Półtora roku po leczeniu kolejna kontrolna TK i od miesiąca sny o chemii, oddziale... ehhh ta niepewność czy wszystko jest w porządku, codzienne macanie szyji aby upewnic sie , że węzły są normalnych rozmiarów. I tak do końca czerwca aż nadejdzie owe badanie i wynik który jest niczym wyrocznia. Ciekawe ile czasu musi upłynąć, żeby nie było tego strachu czy w ogóle jest to możliwe? Mimo tego wszytskiego moge stwierdzić, że ta cała historia wniosła dużo dobrego do mojego życia, uzmysłowił, że problemy, które widziałam wcześniej nie istnieją, że w życiu piękne jest to, że wstajesz z łóżka i masz siłę na pozmywanie naczyń, ugotowanie obiadu, wyjścia na spacer kiedys pewnie brzmiało by to banalnie. Poza tym odnalazłam pasję jaką jest dietetyka, bo tak wiele możemy zrobić sami dla siebie. Pozdrawiam wszytskich gorąco!