* Nie może być normalnie, jak to u mnie;) W sob o 1 w nocy mojemu dawcy wycięli wyrostek. Od 2 dni narzekał, że boli go brzuch i wszystko zwracał. Myślałam, że się otruł, bo to czeko-dziecko je wszystko co słodziutkie i czekoladowe, a tu bum! Najlepsze jest to, że mój tato miał to samo w jego wieku - ech te geny;] Dobrze, że laparoskopowo, bo ma tylko 2 dziurki w brzuchu, a nie jak siostra ultrasexy dziarę na pół brzucha. I dobrze, że teraz a nie tydz przed przeszczepem! Zatłukłabym ciapkę;)
* Żeby nie wyglądać jak mały chłopczyk, uznałam, że muszę się malować. Chociaż oko;] i mam dość tego: "proszę pana, o przepraszam pani...". I nie, nie zostanę przy tej fryzurze! Choć praktyczna i niby tak mi ładnie...;P
* Najlepsze jest to, że jak myje głowę to i tak walę tego szamponu, tyle co kiedyś na moje długie kudły. Normalnie więcej szamponu niż włosów. To już chyba w mózgu zakodowane;]
* Dawno nie tańczyłam, a mam taką ochotę;] No ale jak... Gdzie etc...
* Przez rok nie kupiłam sobie żadnych ubrań ani kosmetyków. No nie licząc piżam, dresów, skarpet i innych rzeczy do szpitala. Jak skończy się ta impreza, to wydam cały mój majątek, bo takie zaległości w mojej szafie;) Cieszę się, że już nie mam rozmiaru "dziewczynka lat 12" tylko weszłam w XS, szaleństwo:)
* Na moje łóżko jak wychodziłam ze szpitala przyszła kobieta... w ciąży. Jakoś nic mnie tak nie rusza jak właśnie taki przypadek. Dlatego na bank nie pójdę na film o Agacie Mróz! Bym zapłakała całe kino. W każdym razie od razu jak przychodzi "świeżak" albo jakiś ciekawy przypadek to rzucają się na niego studenci;] Tak było i tym razem, z tym że przyszli nejtiwi;] Mój ulubiony doktorek B musiał wyjść, więc mówi "Dorotka tłumacz im panią!". A te głąby bez taktu i wyczucia sytuacji pytają się jej, czy ktoś miał w rodzinie już białaczkę i czy zdecyduje się urodzić dziecko - tego nie przetłumaczyłam. Zamiast tego spytałam się, czy ma dziecko. Ominęłam też to, że podejrzewają u niej ostrą białaczkę szpikową (to co ja mam;)) i, że jak nie wyrazi zgody na chemię to szacują 4-6 miesięcy... Myślę sobie - ja jej tego nie powiem. Na pewno nie pierwszego dnia jak ma łzy i przerażenie w oczach.
* Leżałam też z babeczką, która miała gorączkę neutropeniczną. Ech też to miałam;) ale gorzej jest patrzeć jak ktoś się męczy. To jest taka gorączka cykliczna, bo o tej samej porze każdego dnia i z dreszczami. Może inaczej, z telepaniem;] Pamiętam jak budziłam się o 3 w nocy, bo było mi zimno w uszy;] a potem w nogi i ręce, no i całą resztę;] pijesz ciepłą herbę, chowasz głowę pod kołdrę, zawijasz się w kłębek i nic... ciągle zimno. Jak zaczyna telepać, to ciężko wyciągnąć rękę spod kołdry, bo tak zimno, ale w końcu przyjdzie pielęgniarka, da pyralginę i hydrokortizol na drgawki. Dlatego biedna pani K bluzgała "Jebane neutrofile,dlaczego nie rośniecie?"
Tyle.