Ostatnio albo tu gdzies na bloogu albo na forum onkologicznym przeczytalam takie slowa/strasznie mi się spodobaly i zapożyczyłam sobie-myślę,ze autorka się nie obrazi a szczerze to nie pamiętam czyje sa.Gdyby co usune je/Boże użycz mi pogody ducha, abym godziła się z tym czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniała to co mogę zmienić i mądrości aby odróżnić jedno od drugiego. Odnośnie choroby: zrobiłam wszystko co mogłam, miałam odwagę stawić czoło chorobie, poddałam się wyczerpującemu leczeniu, miałam odwagę je znieść, jestem zdrowa, kontroluję się wedle zaleceń i to cała moja rola w tym procesie - na resztę nie mam wpływu, więc się nie przejmuję Napisalam ,ze nie przejmuje się ale tak do konca nie jest ale jakie mam inne wyjscie? Bylam dzis na kontroli wiec jesli chodzi o Smieciucha to jest okey,natomiast odnosnie barku zasugerowali mi zastrzyk z kortisonu i tu mam dylemat bo jedni twierdza ze pomaga a większość, ze ma duzo skutkow ubocznych i niszczy chrzaske kostna,poza tym onkolodzy zabronili mi robic implanty zebow do 2 lat a innej protezki nie moge bo jestem uczulona na metal wiec ogolnie tylko sie zastrzelicMoże ktos z Was przechodzil to samo i może mi cos logicznego podpowiedziec,będę strasznie wdzieczna.Coprawda mój protetyk i ja zreszta tez przeszukalam caly internet/no może przesadzam/ ale nic nie mogę znaleźć co by mnie zadawalalo,tzn co ewentualnie mogliby uzyc zamiast metalu.Chodzi mi o protezke dolna.