odkąd pamiętam to coś mnie bolało.od 1980 zaczęły się sporadyczne bóle.rok 1986-wizyta u lekarza i zalecenie -biegiem do ginekologa.w klasztorze kiedyś to był temat tabu tak jak i w naszych rodzinach, pewnych tematów nie poryszano.wybrałam się więc do specjalisty.zbadał mnie p.dr i stwierdził,że coś tam jest,prawdopodobnie mięśniaki.recepta wystawiona była na leki których zarzycie spowodowałoby nieodwracalne skutki w psychice.recepta poleciała do kosza.w 1992 trafiłam na cudownego lekarza-PROFESORA Mieczysława Cisło.prowadził mnie w mojej chorobie tak długo jak to było możliwe,badania kolejne USG wykazały torbiel 5,8 x13,2,umościł się w okolicach macicy.decyzja była jedna -zoperować.brzuch mnie nadal bolał do tego stopniaże musiałam się położyć.1998 rok-zmieniłam lekarza.jest to przychodnia,która ma na ścianie budynku napis NFZ jednak wizyta kosztuje i to dość sporo.zaczęłam krwawić,leciały skrzepy,zgłaszałam i co?otrzymywałam leki i okazywało się,że brałam albo i nie a diagnoza po badaniu była zawsze taka sama-pięknie się goi.wynik leczenia u tej doktor- endometrium 6,9 cm,skrzepy takie,że 2 zmieściły się w słoiku od dżemu.lało się ze mnie od lutego do kwietnia i w ciągu 4 miesięcy 3x łyżeczkowanie.2009 rok miałam USG j.brzusznej.wynik zakończono zalecenie TGK pilne.wynik załamał mnie.guzy jajników,torbiele,mięśniaki macicy wewnątrz i na zewnątrz macicy.operacja w listopadzie 2009-wynik bourdeloioza (czy coś koło tego)nowotwór na pograniczu złośliwości.zadecydowano,że albo chemia albo radykalizacja większej sieci węzłów chłonnych.wyrano drugi wariant.styczeń 2010 wróciłam na ginekologię by usunąć większą sieć węzłów chłonnych.przy kontroli poprosiłam chirurga o konsultację ręki.wynik USG ręki-włókniaki.na dzisiaj starczy.tym co będą może czytać przesłam pozdrowienia