Pobyt w Krynicy przebiegł tak jak zaplanowałam. Tylko jedno się nie udało - nie udało się poczuć wiosny. Święta bardziej zimowe niż wiosenne, z deszczem, śniegiem, trochę słońca. Ale tak chyba było w całej Polsce. A do tego w takim górzystym klimacie wiosna przychodzi z opóźnieniem.. Udało mi się trochę oderwać od codziennych problemów, chociaż w erze telefonów komórkowych nie jest to do końca możliwe. Dużo spacerowałam, codziennie marsz z kijkami na Górę Parkową.Jeżeli chodzi o zabiegi to miałam masaż ręki od strony operowanej piersi a także gimnastykę rozciągającą. Bo chociaż codziennie ćwiczę, to przykurcze w okolicy zoperowanej ciągle występują. Korzystałam też z kąpieli wirowej - lek który stosuję niestety powoduje sztywność stawów. No i jeszcze masaż kręgosłupa szyjnego.Do dyspozycji był też basen i siłownia.Czy pomogło?. No cóż, pewne dolegliwości chyba pozostaną. Ważne żeby się nie pogarszało.Ludzi w Krynicy i ośrodku niezbyt dużo. Trochę dojechało na święta. Moja córka też przyjechała. Było więc i świątecznie i rodzinnie.Spodobał mi się ten sposób spędzania świąt. Może za rok znów powtórzę. A tutaj parę widoczków z Krynicy.