Zanurzona w Zmierzchu i w związku z tym półprzytomna, udałam się na pierwszy wlew Zometki.Uh, gdy zobaczyłam cenę, zazgrzytałam zębami.No trudno, bez-cenna jestem przecież :)Wychyliłam pół litra dożylnie i prędko do domu jechałam TAKA GŁODNA,że z wrażenia zostawiłam podusię swoją w zabiegowym :/TAKA GŁODNA wpadłam do domuprędko pokroiłam bułkęnałożyłam wędlinęna to śledź.Mało.Szperając w torbie i szukając w niej podusi (akurat by się zmieściła, taaa) znalazłam pączka.Pączek z toffi.Obrzydliwie słodkiwpadł w czeluść za śledziem.Gdyby nie rak, pomyślałabym, że w ciąży jestem.A to TYLKO rozpusta po-świąteczna.Pozwalam sobie na takie rzeczy, gdyż chudnę ostatnio.Za szybko. Więc nadrabiam czym się da :DRaz na jakiś czas muszę zaszaleć. Jestem tylko człowiekiem. W dodatku śmiertelnym. **Na obiad zjadłam górę frytek z keczupem.Poleciałam po podusię (tę od L5).Teraz idę spać.Dobranoc Państwu!