że komórka raka piersi może tak pięknie wyglądać.Nawet żartowałam, że taki piękny 'okaz' a ja się go pozbyłam. Ale na poważnie. W Rzeczpospolitej przeczytałam artykuł o przyszłości walki z rakiem - konkretny lek dla konkretnego pacjenta, dobierany indywidualnie. Nie tylko do choroby, ale także do konstrukcji genetycznej pacjenta, metabolizmu czy aktywności białek.Z przeprowadzonych badań wynika, że leki, które u jednych pacjentów nie zadziałały wcale u innych były bardzo skuteczne, chociaż wszyscy chorowali na tę samą chorobę. Tym co ich różniło była aktywność pojedynczych genów lub ich mutacje.Dokładnie przebadano genetycznie ponad tysiąc rodzajów komórek nowotworowych oraz skuteczność oddziaływania na nie preparatów przeciwrakowych. Pozwoli to dobierać leki właściwe dla konkretnego pacjenta.Dobrze by było, żeby tak było.Ale dzisiejsza rzeczywistość wygląda nieco inaczej. Spędzając długie godziny w przychodni szpitala onkologicznego, można się nasłuchać od pacjentów o chorobach i sposobie ich leczenia. I w zasadzie bez wchodzenia do gabinetu można się dowiedzieć jak będzie wyglądało dalsze leczenie. Bo wszystkie - na raka piersi -  jesteśmy leczone podobnie. Nie tak samo, bo rak ma różne odmiany i stopnie zaawansowania, ale podobnie.Może dalszy rozwój badań doprowadzi do tego, że będzie tak jak w tym artykule i nie będziemy wszyscy wrzucani do jednego worka.