Najwyraźniej zbyt długo już jestem w domu, bo zbyt wiele myślę - jak to mój mąż swego czasu nazwał "mędrkuję" -... nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak bardzo chciałabym wrócić do "normalnego życia, tempa, pędu"...Brakuje mi takiej zwykłej codzienności, której normalni, zdrowi ludzie mają już dość...A ja tęsknie za nią, wypatrując każdego dnia, tygodnia, miesiąca jej tak, jak dzieci wypatrują w wigilię pierwszej gwiazdki na niebie, by usiąść przy stole z najbliższymi... Choć moje dni są wypełnione, na tzw. "max możliwości" - nie ukrywam, czasem nawet ponad normalny stan moich możliwości -, jednak to nie to samo...brakuje w nich takiej pogoni, zapomnienia, ucieczki od szarości, brak takiej przynależności do jakieś grupy społecznej, czy zawodowej... Sama właściwie nie jestem w stanie tego dokładnie określić, opisać, czy też nazwać. Wbrew pozorom jest to dość trudne, ale z pewnością grono osób podzieli moje zdanie... Mimo tej tęsknoty za tzw. zwykłą codziennością, to moje "mędrkowanie" nie pozostało bez echa, można powiedzieć, że było i jest potrzebne, wręcz powiedziałabym nawet, iż dość skuteczne... Czuje, jakbym w końcu przejrzała na oczy, zobaczyła jaki jest świat, jacy są ludzie... Dojrzałam to, czego nie widziałam wcześniej...Ale co najważniejsze Poznałam Wspaniałych Ludzi; nie ukrywam, iż, kiedy zawiodły mnie bliskie osoby - przynajmniej na tamtą chwilę dla mnie nimi byli - przeżyłam szok... Było to nie lada przeżycie, które najpierw dało mi porządnego kopniaka, a później przyczyniło się do radości w sercu, jak i uśmiechu na twarzy! Był to tak na prawdę początek drogi, ale jak widać los szykuje jeszcze wiele wspaniałych chwil wartych walki z wszelkimi przeciwnościami... Czuje się, jakby zdjęto ze mnie wielki ciężar, żyję zupełnie inaczej, dostrzegam o wiele więcej, cieszę się każdym - nawet tym najmniejszym - drobiazgiem, dniem, momentem...I to jest Piękne... "Nulla aetas ad discendum sera" – ...żaden wiek nie jest do nauki zbyt późny... ~~Oliwia