Żeby się wczuć, trzeba włączyć muzyczkę:

Czuję się naprawdę dobrze. Moje ying yang is back najwidoczniej.
Siedzę sobie w domu no i gotuję. Kroję. Piekę. Rozpuszczam się do cna. Spełniam wszystkie moje zachcianki. Wczoraj była home made tortilla with da chicken. A jutro chyba machnę sobie kuskus z tuńczykiem - najszybsze jedzenie na świecie. Chociaż nie, omlet jest szybszy;] Posadziłam zioła - pietruszkę, bazylię i szczypior. Ciekawe czy wyrośnie owoc na mojej ziemi;] I fajną mam doniczkę - biodegradowalną, podobno jak się włoży do ziemi to się rozpuści. Jasssne. Pewnie tak jak plastik, z czasem;P
Zrobiłabym dżem, ale primo nie mam słoików, a secundo nie mam dużego garka. Może ktoś pożyczy? Odwdzięczę się pełnymi słoiczkami z dżemem;]
Powinnam znaleźć sobie robotę sensowną, nie a'la kura domowa. Eh jak na razie chyba nie ma innej opcji. Śmiejcie się, ale chcę z powrotem na uczelnię. Chcę co tydzień koło z 10 000 durnych słówek. Chcę się uczyć drzew po angielsku i 60 rodzajów dywanów po persku. Chcę łacinę. Chcę pisać od prawej do lewej. Co nieprawdopodobne, chcę zapisywać słowa fonetycznie. Me lovin' it so much. Chcę słuchać mądrości mojego promotora, który ma rozbieżola i nie wiem nigdy czy się patrzy na mnie, czy na kogoś innego. 
Chcę skoczyć z pomostu do wody i zepsuć idealnie płaską taflę jeziora;) Chcę pomykać w letniej sukience i japonkach. Chcę gofra z cukierem puderem. No i chcę na Hawaje;)
Big up yourself & keep it real - jak mówi Ali G;)
Acha! I chcę pogrzeb na wodzie jakby co!