Minęły 3 miesiące od ostatniej wizyty kontrolnej, wybrałam się więc na kolejną. Tym razem  do tzw. poradni międzyklinicznej, do onkologa przy którym, mam nadzieję, już chyba pozostanę. Bo dotychczas, co wizyta to był inny lekarz. Ale i tu trzeba było swoje odczekać.  Dostałam wreszcie skierowania na badania: mammografia i USG piersi, USG jamy brzusznej.Ale termin - dopiero za 4 m-ce !!! Koszmar.Zmieniono mi po raz kolejny lek. Ten, który teraz zażywam, powoduje sztywność stawów. Po kilku miesiącach jego stosowania rano trudno wstać mi z łóżka czy z krzesła po dłuższym siedzeniu. Muszę się dopiero rozruszać żeby normalnie funkcjonować. Ten nowy lek mam stosować przez miesiąc, na próbę. Ale po przeczytaniu ulotki widzę, że lista skutków ubocznych jest jeszcze dłuższa, a niektóre z nich mogą być nawet groźne. Spróbuję, ale nie wiem czy się z nim 'zaprzyjaźnię'.Tak, ma rację Krystyna Kofta w swojej książce - leczenie jest gorsze od choroby. Ale trzeba to przetrzymać ;)