Stwierdzam, że weekendy w szpitalu są najgorsze. Nic się nie dzieje. To jest takie leżenie i czekanie na pon, na wyniki albo na jakiekolwiek słowo od lekarza o postępach. I co? Przychodzi dzisiaj do mnie ten jego przydupas i mówi, że granulocyty 0,01. Czyli tamto 0,06 to niestety jest zakres błędu pomiaru. Demotywuje strasznie ten brak progresu. Próbuję sobie tłumaczyć dlaczego nie rosną. Bo szpik jest osłabiony przez co się długo regeneruje. Bo na starcie już był ubogokomórkowy. Bo przy MDS-ach choroba jest tląca i bardziej oporna. Pewnie, że codziennie łudzę się, że podskoczyły, bo czuję to w kościach;) Robię wizualizację w mej już odmóżdżonej głowie, ale moja cierpliwość już jest na krawędzi, bo ile można czekać? 28dni? Nie chcę czynniku wzrostu, bo to takie sztuczne podbicie, a ja jestem taka naturalna;) Wolałabym, żeby ten cholerny szpik sam się skapnął, bo co on tam robi do diaska? Mój apel do Ciebie jeb**** szpiku: Rozmawiałam już z Tobą, w sumie bluzgałam, ale no to Twoja wina, nie popisujesz się. Nad czym tak myślisz? Czego nie wiesz? Mam Ci przesłać kutwa smsa?! Czy to jest takie trudne? Wypluć z 3tys leukocytów, z tego połowę neutrofili? Płytek też nie umiesz? Ciągle musisz mi je zżerać, hemoglobina też Ci smakuje. Ale luźno, wybaczam, przetoczą mi, bez Ciebie dam radę. Chcę zaś TYLKO granulocyty. Daj mi je, a będę do końca życia grzeczna. W sumie... wiesz jak jest;) Ale się postaram!   PS Aaa! Strasznie współczuję wszystkim, którzy czytają mojego bloga. Te  wszystkie pierdoły z mojej głowy muszą być straszne. Jestem chora i w sumie tym można to wytłumaczyć;]  Nie rozumiem dlaczego jest was coraz więcej tutaj. Przelewanie mojej frustracji wirtualnie mi pomaga, nie muszę wtedy reszcie truć dupy;) W każdym razie, you are very welcome here;) Nawet komcie mi piszecie, jestem autentycznie wzruszona;]  PPS Dzisiaj robię fotoreportaż, wkrótce zobaczycie jaki ciekawy, szpitalny świat nas otacza;D _________________________________________________________________________________ Tikitikitikitikitikitiiiii!!!