Ostatnio dopadła mnie melancholia - ręczę Wam, iż powodem tego nie jest moja choroba, czy cokolwiek, co mogłoby się z nią wiązać -...A co nim jest? Myślę, że głównym, a zarazem jedynym powodem jest zbliżająca się rocznica śmierci kogoś bardzo bliskiego...Przywołuje ona wspomnienia z ostatnich chwil, tygodni, miesięcy i lat walki z moim - teraz już obecnym - przyjacielem...Stoczył walkę, ale niestety poległ, nie udało się... Rok rocznie, gdy zbliża się ten dzień, nadchodzi czas refleksji, przemyśleń... Nie sposób pogodzić się z brakiem tych bliskich osób, które były od zawsze naszym przy boku, pielęgnowały, dbały, pocieszały, czuwały....były obecne w naszym życiu zawsze, niezależnie od pory dnia, czy też nocy...tyle im zawdzięczamy! Dzięki nim, jesteśmy takimi ludźmi a nie innymi! Pamiętajmy.... ...Pamiętam... "Aequam memento rebus in arduis servare mentem non secus in bonis – Pamiętaj zachować spokój umysłu tak w nieszczęściu jak i w powodzeniu" Dziękuję Tatku... ~~Oliwia