeszcze tę lekarkę, która skierowała mnie do szpitala, bo przecież lepiej chyba wiedzieć, czy coś się dzieje z tymi markerami (HE4 i CA 125). Podpytywałam też, czy powinnam zrobić tomografię/rezonans (ten onkolog powiedział, że profilaktycznie dobrze by było). Ale znowu odpowiedź - skoro będzie laparoskopia, to po co naświetlać :/
Nie wiem, jak wytrzymam do 30 maja. Niby wiem, że powinnam to wyciąć, ale panicznie się boję, że coś tam znajdą. Jest piękna pogoda, dzieci chcą wyjść na rower, a ja daję się zżerać strachowi.
Stresuje mnie też to pobolewanie z tyłu pochwy (?), każdy lekarz, który mnie badał, nic tam podejrzanego nie widział. Cytologia IIgr, jakieś leczenie wdrożone. Kolposkopia?
Z góry dzięki za odpowiedzi!
PS. Wiem, że ktoś mógł pomyśleć, że to forum nie jest dla użalających się i przestraszonych na cholerny zapas, ale muszę się wypisać i wywalić jakoś ten strach, bo zwariuję. :(
Dzień dobry,
Postanowiłam tu napisać, bo się koszmarnie boję i przestałam racjonalnie myśleć. Czuję się tylko wzbierającą panikę.
Od kilku lat mam w okolicy lewego jajnika dwie torbielki. Z opisu ostatniego usg przezpochwowego (31.03.2016) przeprowadzonego o bardzo zaufanego radiologa, o bdb opinii - "tuż przy lewym jajniku lub brzeżnie w jego obrębie znajdują się dwa cienkościenne zbiorniki płynu o wymiarach 14x11mm i 16x10mm - torbielki okołojajnikowe? Zbiornik 16x10mm do różnicowania z odcinkowym wodniakiem jajowodu". Otrzymałam wskazanie do dalszej obserwacji usg i kontrola CA 125. Jednak lekarz ginekolog zasugerowała rozszerzenie badań o test ROMA. Wyniki:
CA 125 (ROMA) 20,6 U/ml < 35,0
HE4 (ROMA) 64,62 pmol/l < 60,50
ROMA (Kobiety przed menopauzą) 13,1 % Ocena ryzyka: < 11,4 % - niskie ryzyko > 11,4 % - wysokie ryzyko
Odbyłam dwie konsultacje.
Pierwszy lekarz (ginekolog onkolog, z kilkuletnim doświadczeniem, jeśli mogę sobie pozwolić na takie uwagi) zbadał, potem zrobił usg i powiedział, że nie widzi nic jednoznacznie złego ani jednoznacznie dobrego i że zaleca laparotomię diagnostyczną i usunięcie torbieli.
Ocena podczas drugiej wizyty (ginekolog z bardzo długim doświadczeniem, placówka uniwersytecka, operuje) - zaczynać od laparotomii nie ma większego sensu, że zawsze można zrobić konwersję, jeśli zajdzie potrzeba. Doktor zrobiła usg, oceniła jajniki na dobre, a tę zmianę (najprawdopodobniej) na wodniak jajowodu. (Ta diagnoza pojawiła się już w 2009, potem w każdym kolejnym badaniu lekarze oceniali to jako dwie torbielki okołojajnikowe, do obserwacji usg).
Pierwszy lekarz ocenił to jako jedną dużą torbiel z hiperechogenną przegrodą, druga doktor powiedziała, że to może nie być przegroda torbieli, a przegroda jajowodu. Powiedziała, że widzi małe ryzyko onkologiczne, że mam to od jakiegoś czasu i że się prawie nie zmienia (rok temu w usg lekarz znalazł tylko jedną z tych torbielek, drugiej nie widział, tę większą, w tym roku ma w zasadzie taki sam rozmiar). Powiedziała, że biorąc pod uwagę również mój stan psychiczny, najlepiej to wyciąć i zbadać. Z czym oczywiście muszę się zgodzić (bo w tej sytuacji nie chcę tego dłużej mieć, ale wizja zabiegu też swoje robi...). Dała skierowanie do szpitala, zapisałam się, mam termin na 30 maja.
Czy wobec tego wyniku markera (zwyżka nie jest duża, ale jednak) powinnam gdzieś zabiegać o przyspieszenie terminu? Czy te wyniki wyglądają niepokojąco? Ta Pani Doktor oceniła, że nie są znaczące, a jednak to one są źródłem konkretnego stresu. Skąd się wziął ten cholerny marker?
Odczuwam pewien dyskomfort i lekki ucisk w lewej pachwinie - również możliwe, że od stawów dysplastycznych stawów biodrowych (byłam u ortopedy).
Cytologia IIgr, mała ektopia. Czasem pobolewa mnie jakby z tyłu pochwy, dostałam Albothyl, teraz Pimafucin (bo przyplątał się grzyb), ale objawy wciąż podobne.
Badam się regularnie, ginekolog, usg (brzuch, transwaginalne, tarczyca - guzek po biopsji, lagodny, piersi), morfologia etc.
Napiszcie coś proszę :(
Nie sądziłam, że ten post wyjdzie tak długi!! Mam tylko nadzieję, że ktoś doczyta do końca.