To choroba, charakteryzująca się postępującym ubytkiem masy kostnej, osłabieniem kości i zwiększoną podatnością na złamania. Wbrew powszechnym opiniom nie dotyczy tylko kobiet w określonym wieku, ale dotyka także mężczyzn i ludzi młodych. Niedobór hormonów /estrogenu u kobiet/ sprzyja rozwojowi tej choroby.Leczenie, które stosuję i będę stosować przez najbliższe parę lat związane jest właśnie ze zmniejszaniem stężenia żeńskich hormonów w organizmie. Z tego powodu onkolog zalecił mi zrobienie badania densytometrycznego w celu sprawdzenia gęstości mineralnej kości.Trochę to trwało. Trzeba było, jak zwykle, przejść całą drogę - skierowanie od lekarza ogólnego do specjalisty, skierowanie na badanie, ponowna wizyta z wynikami u specjalisty.Ale już wiem, że jak na razie nie mam osteoporozy. Wyniki są dobre, nawet lepsze niż norma przewidziana dla mojego wieku. Pewno jest to też efekt stosowania wcześniej HTZ, która zapobiegła osteoporozie ale chyba przyczyniła się do rozwoju nowotworu.Potwierdza się zasada, że stosowane leczenie jednego schorzenia często niekorzystnie wpływa na inne. I zawsze trzeba wybrać, tylko nie zawsze wiemy czy wybieramy mniejsze zło.Następna kontrola kości za rok. Nie dostałam żadnych leków, tylko zalecenia -  odpowiednio się odżywiać, pokarmy bogate w wapń i witaminę D /mleko, sery,/ ruch, słońce /oczywiście z umiarem, jak to po radioterapii/.I z optymizmem patrzeć w przyszłość.