Na starcie pytanie dla lekarzy: Po co nam mówicie, jak drogi jest dany lek? Żebyśmy czuli się docenieni? Przecież to nam się należy, bo płacimy składki od x lat, tak? Jak słyszę, że moja tygodniowa kuracja przeciwgrzybicza to równowartość dobrego jeepa, to nie wiem co mam odpowiedź, dziękuję? Albo nie, niech Pan doktor kupi mi lepiej tego jeepa?;] Najlepsze jest to, że każdy podaje inną kwotę. A jeden lekarz, Dr M.K., lubi to wszystko przedstawiać nieupłynnione, a nie tak po prostu w PLNach;] czyli przykładowo ta chemia to małe 2-pokojowe mieszkanie w centrum albo działka nad morzem. Ogólnie w nieruchomościach, żeby pobudzić wyobraźnie pacjenta;] Pamiętam sytuację jak przynieśli mi jakieś nowe cudo, przez pomyłkę. Zaskoczona mówię do pielęgniarki, że ja tego nie chcę, to raczej błąd, bo wiem co dostaję o jakiej porze. A ona na to, że to już jest rozpuszczone, za godzinę już będzie do wyrzucenia, i że to bardzo drogi lek... Nie no jak bardzo drogi to poproszę pomimo tego, że w ogóle go nie potrzebuję i prędzej coś spierdoli niż pomoże. Chemia też jest droga. Dajcie mi chemie bez sensu, no bo droga, nie chciałabym, żeby się zmarnowała. Pewnie wlejcie we mnie, proszę bardzo. You are very welcome. A ja głupia myślałam, że to chodzi o to, żeby nie szkodzić, a leczyć;] Bo wiadomo, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o $. Eh. Skomplikowana brazyliana. _______________________________________________________________________________