Niespodziewajka! Klykam do was z apartamentu numero otto na III pietrze transplantacyjnym;)  Moje uczucie były niezwykłe mieszane jak się dzisiaj rano dowiedziałam o owej przeprowadzce, a już na bank nie spodziewałam się od razu miejsca w izolatce, tylko raczej w sali "otwartej". Wkurw, niepewność, smutek, zrezygnowanie, łzy, ochota ucieczki, radość że będzie szybciej, ekscytacja... Nie wiem jakby to opisać. Bardzo chcieli mnie odizolować od Ali, bo zapalenie płuc się rozsiewa, a ja odporności brak a tu przeszczep... Także wpadli na genialny pomysł, że czemu by nie wpakować jej od razu do izolatki?;D bo się zwolniła. Ogólnie jest klimat profesjonalny, inny niż do tej pory. Daleki od domowego. Raczej zadaniowy;) Dzisiaj miałam zapoznawczą obczajkę oddziału i mojej sali 1-osobowej. A tak to nic dokładnie jeszcze nie wiem, bo przejście przez śluzę odkładam maksymalnie długo. I doktorki mojej nowej już w pracy nie było. W pon zaczynam chemię. Weszliśmy na nowy lvl - level hard;] Szczegóły jutro słoneczka;) teraz muszę się umyć w mydle dla chirurgów i wymoczyć szczoteczkę w 3 kwasach;)