W błogiej nieświadomości żyłem sobie szczęśliwie aż do 7 klasy, ówczesnej 8 klasowej szkoły podstawowej. Wtedy to zaczęły się pojawiać dziwne objawy, zwiastujące pierwszą fazę walk. Objawy były dziwne, mało typowe, najwyraźniej nie na tyle swoiste by postawić prawidłową diagnozę. Postaram się opisać je najlepiej jak umiem. Zaczynały się od uczucia dziwnego niepokoju, ale nie strachu, zanikała umiejętność pisania i mówienia - mając świadomość co chcę powiedzieć, nie mogłem wydobyć z siebie nic zrozumiałego! A gaduła ze mnie do dzisiaj jest niemała! Trwało to parę minut i znikało tak niespodziewanie jak przychodziło... Takie epizody zdarzały się stosunkowo rzadko raz na 2-3 miesiące. Ale już zaczęło to niepokoić rodziców. Wypadki o których wspominałem nasiliły się w 8 klasie. Na przełomie szkoły podstawowej i średniej nastąpił pierwszy napad... To był cios! Tak niespodziewany i tak mocny że czułem się jak bokser po nokautującym sierpowym. Koniec marzeń o prawie jazdy i samochodzie... Dotychczas byłem pod opieką lokalnego neurologa, lecz jego terapia była mało skuteczna napady występowały z częstotliwością ok. 1 miesięcznie. Czasami były to małe... hmm napady - nie traciłem wtedy świadomości, przypominały te z końca podstawówki za wyjątkiem wszechogarniającego poczucia strachu i zaburzeń wzroku. Po paru minutach wracałem po nich do pełnej sprawności. Były też pełne napady z utratą świadomości i drgawkami, a czasami, ale rzadko zdarzały się i takie "napady" gdzie "urywał się film", ale musiałem się zachowywać się w miarę normalnie - iść w dalej w tym samy kierunku itp., bo gdy wracała mi świadomość nie byłem otoczony wianuszkiem gapiów. Rodzice zaczęli szukać pomocy u różnych specjalistów - bezskutecznie. Efektem tych wszystkich poczynań była dosyć mętna diagnoza: padaczka bez znanej etiologii, spowodowana najprawdopodobniej którąś z chorób odzwierzęcych (toksoplazmoza, bruceloza) - na które zostałem przebadany... i nie stwierdzono ich przebycia. Klops. Żaden z lekarzy nie chciał powiązać wypadku z dzieciństwa, pewnego zdjęcia rentgenowskiego czaszki (z widoczną nawet dla mnie zmianą w lewej półkuli mózgu - najprawdopodobniej cystą) a moim ówczesnym stanem...