To o mnie, w kontekście tego jak dałam się nabrać.Niedawno zadzwonił do mnie pan przedstawiając się, że jest z telekomunikacji. Zaoferował niewielka obniżkę abonamentu i dodatkową darmową godzinę rozmów. Ucieszyło mnie to, zawsze to jakaś korzyść, chociaż w erze telefonów komórkowych telefon stacjonarny już nie jest tak popularny. Pomyślałam, że TP S.A. tak dba o klientów, gdyż coraz więcej ludzi rezygnuje z takiego telefonu. Powiedział, że umowę dostarczą kurierem. Niczego nie podejrzewałam, gdyż poprzednią umowę z TP S.A., gdzie dostałam okresowy upust na abonament, również zawarłam w ten sposób. W sobotnie, późne popołudnie telefon. Kurier pyta czy jestem w domu bo chce dostarczyć umowę. Trochę mnie to zdziwiło, że w taki dzień i o takiej porze. Ale czekam.Umowa napisana drobnym maczkiem, do tego rozmazane ksero. Pytam gdzie jest napisane, że chodzi o TP S.A. Pokazuje. Podpisuję umowę. Potem ją przeglądam. Owszem jest TP S.A. ale nie jako strona umowy tylko jako mój dotychczasowy operator. A umowę zawarłam z Niezależnym Operatorem, który się nie przedstawił, bo chyba wstydzi się swoich metod, chociaż w to wątpię. Raczej idzie po trupach do celu i żeruje na ludzkiej naiwności.Dziwię się sama sobie, że nie byłam bardziej wyczulona zwłaszcza, że mojej mamie przydarzyło się to już dwukrotnie i musiałam problem "odkręcać'. Zgodnie z obowiązującym prawem, w przypadku zawarcia umowy poza siedzibą przedsiębiorstwa, jest 10 dni na rezygnację z niej. I tak też zrobię, mam nadzieję z pozytywnym skutkiem. A nauczka pozostanie na długo.Mądry Polak po szkodzie.Żeby tylko nie było jak u Jana Kochanowskiego - 'że i przed szkodą, i po szkodzie głupi'.