W prozie tzw. codziennych szarych dni odpoczywam zupełnie oderwana od rzeczywistości.To, co dla niektórych szare -dla mnie jest extra kolorowe.Seria barw w kolorze wiosnydotykai nęci obietnicą.*Zbieranie sił jest nużącą robotą.Codziennie zanim wstanę z łóżka oceniam swój stan.I jeszcze zanim postawię nogę na podłodze -już wiem, że ...a) będzie dziś okeyb) będzie dziś bardzo daleko od okeyc) będzie tak, że za chwilę jednak znowu lepiej iść spaćd) może być tak, że jednak coś zmieni się na okey Ciągle dominuje punkt b i c. Z niewielką przewagą d, co oznacza, że wraz z rozwojem dnia mam szansę na jakiekolwiek w miarę dobre samopoczucie nie powodujące nadmiernej senności i zmęczenia. Uf. Dzień z punktu a zdarzył się jak na razie pół raza :/Nic to, przecież ten stan nie będzie trwał wiecznie."Nadzieję" wiążę z poniedziałkiem, kiedy to Młoda uda się wreszcie do szkoły po długiej przerwie świątecznej, spowodowaną zepsuciem się.Skończy się mój okres ochronny i przynajmniej raz dziennie będę zmuszona do wyjścia z domu. (szlag!)Skończy się bezkarne spanie, kiedy mi się chce!Skończy się mam nadzieję zima ?Bo już nudą wieje za oknem!Tymczasem...zalegam na kanapie w towarzystwie Młodej, poduszek, herbaty i pod ręką - zawsze krzątającego się w pobliżu MM :><3